środa, 4 stycznia 2012

Mroczny Dotyk - Rozdział 2 _epizod 2


Torin pozwolił by jego ręce opadły do boków. Gniew zupełnie z niego wyparował. Bez słowa wrócił do swoich komputerów.
– Myślisz, że o tym nie wiem? – powiedział głosem wypranym z wszelkich emocji. – Myślisz, że mnie również  to nie zabija?
Zacharel zbliżył się kilka kroków do wojownika. Torin zagryzł wargi, czekając na kolejne trudne pytanie ze strony anioła.
– Mam coś dla ciebie – powiedział jednak tamten, wyciągając z kieszeni długiej szaty małe zawiniątko. Najwidoczniej rozmowa na temat kobiety dobiegła już końca.
– Co to jest? – zapytał Torin.
Anioł położył przedmiot owinięty w sukno przed wojownikiem.
– Znaleźliśmy to na jednej z greckich wysp. Dla nas jest to bezwartościowe, ale wam może się przydać.
Marszcząc brwi, Torin rozsunął sukno okrywające prezent, który przyniósł mu anioł. W środku było coś, co sprawiło, że mlasnął z zachwytu – gliniana tabliczka. Wyglądała na starą, litery w niektórych miejscach starł czas, jednak większość słów nadal nadawała się do odczytania. Mężczyzna nie miał pojęcia jakim sposobem znalazła się w rękach aniołów i gdzie naprawdę ją wykopali. Czymkolwiek jednak była, stanowiła pamiątkę dawnego życia jakie Torin wiódł na Olimpie.
Antyczne greckie litery w równych rządkach zapełniały całą tabliczkę. Na pierwszy rzut oka tekst wydawał się być łatwy do odczytania i całkowicie zrozumiały dla wojownika stworzonego przez potężnego Zeusa. Jednak kiedy mocniej zagłębił się w poszczególne zdania dotarło do niego, że to co czyta jest pozbawione większego sensu. Opisana historia życia i śmierci pradawnych kapłanek Świątyni Jasnowidzenia może i była ciekawa, może nawet była prawdziwa, nie zawierała jednak żadnego przesłania.
– Co myślisz? – zapytał anioł.
– Trochę to dziwne – odparł Torin.
– Znasz tę historię? Słyszałeś ją już kiedyś?
Wojownik pokręcił głową.
– Jeśli wydarzyła się po naszym wygnaniu z nieba, nie mieliśmy szansy jej poznać.
– Bardzo w to wątpię – odparł Zacharel. – Naszym zdaniem spisano ją mniej więcej w tym samym czasie, gdy wy otwieraliście Puszkę Pandory.
Torin otworzył usta ze zdziwienia. Jeśli tekst pochodził z tego samego okresu, mógł mieć coś wspólnego z ich demonami. Może zawierał wskazówki, gdzie ukryto Puszkę? Niestety, ta ewentualność oznaczałaby, że historia jest w rzeczywistości zaszyfrowanym przekazem.
– Nie potraficie odczytać prawdziwej wiadomości? – zapytał, kpiąco spoglądając na anioła.
– Nie zależy nam na tym – odparł skrzydlaty wojownik.
– Jeśli to szyfr, mogą być tysiące kombinacji – ciągnął Torin. – Każda z liter może mieć przyporządkowaną inną literę, lub tylko co któraś może mieć znaczenie do odczytania wiadomości. Potrzebny jest klucz…
– To już twoje zadanie – skwitował anioł.
– Dlaczego mi to dałeś?  – naciskał wojownik, wskazując ręką na tabliczkę.
– Już ci mówiłem, dla nas nie ma ona znaczenia. Dla was może mieć ogromne.
– Dlaczego? – powtórzył Torin, coś w środku mówiło mu, że anioł nie mówi mu wszystkiego.
Zacharel ponownie wzruszył ramionami. Potem, nie mówiąc nic więcej, ruszył do wyjścia.
– Zaczekaj! – krzyknął za nim Torin. – Czego mam szukać?
– Ty musisz to wiedzieć – powiedział anioł, łapiąc za klamkę. – Pamiętaj tylko, że tekst może ocalić twoje życie, lub je zniszczyć.
Torin zamarł osłupiały. Nie zajmując się już więcej aniołem, skupił się ponownie na tabliczce. Jeśli Zacharel twierdził, że tekst pochodził z czasów kiedy wypuścili demony na świat, na pewno miał rację. Być może zwój zawierał jakieś przydatne informacje na temat Puszki Pandory i artefaktów.
Dwie godziny później nadal siedział na greckimi słowami. Od nadmiaru myśli szumiało mu w skroniach. Coraz bardziej dochodził do wniosku, że tekst jest przykrywką dla innych informacji. Tylko jakich?
Zupełna paranoja. Sfrustrowany odsunął tabliczkę na bok. Musi pokazać ją Lucienowi, jeśli tylko uda się go ściągnąć go do domu.
Potarł twarz i spojrzał na ekrany swoich komputerów.
– Niech to szlag! – zaklął siarczyście.
Sześciu Łowców jak gdyby nigdy nic szło sobie chodnikiem, dyskutując o czymś intensywnie. Rzucali się w oczy i nawet w tłumie turystów można było ich z łatwością wyróżnić. Wszyscy bez wyjątku mieli włosy obcięte na jeża, kurtki moro, a do tego wysokie sznurowane buty i spodnie z mnóstwem pakownych kieszeni. Jeśli go wzrok nie mylił, kierowali się do Destiny. Torin zaklął ponownie, kiedy grupa skręciła w wąską uliczkę prowadząca do nocnego klubu.
Tego tylko im brakowało, aby Łowcy bezkarnie pałętali się im pod nosem. Na szczęście miał kamerę w pobliżu klubu. Czujne oko rejestrowało wszystkich wchodzących i wychodzących z lokalu.
Zresztą w dwudziestu innych, strategicznych miejscach Budapesztu, miał również swoje kamery. Nie licząc oczywiście tych monitorujących fortecę.
Szybko wpisał komendę uruchamiającą odczyt z kamery naprzeciwko Destiny. Z niecierpliwością czekał, aż obraz pojawi się na ekranie komputera, ale nic takiego się nie wydarzyło. Zamiast wizualizacji ujrzał szare pasy na monitorze i komunikat „Brak sygnału”. Zaklął szpetnie.
Ponowił komendę, ale nic się nie zmieniło. Coraz bardziej wściekły, zabrał się za sprawdzanie ustawień kamery. Niemożliwością było, by urządzenie ot tak sobie nagle przestało nagrywać. Chyba że…
– A niech to piekło pochłonie! – warknął, kiedy na ekranie ponownie pojawił się komunikat, „Brak sygnału”.
Urządzenie nie przestało nagrywać, zostało zniszczone. Celowo lub nie, ktoś uszkodził kamerę. Biorąc jednak pod uwagę, że urządzenie zostało tak zamontowane, by nikt postronny nie był w stanie go dostrzec, Torin zakładał celowe działanie.
– Łowcy – warknął, nie trudno było się domyśleć, kto stał za aktem wandalizmu.
Jeśli zniszczyli kamerę musieli mieć w tym jakiś cel. Czy wiedzieli, do kogo należała?  Może po prostu nie chcieli by ktokolwiek  był świadkiem ich spotkań w Destiny?  Cóż, niedoczekanie ich. Torin nie zamierzał pozwolić, by spotykali się bezkarnie pod jego nosem, naradzając się jak zgładzić Lordów.
Chwycił za telefon i wykręcił numer do Luciena.

1 komentarz:

  1. no tak, kogoś mi tu brakowało - Łowcy ;) czas już najwyższy kilku uszkodzić, no i może poznać nową właścicielkę Destiny...

    mad

    OdpowiedzUsuń