wtorek, 4 lutego 2014

Nathaniel - Rozdział 1_epizod 1


Ukryte pragnienia

W gabinecie Michaela, anioł Nathaniel siedział na białym parapecie, pozwalając ciepłym promieniom głaskać swoje skrzydła. W głębi pokoju trzech archaniołów sprzeczało się o wampira. Od zniknięcia Thomasa minęło już siedem miesięcy, przez ten czas skrzydlaci wojownicy, z Natem na czele, przetrząsnęli całe wschodnie i zachodnie wybrzeże. Nie znaleźli nic, co mogłoby im wskazać miejsce ukrycia się pijawki.
Nadszedł czas, by rozważyć, czy przerwać poszukiwania, czy też przejść do bardziej zdecydowanych działań i skupić się na planie „B”. Ithuriel, jak to miał w zwyczaju, naciskał na zaprzestanie poszukiwań oraz skoncentrowanie się na sprawach niebios. Michael i Gabriel natomiast, naciskali na zintensyfikowanie działań.
Dla dowódcy wojsk była to sprawa honoru, przysiągł Gabrielowi zgładzić wampira i nie dotrzymał słowa. Dla drugiego pośród archaniołów odszukanie krwiopijcy miało podłoże czysto osobiste. Wiele miesięcy temu Thomas poważnie zranił ukochaną boskiego posłańca.
– Uważam, że niepotrzebnie marnujemy czas na szukanie krwiopijcy. – Ithuriel odłożył trzymany w dłoniach raport i spojrzał na Michaela. – Powinniśmy się teraz skupić na umocnieniu naszej pozycji. Czasy są coraz trudniejsze.
– To, co zrobił, nie może ujść mu płazem. – Gabriel krążył nerwowo po gabinecie Michaela. Jego jasne skrzydła lśniły na plecach, niemal zlewając się z bielą koszuli. Zaskakujący fakt, biorąc pod uwagę, że niegdyś nie miał w zwyczaju ubierać się na biało, jednak ostatnio w jego życiu zaszło wiele zmian. Pojawiła się Maria ze swoją córeczką i wkrótce na świat miało przyjść ich wspólne dziecko. Nikt z tu obecnych nie przypuszczał, że Gabriel kiedykolwiek zostanie ojcem, a już najmniej on sam. Los potrafił jednak płatać figle.
Michael siedział za biurkiem. Na jego twarzy malowały się upór i zdecydowanie; choćby cały świat był przeciwko niemu, on nie zrezygnuje z poszukiwań. Ku zaskoczeniu wszystkich Ana – partnerka archanioła, podobnie jak on, upierała się przy tym pomyśle, choć odmawiała podania swoich powodów.
– Zlikwidowaliśmy gniazdo, czego jeszcze chcecie? – Ithuriel nie zamierzał ustąpić.
– To były tylko pionki – wtrącił się Michael. – Nędzne marionetki tego potwora.
Ithuriel sapnął zirytowany.
– Ale już ich nie ma, sam to powiedziałeś. Kimże jest Thomas bez swoich sług i dzieci?
Gabriel zacisnął dłonie w pięści.
– Prawie zabił moją żonę, a niewinne dziecko uwięził w domu pełnym wampirów. – Głos archanioła nabrał mocy. – Gdyby to była Annabel lub twój syn, mówiłbyś tak samo? – Pytanie było okrutne i Gabriel dobrze o tym wiedział. Ithuriel nie zaryzykowałby życia własnego dziecka, natomiast relacje z partnerką archanioła były ostatnimi czasy bardzo napięte.
– Gabrielu... – Michael poruszył się niespokojnie na krześle. Prawie wszyscy wiedzieli, jak wyglądał układ pomiędzy Ithurielem a Annabel. Łączyło ich tylko dziecko, jednak nawet ono nie potrafiło sprawić, by para aniołów zapałała do siebie cieplejszym uczuciem.
Ithuriel opuścił głowę, a jego postawa straciła wcześniejszą dumę i pewność siebie.
– Przepraszam – szepnął lekko speszony Gabriel, ale archanioł tylko wzruszył ramionami.
– Być może macie rację. – Jego głos stał się nagle cichy i przepełniony bólem. – Gdyby ktoś zagroził mojemu synowi, nie pozwoliłbym, żeby uszedł z życiem. – Z ust archanioła nie padła żadna wzmianka o Annabel, potwierdzając ich napięte relacje. – Nie macie jednak pojęcia, gdzie go szukać.
– Krążą plotki, że widziano go w Vancouver. – Michael bębnił palcami o blat biurka.
– Czy to sprawdzone wieści? – Nathaniel poruszył się na parapecie, po raz pierwszy wtrącając do rozmowy.
– Ktoś przejął dwa kluby w centrum miasta. – Po wyrazie twarzy archanioła było widać, że zakładał, iż była to sprawka wampira.
– Czy ktoś go widział? – zapytał Gabriel.
– Niestety nie. – Niezadowolenie zakradło się do głosu Michaela. – Jednak w Internecie regularnie zamieszczane są oferty pracy dla atrakcyjnych, młodych kobiet. Miejsce pracy to te właśnie trzy kluby.
Gabriel warknął, a nikt z obecnych nie odważył się drążyć tematu, jednak prawie wszyscy wiedzieli, czym wcześniej zajmowała się małżonka archanioła.
– Wszystko trzymane jest w wielkiej tajemnicy, nawet kupno klubów sfinalizowano za pomocą pośrednika.
– Jeśli to on, w jaki sposób do niego dotrzemy? – zapytał Ithuriel. – Pijawki, które pracowały dla Thomasa i mogłyby nas do niego zaprowadzić, zostały stracone podczas ostatniej akcji.
Michael zmarszczył brwi.  Być może egzekucja wszystkich była błędem. Gdyby kogoś oszczędził, teraz miałby ułatwione zadanie, jednak wtedy nie zakładał, że Thomas mu ucieknie.
– Coś wymyślę – powiedział pierwszy pośród archaniołów.
Nathaniel tymczasem zsunął się z parapetu i lekkim krokiem przeszedł przez pokój. Białe skrzydła delikatnie podszyte szarością szeleściły za jego plecami. Anioł miał na sobie postrzępione dżinsy i koszulkę bez rękawów odsłaniającą umięśnione ramiona oraz liczne blizny. Uśmiechając się lekko pod nosem, zatrzymał się przed biurkiem Michaela.
– Nie wszyscy zginęli – powiedział prosto, opierając dłonie na blacie.
Michael zamrugał zaskoczony, a Gabriel i Ithuriel zaniemówili z wrażenia.
– To niemożliwe – powiedział pierwszy pośród archaniołów. – Rozkaz likwidacji był jednoznaczny.
Nathaniel wzruszył ramionami. Za nieposłuszeństwo czekała go reprymenda, a on uwielbiał być karany. Jego ciało napięło się radośnie w oczekiwaniu na wybuch złości szefa.
– Nie wykonałeś mojego polecenia! – zagrzmiał dowódca, uderzając pięścią w blat biurka tak, że leżące na nim przedmioty podskoczyły do góry. Oczy archanioła ściemniały z gniewu, a usta zacisnęły się w wąską linię.
–Tak. – Nat nie zamierzał zaprzeczać. Widział podenerwowanie na twarzy Michaela i cieszyła go myśl, że zostanie ukarany. Po ciele mężczyzny przebiegł rozkoszny dreszcz, kumulując się w dole podbrzusza. Nathaniel nie mógł już się doczekać nagany.
– Nie wykonałeś mojego polecenia, a to podważa mój autorytet, nie mogę tolerować takiego zachowania! – krzyczał archanioł. – Zdajesz sobie z tego sprawę!
Nathaniel uśmiechnął się lekko.
– Oczywiście.
– Poczekaj. – Gabriel zerwał się z fotela, podszedł do Nathaniela i chwytając go za ramię i szarpnął w swoją stronę.
– Pozwoliłeś komuś odejść, komu? – zapytał archanioł.
– Ważniejsze dlaczego to zrobił, skoro znał rozkazy!? – krzyknął Michael, ale przyjaciel zbył jego słowa machnięciem ręki.
– Mało mnie to obchodzi – powiedział, koncentrując swoją uwagę na aniele. – Być może ten wampir doprowadzi nas do Thomasa.
– Za to akurat nie mogę ręczyć, ale jeśli pozwolicie mi z nią porozmawiać, to kto wie... – Iskierki radości zamigotały w oczach Nathaniela.
– Kobieta? – zdziwił się Ithuriel, prostując na fotelu.
– Wampirzyca – odparł Gabriel.
– Jakoś mnie to nie dziwi. – Furia na nowo odmalowała się w spojrzeniu Michaela. – Mogłeś ocalić kogokolwiek, kto mógłby nam pomóc, ale w zamian zdecydowałeś się uwolnić kobietę. Ciekawe, co obiecała ci w zamian za pomoc?
Nathaniel napiął mięśnie. Nie spoglądał już na Michaela, jego wzrok spoczął na Gabrielu.
– Pilnowała Amelii – szepnął ledwie dosłyszalnie, a drugi pośród archaniołów zbladł, cofając się o krok. – To przerażona kobieta, której Thomas podstępem odebrał życie.
– Wampir zawsze pozostanie wampirem! – warknął Michael zrywając się z miejsca.
– Chciała umrzeć. – Nathaniel nie odrywał spojrzenia od Gabriela. – Czekała na mój ruch i zapewne z radością powitałaby ostrze, a jednak w tamtym pokoju zrozumiałem, że bardziej ceniła życie dziewczynki, niż swoją nieśmiertelną egzystencję.
Gabriel chwycił się obramowania kominka i przymknął oczy. Nie chciał wracać do tamtego dnia, ale przeszłość ciągle przypominała o swoim istnieniu. Wymazał wszystkie wspomnienia z umysłu Amelii, a jednak dziewczynka raz po raz nuciła piosenkę, której ani Maria, ani tym bardziej Abigail jej nie nauczyły. Podejrzewał, że mała usłyszała ją w domu Thomasa, jednak nie miał pojęcia, kto mógłby jej tam śpiewać. Melodia była łagodna, a słowa kojące i pełne miłości.
– Jesteś pewien, że przeżyła? – zapytał nieswoim głosem. Jeśli Thomas oddał pod jej opiekę Amelię, Gabriel będzie mógł dowiedzieć się, co dokładnie wydarzyło się w domu wampira.
– Tak – potaknął anioł. – Spotkałem ją kilka dni później przed klubem Thomasa. Ciągnęła za sobą walizki i szykowała się do wyjazdu. – Ani słowem nie wspomniał, że wypytywała go o Amelię.
– Pozwoliłeś jej odejść i pojechać do wampira, czyś ty zupełnie oszalał?! – wrzasnął Michael, okrążając biurko i stając twarzą w twarz z krnąbrnym wojownikiem. Nathaniel dzielnie zniósł ten pokaz wściekłości, nawet ucieszył się z niego.
– Nie sądzę, by pojechała za nim, wini go za utratę życia, jakie znała.
– Nie zmienia to faktu, że jest jego dzieckiem i jest mu winna posłuszeństwo – warknął archanioł.
Nathaniel wzruszył ramionami.
– Widziałem, w jakim była stanie i gdybym miał obstawiać, założyłbym się, że wykupiła bilet w jedną stronę, gdzieś daleko, by jak najwięcej kilometrów dzieliło ją od jej stwórcy.
– Niemożliwe – Michael odrzucił od siebie tę myśl.
– A może jednak? – Ithuriel wtrącił się w sprzeczkę pozostałych. – Słyszałem o nienawiści panującej pomiędzy wampirami. Wiele młodych nie akceptuje nowego życia, nie utożsamiają się również z poglądami starszego pokolenia.
– Wiesz, gdzie ona jest? – Michael chwycił Nathaniela za ramię mocno je ściskając.
– Nie, ale ustalenie miejsca jej pobytu nie będzie dla mnie problemem. – Ciało anioła rozkoszowało się faktem, iż archanioł go dotknął.
– Zrób to – rzucił dowódca, puszczając Nathaniela i odsuwając się od niego.
– Co potem?
Michael zrobił krok do tyłu, na jego twarzy odmalowało się lekkie zmieszanie. Czy wiedział o niezdrowych fascynacjach swego wojownika? Nathaniel nie miał pojęcia, możliwe jednak, że Anna widziała coś w swoich wizjach.
– Niech nas zaprowadzi do wampira – rzucił tylko archanioł.
– A jeśli nie zechce?
– Zmuś ją, przecież to potrafisz najlepiej.

2 komentarze:

  1. Każdego, kto pragnie otrzymywać powiadomienia o nowych rozdziałach, proszę o wpis w komentarzach. Mogą być to adresy mailowe, nr gg, odnośniki do fb i innych portali.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń