Cedric postawił ją na dziedzińcu zamkowym i natychmiast
zaczęli podchodzić do niej służący oraz dworzanie, ściskać ją, zapewniając, że
bardzo się radują, widząc ją w zdrowiu.
Przyjmowała te wszystkie gesty sympatii z zażenowaniem,
nigdy dotąd nie doświadczyła takiej atencji, tak ciepłego przyjęcia. Smok stał
z boku. Cichym głosem wydawał polecenia swoim podwładnym, nie przestawał jednak
zerkać na ukochaną, jakby musiał upewnić, się że znowu mu nie ucieknie.
– Chodźmy do mojego ojca. – Lord skończył rozmawiać z
wojownikami i zbliżył się do ukochanej. Dziewczyna tylko skinęła głową.
– Myślisz, że twój ojciec powinien znać całą prawdę? –
zapytała, kiedy zatrzymali się przed komnatą lorda.
Cedric zmarszczył brwi. Na jego twarzy malowały się dziesiątki
emocji. W końcu westchnął ciężko.
– To zaszło już za daleko. Nie mogę dłużej żyć i udawać,
że o niczym nie wiem.
Tanis przebywał w swoim pokoju, ale nie był sam.
Towarzyszył mu Zakir. Grali w szachy i dyskutowali cicho. Stary służący
uśmiechnął się szeroko na widok Gen, nic jednak nie powiedział.
– Zostaw nas samych – zażądał Cedric.
– Coś się stało? – Lord senior podniósł się z miejsca i nieprzytomnym
spojrzeniem omiótł syna. – Gen, moja duszyczko, znalazłaś się! – zawołał,
dostrzegając kurellkę. – Wszyscy się o ciebie martwili, ale ja mówiłem, że
musisz być gdzieś w zamku, przecież nie wyjechałabyś bez pożegnania.
Stary smok rozłożył szeroko ramiona i dziewczyna podeszła
do niego, pozwalając mu się objąć.
– Masz rację, panie. Za nic nie opuściłabym tego miejsca.
– Starzec poklepał ją po plecach.
– Usiłowałem to wytłumaczyć mojemu synowi, ale mnie nie słuchał.
– Ojcze, chcieliśmy z tobą porozmawiać. – Cedric
chrząknął. Chciał zmusić rodzica, by oprzytomniał z sennego rozmarzenia i
skupił się na obecnej chwili.
Gerenisse odsunęła się od Tanisa, który z wielce
zaskoczoną miną wpatrywał się w młodych ludzi.
– Coś przeskrobaliście? – zapytał.
– Że, co? – Cedric zamrugał zaskoczony
– Coś nabroiliście. – Ciągnął lord. Z miną podekscytowanego
dziecka wpatrywał się to w syna to w Gerenisse. – Będę dziadkiem?
Cedric z wrażenia zapomniał języka w ustach, natomiast Gen
wykazała się większą przytomnością.
– Jeszcze nie, ale pracujemy nad tym – rzuciła lekko, co
uspokoiło Tanisa, zaś na twarzy jego syna wywołało jeszcze większy rumieniec. –
Chcemy, panie, porozmawiać się z tobą o pamiętniku.
Smok westchnął ciężko.
– Dlaczego? Już mówiłem wam, że to śmieć, nie ma w nim nic
ponad romantyczne wynurzenia i wspomnienia zgorzkniałej kobiety.
– Nie. – Gen nie odpuszczała. – Jest w nim dużo więcej.
Hrabina opisywała w nim wasze wspólne życie, narodziny dzieci... – Przerwała,
szukając u Cedrica wsparcia. Smok pospieszył jej z pomocą.
– Mama pisała o Cecylii, jej śmierci i wszystkim, co się w
tamtych dniach wydarzyło, o Bursie, królu, baronie Lewer…
– Nie waż się wymawiać tego nazwiska przy mnie. – Z ust
Tanisa wydobył się warkot. Stary lord cofnął się o krok. Nagle jego spojrzenie
stało się przeraźliwe przytomnie. Starcze obłąkanie zniknęło bez śladu. – Nie
zamierzam raz jeszcze przeżywać tamtych okropności. Dość. Moja żona... Ona...
– Została zamordowana – Cedric wszedł ojcu w słowo. – Wiem,
że myślałeś inaczej, ale oszukano cię.
Z twarzy Tanisa odpłynęły wszelkie kolory. Mężczyzna
zachwiał się i gdyby nie silne ramię syna, upadłby na podłogę.
– Pamiętnik...? – Ledwie miał siłę mówić.
– Tak, mama zawarła w nim cenne wskazówki. Ale to nie
wszystko. – Cedric podprowadził rodzica do fotela, stojącego nieopodal kominka.
Posadziwszy go na miękkiej poduszce, uklęknął obok.
– Mów! – zażądał Tanis. Chwycił syna z rękaw koszuli,
prawie rozrywając materiał. – Skąd to wszystko wiesz?
Cedric nie odpowiedział, zamiast tego zerknął na Gen.
– Od twojej żony, mój panie. – Gerenisse stała nieruchomo
pośrodku komnaty. Miała świadomość, że zarówno syn jak i ojciec badawczo się
jej przyglądają. Przełknęła ślinę i ciągnęła swoją opowieść, chociaż wiedziała,
że słowa, które wypowie sprawią wielki ból lordowi. – Ona ciągle tu jest. Mury
Gelar przesiąknięte są jej cierpieniem, jej rozpaczą i udręką. Każdy zakamarek w tym miejscu, każdy kamień w
ścianie nuci pień o lady, która kiedyś tu mieszkała. Te same ściany, które były
świadkami wielkiej miłości, szepczą o zdradzie i śmierci.– Przerwała, bo po
twarzy Tanisa zaczęły płynąc łzy.
– Widziałaś ją? Moją Gerenisse? – Zrozpaczony zgrzyt
wyszedł jego ust.
Skinęła głową.
– Mam taką moc, że w miejscach naznaczonych tragiczną
śmiercią potrafię rozmawiać z duchami zmarłych. Oni przychodzą do mnie, szepczą
swoje historie, proszą o pomoc, czasem żądają sprawiedliwości.
– Nosisz jej imię. – Tanis z trudem wypowiadał słowa. –
Czy dlatego cię wybrała?
– Być może. – Nie wiedziała, czy imię miało jakieś
znaczenie dla cierpiącej duszy, możliwe, że hrabina czekała na kogokolwiek, kto
usłyszy jej krzyk. – Jestem kurellką, lordzie Tanisie. W moich żyłach płynie
krew elfów, to dzięki ich dziedzictwu widzę rzeczy, których inni nie są w
stanie dostrzec. To wielki dar, ale też przekleństwo. Nie ma miejsca na Siódmym
Lądzie, które nie nosiłoby śladów przeszłości i śmierci. Twój dom zaś jest
niczym twierdza bolesnych wspomnień.
– Co widziałaś? – Tanis chciał podnieść się z fotela, ale
Cedric nie pozwolił mu na to. – Powiedz,
co widziałaś?! – wykrzyczał.
– Wiem, że straciliście córkę. Jej śmierć zachwiała waszym
związkiem. Musisz jednak wiedzieć, że to wszystko zostało ukartowane. Cecylię
zamordowano, by ukarać twoją żonę za nieposłuszeństwo.
Myślała, że jej wyznanie załamie Tanisa, jednak ku jej zdziwieniu
w oczach lorda pojawił się ogień. Smoczysko może i było stare, ale ciągle
drzemało pod skórą hrabiego.
–Kto?! – ryknął, a dźwięk ten pochodził z głębi jego
trzewi.
Gerenisse podskoczyła. Nie chciała od razu podawać imienia
zdrajczyni. Wolała wpierw uświadomić lordowi ogrom spisku.
– Przez ostatnie tygodnie wędrowałam korytarzami twojego
domu, a zmarła hrabina pokazywała mi wspomnienia ze swego życia. Wiem, w której
komnacie mieszkała dziewczynka, wiem w co była ubrana, gdy składaliście ją na
stosie. Wiem, że nie usiłowałeś ukryć łez patrząc na jej zwłoki, ale wiem też,
że byłeś zły na żonę, bo wmówiono ci, że to z jej powodu dziecko umarło. To
wszystko kłamstwo. Byłam świadkiem dziesiątek rozmów i złowrogich szeptów
toczonych w tych murach. Spisków, które zawiązywano tylko w jednym celu:
zabiciu króla. Zbrodnia ta miała się dokonać rękami twojej żony, niestety ona
zbuntowała się i nie uległa szantażowi. Za co zapłaciła najwyższą cenę:
straciła dziecko, szacunek poddanych i twoją miłość.
Tanis milczał, mięśnie na jego twarzy drgały nerwowo,
bestia powarkiwała ostrzegawczo. Gerenisse nie bała się jednak, Cedric trzymał
ojca. Nie mogło się jej nic stać.
– Ja wszystko widziałam, lordzie. Byłam w jej sypialni,
kiedy próbowano zmusić ją do uległości, narzucić kochanka, którego nie chciała.
Widziałam jak opierała się tamtemu mężczyźnie, jak brzydził ją jego dotyk.
Słyszałam jej błagania, by zostawili ją w spokoju. Nikt jednak nie liczył się z
jej zdaniem, była zbyt delikatna, zbyt krucha i łatwowierna, a ty kochałeś ją
tak mocno... Tak zazdrośnie. Uwierzyłeś w każdy złośliwy szept...
Tanis ciężko dyszał, jego policzki pokrył ciemny
rumieniec.
– Nie chciała go...? – wychrypiał. Nawet po tylu latach
nie był w stanie wypowiedzieć imienia rywala, tamta rana ciągle krwawiła.
– Gardziła nim i bała się go.
– Moja Cecylka – wychrypiał smok i nagle głos się załamał.
Stary lord ukrył twarz w dłoniach, a jego ciałem wstrząsnął szloch.
Gerenisse również łzy zakręciły się w oczach, starała się
jednak powstrzymać, w przeciwnym razie nie zdołałaby dokończyć historii.
– Wykorzystano ciebie, mój panie i twoją żoną do pozbycia
się władcy. Zamach się nie udał, król przeżył, ale twoja rodzina i tak została
zniszczona.
Tanis uniósł głowę. W zapłakanych oczach ponownie błysnął
gniew.
– Kto?! – warknął ostro. – Powiedz, kto ośmielił się
zdeptać moje szczęście, kto był tak bezczelny, że stanął między mną a żoną.
– Jedno imię już znasz. – Do rozmowy wtrącił się Cedric.
Hrabia nadal klęczał przed ojcem. – Zabiłeś go.
– Lewer! – Na twarzy starca odmalowała się pogarda. – Kto
jeszcze?
Gerenisse spojrzała błagalnie na Cedrica. Wolała, by to on
oskarżył Bursę. Znał ją od lat, mógł więcej powiedzieć ojcu o smoczycy niż ona.
– To Bursa. – Cedric ścisnął rękę ojca. – Przykro mi,
wiem, że uważałeś ją za przyjaciółkę, ale ona zdradziła cię wieki temu. Zawsze sympatyzowała
z Tollesto i w jego imieniu również planowała pozbyć się króla. Wiedz również,
że chciała być panią tego zamku, a moja matka stała jej na drodze.
– Szantażując lady
Gerenisse, usiłowała zmusić ją do zabójstwa króla. – Dodała Gen.
– Mama obszernie opisała wszystko w swoim pamiętniku, a Gen
doświadczyła wizji, które potwierdziły
zapisy w dzienniku. Nie wiemy tylko, czym Bursa szantażowała swoją panią. –
Cedric uważnie wpatrywał się w ojca, który kręcił głową.
– To musiało być coś ważnego. – Gerenisse dodała prawie
szeptem. W izbie zapadła przeraźliwa cisza. Cedric milczał, a dziewczyna bała
się poruszyć, w obawie, że serce smoka nie wytrzyma tych rewelacji.
Tanis siedział nieruchomo w fotelu. Z jego piersi wydobywał
się cichy świst. Ręce mu drżały, ale Cedric trzymał je mocno w uścisku swoich
dłoni.
– Ojcze? – zapytał, kilka minut później, gdy rodzic nadal
się nie odzywał. – Bardzo mi przykro.
Hrabia w końcu podniósł wzrok i wbił udręczone spojrzenie
w twarz syna.
– To nie było nic ważnego, w każdym razie, nie dla mnie.
– Co? – Cedric zamrugał zaskoczony.
– Tajemnica, którą Bursa szantażowała twoją matkę. Nie
wiem, jakim sposobem odkryła prawdę o pochodzeniu mojej żony, ale musiała
wykorzystała ten fakt przeciwko niej. – Tanis wysunął dłonie z uścisku syna.
Potem pogłaskał go po nieogolonym policzku. – Jak wiesz, moja Gerenisse pochodziła ze
szlachetnego rodu, była jedynym dzieckiem en Misserów, ich ukochaną córką.
Kiedy podrosła mężczyźni z całego królestwa zabiegali o jej rękę. Stoczono wiele
pojedynków, wiele krwi przelano o tę szlachetnie urodzoną dziewczynę. – Głos Tanisa
był pozbawiony emocji.
– Ale wybrała ciebie. – Cedric chłonął każde słowo ojca.
Nigdy wcześniej nie słyszał tej historii.
– Tak, wybrała mnie, choć ja, jako jedyny nie chciałem się
o nią bić. Otwarcie wyznałem jej swoje uczucia i przedstawiłem propozycję
małżeńską, a potem czekałem. Nie sądziłem, że mnie wybierze: lorda
posiadającego tylko mały zamek i kilku znaczących przodków w rodzie, skoro o jej
rękę starał się nawet król. – Na twarzy Tanisa
po raz pierwszy pojawił się słaby uśmiech.
– Ale wybrała mnie, nic nie znaczącego młokosa. Porzuciła
luksusy i dworskie zabaw, by osiąść w nędznym Gelar.
– Pokochała twoje szczere serce i proste życie. –
Gerenisse podeszła do mężczyzn i przysiadła na fotelu obok Tanisa. – Powiedz,
panie, czym szantażowała ją Bursa?
Lord przekrzywił głowę i spojrzał na ukochaną syna.
– Tym samym, czym mogłaby szantażować ciebie, moje
dziecko. Przeszłością, pochodzeniem.
Gerenisse zbladła, serce zabiło jej gwałtownie, chciała
coś powiedzieć, ale starzec ją uprzedził.
– W żyłach mojej Gerenisse nie płynęła szlachetna krew.
Lady Misser, matka Gen nie mogła mieć dzieci. W dzieciństwie została napadnięta
przez zdziczałe smoki i pogryziona przez nie dotkliwie. Przeżyła, ale stała się
bezpłodna.
Cedric podniósł się z kolan i podszedł do kominka. Oparł
się ramieniem o kamienny gzyms i ze zmarszczonym czołem słuchał wywodu ojca.
– Była nieślubnym dzieckiem? To właśnie usiłujesz nam
powiedzieć? – Smok nie wyglądał na zadowolonego.
Tanis pokręcił głową.
– Misser nigdy nie zdradziłby swojej żony. Za bardzo ją
kochał. Pogodził się z tym, że umrze bezpotomnie, jednak los postanowił
inaczej. Podczas objazdu przez swoje ziemie w jednej z wiosek pokazano mu
niemowlę osierocone przez matkę. Zarządca wsi nie wiedział, co począć z
dzieckiem, a nikt inny nie chciał przygarnąć sieroty. Misser od razu zauważył w
dziewczynce cechy świadczące o jej smoczych korzeniach. Nie wahał się ani
chwili, zabrał maleństwo do zamku i pokazał żonie. Nadano jej imię Gerenisse, a
służbie przykazano mówić, że lady Misser powiła dziecko.
– Bursa myślała, że szlachetny rodowód jest dla ciebie tak
ważny, że oddalisz żonę, gdy dowiesz się, że jest córką chłopki? – Cedric patrzył
chwilę na ojca, poczym ochylił głowę do
tyłu i zaśmiał się gardłowo.
Tanis nie uśmiechnął się, zamiast tego, sięgnął po rękę
dziewczyny siedzącej obok niego. Drobna dłoń utonęła w szerokiej ręce smoka.
– Nie pozwól, by poniżano cię, ze względu na pochodzenie –
powiedział. – Nikt nie ma do tego prawa. Nie można wybrać sobie rodziców, można
jednak zdecydować wśród jakich ludzi chce się spędzić życie. – Kurellka
zarumieniła się, a starzec kontynuował swój wywód. – Lord Misser powiedział mi
prawdę dzień przed ślubem z jego córką. Chciał mi dać szansę na wycofanie się, ale
ja za bardzo ją kochałem. Żałuję, że nigdy nie powiedziałem jej, że znam ów
nieszczęsny sekret. Może gdybym to zrobił, nadal by żyła.
– Bursa znalazłaby inny sposób, by się pozbyć mamy.
Planowała jej śmierć od pierwszego dnia, kiedy ją ujrzała i nie spoczęłaby,
póki by tego nie osiągnęła. Wpierw jednak chciała ją upokorzyć i zadać jej jak
najwięcej bólu. Czerpała z tego wielką radość. Zabiła moją siostrę, bo wiedziała,
że to zrani was oboje. Chciała również pozbyć się mnie. Nie udało jej się, bo
mama przejrzała podstęp i nie spuszczała mnie z oczu. Zmusiła również służących,
by towarzyszyli mi w dzień i w nocy. Sama zaś próbowała wszystkiego, co jadłem
i piłem.
Stary lord nerwowo przełykał ślinę.
– Kiedy umierała, byłem daleko od domu. W jednej chwili
zawalił się cały mój świat. Przysięga krwi sprawiła, że czułem jak cierpi,
wiedziałem, że zwijała się z bólu, że konała w męczarniach. Gnałem na oślep do
domu, mało skrzydeł nie połamałem, ale i tak się spóźniłem. – Głos Tanisa
drżał, kiedy wracał do tamtych wspomnień. – Pamiętam jak wyglądała tuż po
śmierci, jej ciało leżało tak nienaturalnie wygięte, dłonie miała szeroko rozłożone,
usta zsiniałe. Całe łoże było zlane jej krwią. Topiła się w niej. Bursa powiedziała
mi, że oszalała i podcięła sobie żyły. Pamiętam, że stałem w jej komnacie i potrafiłem
tylko myśleć o tym, że mój syn będzie dorastał bez matki. Nawet przez chwilę
nie zastanowiło mnie, czy faktycznie się zabiła, czy zginęła w inny sposób.
– Bursa ją otruła. Chciała zabić Cedrica, ale twoja żona
panie wypiła truciznę przeznaczoną dla Cedrica.
– Gerenisse chciałaby przekazać tę wiadomość w jakiś łagodny sposób, ale tego
po prostu nie dało się zrobić.
– Byłem takim głupcem. Wolałem myśleć, że moja żona
oszalała i nie chciała być już ze mną i swoim synem, niż poszukać prawdy.
– Manipulowała tobą, a resztę zastraszyła, ja również
przez lata patrzyłem na jej poczynania i nie protestowałem – dodał Cedric.
– Nadal nie rozumiem, czemu co to zrobiła? – Tanis zerknął
na syna. – Przecież nigdy mnie nie kochała?
– Miłość nie miała tu nic do gadania. Chodziło o władzę,
jaką mogło dać jej władanie Gelar i co najważniejsze, gdyby zamek wszedł w jej
posiadanie, stałby się kolejnym przyczółkiem Tollesto w Kirragonii.
Wzmianka o wiarołomnym lordzie sprawiła, że twarz Tanisa
pociemniała z gniewu. Starzec podniósł się z miejsca i mimo, iż jego kości skrzypiały
raźnym krokiem skierował się do drzwi. Cedric bez trudu zagrodził ojcu drogę.
– Dokąd chcesz pójść? – zapytał. – Cokolwiek próbujesz w
tej chwili zrobić, nie ma to sensu.
– Zabiję sukę, to zawsze ma sens. – Tanis strząsnął dłonie
syna. – I nie powstrzymuj mnie. Tysiące lat ścigaliśmy zdrajców, spiskowców i
wszystkich, którzy maczali palce w zabójstwie króla, a tymczasem osoba, która
usiłowała doprowadzić do śmierci Mirraga na wiele lat przed tym jak faktycznie
zginął, ciągle chodzi na wolności. Na bogów, czy ty rozumiesz, co ona zrobiła?
Co usiłowała zrobić? Sądziłem, że całe to paplanie o zdradzie i planach
zabójstwa monarchy, kiedy gościł w moich progach, to była czcza gadanina, przykrywka,
która miała ukryć romans mojej żony. Tymczasem było wprost odwrotnie. Romans
był iluzją, zaś spisek całkiem realny. I w to wszystko chcieli wmanewrować moją
Gen.
Tanis zamilkł, gdy
tylko wymówił imię żony. Nagle zabrakło mu siły, musiał podeprzeć na ramieniu
syna, by nie upaść. – Co ja zrobiłem, Cedricu, co ja zrobiłem? – Po twarzy
starca popłynęły łzy. Drżącą ręką usiłował dotknąć twarzy syna. – Odepchnąłem
ją od siebie, wzgardziłem nią, potraktowałem jak ostatnią szmatę, a ona była
niewinna, niewinna. Zabiłem ją, na przodków, zabiłem jedyną kobietę, którą
kochałem.
Cedric nie słuchał już wywodu ojca. Przytulił go mocno do
siebie.
– Nie zrobiłeś tego, nie przez ciebie umarła, chociaż
twoje ślepe zawierzenie Bursie bardzo mamę bolało.
– Nie pocieszaj mnie, wiem co zrobiłem, wiem jak ją
traktowałem. Mogliśmy być tacy szczęśliwi, a ja to wszystko zniszczyłem.
– Nie zawrócisz czasu, ale możemy postarać się, by dosięgła
Bursę sprawiedliwość.
– Zetnij jej głowę – zażądał Tanis, upór odmalował się na
twarzy starca.
– Z wielką chęcią, ale nie mogę. Mam za to lepszy plan. –
Cedric uśmiechnął się szeroko. – Dostarczę ją do Farrander, gdzie stanie przed
sądem.
– Niech ci będzie. Nie chcę jej więcej widzieć. – Tanis
nie wyglądał na udobruchanego. Zaraz jednak się rozpromienił, ściszył nawet głos
do szeptu. – To nie byle co, odkryć tak stary spisek, może król cię wynagrodzi
i pozwoli Gen zostać z nami na zawsze?
Cedric zamrugał zaskoczony, wypuścił nawet ojca z objęć.
– Wiedziałeś? – zapytał. Kątem oka zerknął, czy Gerenisse
nie słyszy ich rozmowy, ale
dziewczyna ciągle siedziała w fotelu. Zerkała na nich, co prawda, ze
zmarszczonym
czołem, nie była jednak w stanie usłyszeć ich szeptów.
– Nie jestem głupcem – zachichotał starzec. – Widziałem
jak z nią przyfrunąłeś. Widziałem też ślady kajdan na jej dłoniach. A biorąc
pod uwagę, że jest kurellką, to sam rozumiesz... – Ojciec mrugnął do syna
porozumiewawczo. – Nie znosiliście się, nie chcieliście nawet przebywać obok
siebie, a jednocześnie iskrzyło między wami, jak w dobrym piecu. To się dało
wyczuć. Takie przyciąganie rzadko się zdarza.
Cedric westchnął, sam już nie wiedział, co myśleć o rodzicu.
Nie był nawet pewien, czy faktycznie zdziecinniał na starość, czy tylko takiego
udawał.
– Masz rację – przytaknął. Wprost szaleńczo ciągnęło go do
Gen. Zamierzał udać się do Farrander i nie opuścić stolicy dopóki Ariel nie
odda mu Gerenisse.
Epilog
Dzień był piękny i bardzo słoneczny. Po nocnej burzy, jaka
przetoczyła się nad Gelar, zanosiło się na cudowny poranek. Gerenisse jednak
tego nie widziała, stojąc przed lustrem, nerwowo przestępowała z nogi na nogę.
Dłonie miała spocone, a serce biło jej szaleńczo. Co kilka chwil zerkała na
drzwi, jakby obawiała się, że stanie z nich posłaniec i oznajmi, że dzisiejsza uroczystość
nie dojdzie do skutku, że król zmienił zdanie i miast świętować, zostanie
wtrącona do więzienia.
Ledwie tydzień temu wróciła do Gelar po tym jak porwał ją
brat. Tydzień bez Bursy, bez kłamstw i intryg. Tanis przez cały ten czas bez
przerwy opowiadał o żonie. Starzec na przemian płakał po jej stracie i popadał
w rozpacz nad tym, jak źle ją traktował. Nie umiała go pocieszyć, bo choć z
jednej strony rozumiała jego rozterki, jego decyzje, sama latami tkwiła w
dziwnym układzie z bratem, pozwalając mu decydować o swoim losie. Jakby tego
było mało nie potrafiła zapomnieć cierpienia malującego się w oczach zmarłej.
Hrabina kochała męża, kochała swe dzieci. Odtrącenie bardzo ją zraniło.
Przeszłości nie dało się zmienić, mieli tylko przyszłość,
przynajmniej tak twierdził Cedric.
Kiedy jej ukochany pofrunął do Farrander z Bursą i Lamisem
prawie nie spała. Nie mogła jeść, podskakiwała nerwowo na każdy dźwięk.
Wiedziała, że będzie targował się z królem o jej wolność. Chwytając Lamisa
wypełnił rozkaz władcy, zaś Bursa miała zapewnić mu dodatkowe argumenty w walce
o jej wolność.
Bała się tej rozmowy, tego, co powie król, czy w ogóle
będzie chciał słuchać Cedrica. Ukochany twierdził, co prawda, że Ariel jest
wspaniałym władcą, mądrym i sprawiedliwym, nie miała jednak pojęcia, w czym
miałoby to jej pomóc. Pewnym faktom nie dało się zaprzeczyć. Przez lata
współpracowała z Lamisem i okradała królewskie kopalnie. Mogła jedynie bronić
się tym, że brat zmuszał ją do wszystkiego i że nie posiadała nawet jednego
klejnotu skradzionego z Lahmar. Owszem obdarowywano ją drogimi sukniami i
kosztownościami. Wszystko to jednak straciła w dniu, w którym Lamis oddał ją
Favienowi. Do Gelar przybyła tak jak stała, w przepoconej i podartej sukni.
Mieszkańcy warowni przyjęli ją z otwartymi ramionami. Nie zadawali pytań, nie
żądali wyjaśnień, zaakceptowali ją taką, jaką była. Zawsze gdy o tym myślała,
łzy kręciły się w jej oczach. Nie wyobrażała sobie życia poza zamkiem. Nie
rozumiała także, jak to się stało, że tak mocno wrosła w to miejsce.
W dniu, w którym Cedric wrócił ze stolicy nie miała odwagi
wyjść mu na powitanie, bała się tego, co zobaczy w jego oczach, nieodwołanej decyzji,
która miała zniszczyć jej życie. Nie miała żadnych wątpliwości, że tak się
właśnie stanie. Cokolwiek miał jej do powiedzenia, sprawi jej ból. Jeśli król
utrzyma w mocy swoją decyzję, będzie czekał ją proces o współudział w
kradzieżach z Lahmar. Jeśli oddalił wobec niej zarzuty, Cedric będzie musiał zwrócić
jej wolność i pozwolić opuścić zamek, wszak wiele tygodni temu przysiągł jej,
że będzie wolna, jak tylko rozwiążą zagadkę śmierci hrabiny. Jakże żałowała, że
zmusiła go do tej przysięgi. Nie chciała opuszczać Gelar, nie chciała żyć bez
Cedrica. Wszystko wskazywało jednak na to, że tak właśnie będzie. Cokolwiek się
stanie, będzie musiała opuścić to miejsce.
Na drżących nogach wyszła tamtego dnia na dziedziniec.
Zobaczyła Tanisa stojącego obok Cedrica. Ojciec i syn rozmawiali przyciszonymi
głosami. Wokół nich tłoczyli się wojownicy i mieszkańcy Gelar. Było ich tak
wielu, że Gen musiała się przeciskać, by dotrzeć do mężczyzn. Pamiętała minę
Cedrica, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Nie uśmiechnął się do niej, jak to
miał w zwyczaju. Jego spojrzenie było poważne. Zimny pot natychmiast spłynął po
jej plecach, a w gardle zaschło. Smok wyminął ojca i podszedł do niej. Serce szaleńczo
tłukło się w piersi, kiedy czekała na jego słowa, na decyzję, która miała
zmusić ją do puszczenia Gelar. I wtedy on ujął jej dłonie w swoje ręce, a następnie
uklęknął przed nią. W otaczającym ich gęstym tłumie ludzi natychmiast
zapanowała cisza. Jeszcze nie rozumiała, co się działo, dopóki Cedric nie przemówił.
– Gerenisse, tak wiele się wydarzyło, tyle mam ci do
opowiedzenia i pewnie niedługo wszystko ci wyjaśnię, ale nie dziś. Teraz
chciałbym tylko byś wiedziała, że rozmawiałem z królem o tobie, a on w swej
łaskawości przychylił się do mojej prośby.
Nogi prawie ugięły się pod nią, kiedy dotarł do niej sens
wypowiadanych przez niego słów. Ludzie wokół nich szeptali, nie bardzo jeszcze rozumiejąc,
co to wszystko oznacza. Powinna coś powiedzieć, podziękować, nie była jednak w
stanie wydobyć z siebie głosu. Cedric natomiast mówił dalej.
– Przepraszam – szepnął – naprawdę, bardzo cię
przepraszam, ale nie dotrzymam danego ci słowa. Po raz pierwszy w życiu złamię
przysięgę, ale nie mogę inaczej. – Zbladła, świat zaczął wirować jej przed
oczyma. – Obiecałem zwrócić ci wolność, ale nie mogę tego zrobić. Nie potrafię,
nie zrezygnuję z ciebie. – Na twarzy smoka wreszcie pojawił się uśmiech.
– Zatem, Gerenisse, proszę o twoją rękę. Ostrzegam jednak, że
jeśli się nie zgodzisz i tak nie pozwolę ci opuścić Gelar, zostaniesz tu,
zamknę cię w lochu i będę więził tak długo, aż zmienisz zdanie.
Oniemiała, nawet zdawało jej się, że źle go zrozumiała,
ale gdy stłoczeni wokół nich mieszkańcy Gelar zaczęli wykrzykiwać jej imię, dotarło
do niej, że to wszystko dzieję się naprawdę. Cedric nie chciał, by odeszła,
pragnął być z nią równie mocno, jak ona chciała należeć do niej, jak chciała przebywać
w tym miejscu.
– Tak. – Tyle zdołała z siebie wydusić, nim smok porwał ją
w ramiona i pocałował na oczach wszystkich.
– Nigdy się ode mnie nie uwolnisz, będę najbardziej
namiętnym i najbardziej zaborczym mężem na świecie – wyszeptał wprost do jej
ucha. Mogła się tylko roześmiać.
– Pani, już czas, przyszedł Nimra. – Służka stojąca za
Gerenisse, dotknęła delikatnie jej ramienia, sprawiając, że wspomnienia
ostatnich dni odleciały w niebyt.
Gerenisse przełknęła ślinę. Ponownie zerknęła na drzwi i
na stojącego w nich zarządcę. Smok uśmiechnął się do niej promiennie. Miał na
sobie odświętne ubranie, ciemny kaftan wyszywany ozdobną nicą. Spod niego
wystawała równie elegancka koszula. W wypastowanych butach można było się
przejrzeć. Nie miał miecza, ale też dziś go nie potrzebował.
– Lady. – Nimra zbliżył się do niej. Wyciągnął rękę. –
Wszyscy już czekają.
Skinęła głową. W ustach miała tak sucho, że bała się, iż
nie zdoła wydusić z siebie słowa. Nade wszystko jednak obawiała się, że ten
piękny dzień okaże się złudzeniem.
Ujęła pod ramię zarządcę, zaś służące stłoczyły się wokół
niej. Po raz ostatni poprawiły złotą suknię, prezent od Tanisa, którą miała na
sobie.
Wolnym krokiem wyszli na korytarz. Mijali dworzan,
służących i rycerzy i gości. Ludzie uśmiechali się do niej, wołali ją po
imieniu, życzyli zdrowia i szczęścia. Ledwie docierały do niej wszystkie te
miłe gesty. Z bijącym sercem wchodziła do głównej sali. Izba jeszcze nie tak dawno
szara i bezbarwna, pozbawiona mebli oraz ozdób, teraz tonęła w kwiatach.
Girlandy uplecione z polnych roślin zwisały z sufitów, oplatały również
wszystkie kolumny. Nimra poprowadził ją przez izbę, ku niewielkiemu
podwyższeniu, zbudowanemu specjalnie na dzisiejszą uroczystość. Stało tam już
kilka osób. Wśród nich wyróżniały się szczególnie dwie: król i królowa
Kirragonii. Władczyni smoków ubrana w suknię w kolorze ciemnej purpury, z
białym płaszczem na ramionach, wyglądała dostojnie i majestatycznie, mimo iż była
to kobieta niewielkiego wzrostu i łagodnym spojrzeniu. W jej ciemnych oczach
krył się spokój i dobroć. Król ubrany była na czarno. Czerwone włosy mocno
kontrastowały z poważnym strojem.
Widok tak dostojnych osób sprawił, że zabrakło jej odwagi.
Nagle wróciły wszystkie jej obawy i lęki. A jeśli król nagle ogłosi, że zmienił,
co do niej zdanie i na oczach wszystkich zgromadzonych każe ją aresztować?
Zrobiło jej słabo i wtedy spojrzenie monarchy spoczęło na niej. Władca
uśmiechnął się leciutko, jego brwi uniosły się nieco wyżej, jakby chciał
zapytać, czego idąca ku niemu dziewczyna tak bardzo się obawia?
Cedric wyszedł jej na spotkanie i Gen zapomniała o całym
świecie. Ukochany miał na sobie ciemne spodnie i biały kaftan. Rude włosy
idealnie zaczesane opadały na jego ramiona. Nawet przystrzygł brodę, by
wyglądać schludniej. Gdyby go wcześniej nie kochała, teraz przepadłaby bez
reszty. Smok wpatrywał się w nią z tak wielkim zachwytem, że łzy zakręciły się jej
w oczach.
– Witaj, piękna – szepnął, biorąc jej dłoń od Nimry. –
Dziś będziesz moja, tylko nie waż mi się rozmyślić. – Pogroził jej żartobliwie.
Prawie się roześmiała. Jakże by mogła się rozmyślić. Bycie
z nim, pozostanie w Gelar, było jej największym marzeniem. Ostrożnie zerknęła
ponad ramieniem ukochanego na Tanisa, który również stał na podium. Stary lord
był bardzo wzruszony, jego oczy błyszczały, a dłonie drżały lekko. I wtedy ją
dostrzegła. Tuż za hrabią stał ktoś jeszcze. Ktoś, kogo nie było liście gości.
Zmarła hrabina nie spuszczała wzroku ze swego dorosłego
syna. Uśmiechała się i Gerenisse przeszło przez myśl, kobieta dopięła swego: morderczyni
została pojmana, prawda ujrzała światło dzienne, a ukochany syn był bezpieczny.
Cóż, miała rację, Gerenisse nie zamierzała nikogo dopuścić do Cedrica,
zwłaszcza jeśli będzie nosić spódnicę. Ozdobny nóż, który trzymała w komnacie,
zamierzała mieć zawsze pod ręką i częstować nim każdą zdzirę, która za bardzo
zbliży się do jej męża.
To już koniec historii Gerenisse i Cedrica. Wszystkim,
którzy śledzili losy tej przedziwnej pary, bardzo dziękuję za komentarze i żywe
zaangażowanie w fabułę. Mam nadzieję, że kolejne powieści zainteresują was
równie mocno.
No aż nie chce się rozstawać z bohaterami. Dziękuje bardzo za opowieść i oczywiście czekam na jeszcze.
OdpowiedzUsuńI już? Koniec?
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, tak się dobrze czytało. Pocieszające jest to, ze czasami wspominasz o znanych i lubianych w nowych projektach. Zatem do kolejnej opowieści.
Dziękuję za chwile relaksu
szekla_
Bardzo Ci dziękuję za cudowną opowieść. Były w niej chwile radosne ale również pełne zgrozy i niebezpieczeństw. Cieszę się, że Cedric zdobył swoją ukochaną Gerenise, Tanis dowiedział się o zbrodniach Bursy, którą nareszcie spotkał zasłużony koniec. Mam nadzieję, że Cedric nie powtórzy błędów swego ojca i będą oboje wiedli szczęśliwy żywot. Pięknie Ci dziękuję za to, że dzielisz się z nami owocami swojej pracy. Z przyjemnością będę czekać na następne opowiadanie. I jeszcze mam pytanie odnośnie Miecza Światła, czy masz to ukończone i gdzie ewentualnie można je przeczytać. Pozdrawiam serdecznie, Meg
OdpowiedzUsuńAle sie zrobilo cukierkowo na koniec :D:D:D Szkoda, ze to juz koniec i ze nie doszlo do rozmowy Tanisa z Bursa i rozprawy sadowej jej i Lamisa....tzn wiem, ze doszlo tylko szkoda, ze tego nie opisalas Dziekuje Emis za kolejna dawke smokow jak zawsze czekam na kolejne a z tego co wiem beda juz wkrotce dwie :D:D:D Buziolki :***
OdpowiedzUsuńDziekuje Emi i przepraszam ze ostatnio nie komentowalam ale mialam swoje problemy Wracajac do ksiazki Bardzo mi sie podobaly przygody bohaterow Ich wyraziste sylwetki wzbudzaly duzo emocji szczególnie bohaterka która nie była postacia jednoznacznie pozytywna zwlaszcza na poczatku ale jej późniejsze dzialania zmienily mój stosunek do niej i dlatego bardzo cieszyłam sie ze znalazla szczescie Jeszcze raz wielkie dzieki blanka
OdpowiedzUsuńPobrałam i przeczytałam i żal, że tak szybko się skończył. Uwielbiam smoki i czytając ich o ich przygodach wracam w czasy dzieciństwa, a to wspaniała rzecz. Bardzo Ci za to dziękuję. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuń