poniedziałek, 22 grudnia 2014

Malos - Rozdział 5_epizod 2




Niezwykle upokarzające doświadczenie. Wątpił, czy kiedykolwiek czuł się gorzej. Jedynie świadomość, że Santi towarzyszy mu w tym obłędzie, pozwalała zachować mu twarz.
Zgodnie z planem wylądowali na tarasie dawnego mieszkania Any, a raczej Nathaniel  i Jamie wylądowali. Dwóch aniołów oddelegowanych przez Michaela w celu dostarczenia bezskrzydłych wyrzutków na ziemię.
Malos nie rozumiał za bardzo szalonego planu, tak samo jak nie zgadzał się udać na ziemię, ale nikt nie słuchał jego sugestii. Zaraz po awanturze w biurze Gerimy, zaraz po tym jak dowiedział się, że Santi jest również córką dyrektorki, opuścił budynek szkoły. Przez pół nocy błąkał się ulicami Concory, analizując w myślach wszystko to, co wiedział o dziewczynie, wyrzucając sobie, że jak głupiec nie zauważył łączącego kobiety pokrewieństwa. Zawsze zastanawiał się, dlaczego ta zasadnicza i oschła anielica mogła zatrudnić kogoś takiego jak Santi? Teraz wszystko rozumiał i czuł się jak idiota.
Koło drugiej w nocy wrócił do domu Gabriela. Ostrożnie wszedł do środka, od razu kierując się do swej izby. Pokoje Marii znajdowały się na piętrze, ale on i tak nie zdziwił się widząc Gabriela w korytarzu.
– Chyba nie będziesz mnie łajał za nocne włóczenie – zaatakował, nie czekając aż archanioł zacznie swoją przemowę.
Gabriel uniósł tylko brwi do góry. Ciągle miał na sobie ciemne spodnie i kremową koszulę, co świadczyło, że wcale nie położył się spać.
– Michael tu był – odparł, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Białe skrzydła uniosły się lekko za jego plecami. Widok ten jak zawsze zakuł młodego anioła w serce.
– Skarżył na mnie? – prychnął chłopak. Mało go obchodziło, co ludzie o nim mówią, ale świadomość, że z niego kpią, doprowadzała go do szału.
– Przyszedł przekazać dalsze instrukcje dla ciebie – rzucił.
– Instrukcje? – W głosie chłopaka pojawiła się ciekawość. – Co to znaczy?
Gabriel zmierzył swojego wychowanka czujnym spojrzeniem. Nie wyglądał ciekawie. Pomięte ubranie, potargana fryzura i spojrzenie zbitego psa. Miał ochotę powiedzieć chłopakowi, że gdyby nie uniósł się honorem i nie wybiegł z gabinetu Gerimy, dowiedziałby się od Michaela kilku ważnych rzeczy. Między innymi tego, że Ana – żona pierwszego – miała wizję dotyczącą Willa. Przepowiednie kobiety zawsze się sprawdzały, tylko należało podążyć ich śladem.
– Ty i Santi otrzymaliście rozkaz odszukania chłopca? – wyrzucił z siebie archanioł. W gruncie rzeczy nie tak brzmiały słowa przyjaciela, ale do Malosa trudno było dotrzeć prośbą. Rozkazu zaś będzie musiał usłuchać. Tak jak podejrzewał, anioł stał z rozdziawionymi ustami. – Ana miała wizję – kontynuował. – Zobaczyła ciebie i dziewczynę na ziemi. Jest pewna, że dziecko żyje. – Tyle wystarczyło, żeby obudzić mężczyznę.
– On jest na ziemi! – krzyknął, w ostatniej chwili ściszając głos i zdając sobie sprawę, że może obudzić dziecko.
– Zdaniem Michaela, tak.
– Dlaczego widziała właśnie nas? – ciągnął zaskoczony, ale Gabriel uśmiechnął się smutno.
– Tego nikt nie wie. Wizje pojawiają się kiedy chcą i Ana nie ma na to wpływu.
– Gdzie mamy go szukać? – zapytał, poprawiając na sobie ubranie.
– Aniołowie dostarczą ciebie i Santi do Nowego Jorku. Dostaniecie klucze od dawnego mieszkania Any. Tam się zatrzymacie i stamtąd rozpoczniecie swoje poszukiwania.
Malos skrzywił się, chciał jeszcze o coś zapytać, ale Gabriel zdążył już się odwrócić i odejść, zostawiając po sobie zapach czystych piór.
Wylądowali na przestronnym tarasie, nieco przebudowanym od czasu, kiedy Ana mieszkała tu sama. Wcześniej nawet Michael miał problem, z wylądowanie wśród roślin i donic. Teraz, drewniane pergole i skrzynie przesunięto, tworząc więcej przestrzeni dla skrzydlatych istot.
Malos odsunął się od Nathaniela jak tylko ten postawił stopy na tarasie. Wsunął ręce w kieszenie spodni, czekając aż Jamie wyląduje z Santi. Dziewczyna była równie milcząca jak Malos i równie mocno jak on zażenowana.
Nathaniel podał chłopakowi klucze.
– Oczekuję, że codziennie złożycie meldunek – rzucił.
– Jak wpadniemy na jakiś trop, zadzwonię – odszczeknął się chłopak.
– Nie! – W głosie Nathaniela pojawiła się groźba. – Codziennie zdasz mi raport z poszukiwań!
Chłopak skrzywił się. Chciał powiedzieć aniołowi by się odpierdolił, ale Santi wtrąciła się do rozmowy.
– Od czego mamy zacząć? – spytała. Jej głos wyraźnie drżał, ona sama zaś niepewnie zerkała dookoła. Gwar miasta wyraźnie przyprawiał ją o dreszcze.
– Nigdy nie byłaś na ziemi? – zapytał Nat, przyglądając się dziewczynie szarymi oczyma.
Ciemny rumieniec pokrył policzki nauczycielki.
– Nie – szepnęła. – Nie miałam jak, ani po co.
Nathaniel nie odpowiedział, zaś stojący za plecami kobiety Jamie, zaśmiał się gardłowo.
– Już żałuję, że nie biorę udziału w tej misji – zarechotał.
– Pilnuj jej! – przykazał ostro Nathaniel.
– Super – skrzywił się młody anioł. Nie dość, że miał znaleźć chłopca w jednym z największych miast świata, odszukać harpie, które jeśli chciały potrafiły być całkowicie niewidzialne, to jeszcze miał na głowie żółtodzioba, bez żadnej praktycznej wiedzy o ziemi.
– Nie wiem co mam robić? – ciągnęła dziewczyna. Jej głos brzmiał coraz bardziej rozpaczliwie. – Obawiam się, że będę tylko przeszkadzać.
– Odszukajcie Harpie. Tam gdzie one, tam i chłopiec – rzucił anioł. Potem zaś zwracając się bezpośrednio do kobiety, dodał jeszcze: – Wykorzystaj swoją wiedzę o ich gatunku, szukajcie informacji w gazetach, internecie i bibliotekach. Macie sporo możliwości, choć zadanie przed wami trudne.
– No i bawcie się – dodał Jamie. – Tu wszystko jest możliwe i dopuszczalne.
– Nie zapomnij zadzwonić – Nat zamachnął skrzydłami, powoli wzbijając się w przestworza. – Zawiedź mnie, a pokażę ci co prawdziwi wojownicy robią ze zdrajcami.

5 komentarzy:

  1. Nie dziwię się Santi, że jest przerażona, w nowym miejscu i w dodatku z nienawidzącym ją aniołem. Mam nadzieję, że i tym razem wizja Any się spełni i Malos z Santi znajdą Willa. Bardzo dziękuję za świetny rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajdą, znajdą, wpierw jednak będą musieli uporać się z własnymi problemami.

      Usuń
  2. Santi ma przerażenie w oczach, ale dla niej Ziemia ma posmak grozy i niepewności. Malanos przynajmniej zajmie się czymś odpowiedzialnym. Nie będzie się użalał nad sobą. Dziękuję za możliwośc przeczytania kolejnego fragmentu tej historii. Pozdrawiam cieplutko. Beata:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Użalać to się on już nie będzie, Santi i miasto pochłoną całkowicie jego uwagę. Dzięki za odwiedziny.

      Usuń
  3. Sorki miałam napisać Malos. Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń