czwartek, 13 sierpnia 2015

Twierdza Wspomnień - Rozdział 18_epizod 2



Śmiech zarządczyni długo jeszcze dzwonił jej w uszach, ale mało ją to obchodziło. Biegła krętym korytarzem, myśląc tylko o tym, by znaleźć się jak najdalej od wstrętnej kobiety i jej knowań. Nigdy tak bardzo nie pragnęła uciec z Gelar, jak dziś. Nienawiść zarządczyni dławiła ją w gardle niczym spleśniałe jabłka. Nigdy dotąd nie spotkała się z takim wyrachowaniem, choć i jej rodzina nie należała do idealnych.
Wbiegła do komnaty z przeświadczeniem, że ma dość i jeszcze tej nocy spróbuje odejść z warowni. Pal licho co pomyśli sobie Cedric i jak bardzo go to zaboli. Smok nie miał znaczenia. Była w stanie sobie z nim poradzić, musi tylko opuścić mury zamku i rozpłynąć się w powietrzu.
Była gotowa porzucić wszystko, tajemnice i ducha zmarłej hrabiny, jednak kiedy dotknęła dłonią starego gobelinu, a palce przesunęły się po miękkiej tkaninie, opuściła ją cała odwaga. Łzy ugrzęzły gdzieś w gardle, grożąc w każdej chwili wydostaniem się na zewnątrz. Twarz Gerenisse ker Goric jak żywa stanęła jej przed oczyma, błagając o pomoc. Dziewczyna potrząsnęła głową i wierzchem dłoni starła słone krople.
Bez trudu odsunęła gobelin na bok, sięgając do tajemnej skrytki. Ostrze owinięte w sukno leżało dokładnie tam, gdzie je zostawiła, dokładnie tam gdzie ukryła je hrabina. Współczesna Gerenisse bez wahania sięgnęła po sztylet. Przez materiał niewiele czuła, ale i tak wiedziała, że kiedy tylko broń znajdzie się w jej dłoni, ukaże się kolejna wizja. Z tego też powodu nie zamierzała wyciągać na światło dzienne broni. Sztylet pomoże jej w ucieczce, a w dodatku był sporo wart. Spieniężenie go pozwoli jej spokojnie żyć. Przynajmniej przez jakiś czas, dopóki czegoś nie wymyśli. Najłatwiej byłoby wrócić na północ i poszukać rodziny. I tym samym zdać się na ich łaskę, uczestniczyć w intrygach matki i dziwnych układach brata. Otrząsnęła się na samą myśl. Jeszcze nie wiedziała dokąd pójdzie, jednego tylko była pewna, ponownie nie stanie się marionetką na usługach Lamisa.
Sztylet był cięższy niż go zapamiętała. Korciło ją, by odwinąć sukno i przyjrzeć się mu raz jeszcze, powstrzymała jednak ciekawość. Duchy Gelar zostaną tu, gdzie są, a ich tajemnice razem z nimi.
Nie zdołała pomyśleć nic innego, gdy drzwi jej sypialni otwarły się z hukiem i do środka wpadł Cedric. Smok włosy miał rozwiane, twarz zaróżowioną od gwałtownego biegu. Oddychał szybko, a jego ciało błyszczało od potu. Spojrzenie mężczyzny spoczęło na dziewczynie i przez jedną krótką chwilę na twarzy lorda odmalowała się ulga. Ruszył ku niej w następnej sekundzie, a ona nie mogła zrobić nic, by go powstrzymać.
– Bałem się, że coś ci się stało – wychrypiał, łapiąc ją za nadgarstki i przyciągając do siebie.
Źrenice dziewczyny rozszerzyły się pod wpływem bólu i chwilę później jej ciało przeszył spazm, a ona osunęła się na mężczyznę.
Gerenisse broniła się wszelkimi sposobami, ale jej umysł nie chciał słuchać. Dotyk smoka i trzymany w dłoni zdradziecki sztylet podziałał niczym zapalnik, wpychając kurellkę wprost w otchłań nicości.
Usłyszała przekleństwo wypowiedziane skrzekliwym głosem i odruchowo się zgarbiła.
„Bursa” – przeszło jej przez myśl. Wredny głos poznałaby wszędzie. W następnej chwili obraz rozjaśnił się i oczom dziewczyny ukazał się ogród. Drzewa były tu stare, wiekowe. Grube pnie dumnie stały na wietrze, długie konary pięły się wysoko, wprost ku słońcu. Liście i gałęzie nie przepuszczały zbyt wiele światła, ale też dzień był upalny i ludzie przebywający w ogrodzie szukali ochłody w cieniu majestatycznych roślin.
Gerenisse szła bezszelestnie za Bursą, patrząc jak zarządczyni ze skrzywioną twarzą, mrucząc pod nosem przekleństwa, zmierzała ku hrabinie, siedzącej pod szumiącą jabłonią. Pani Gelar miała na sobie błękitną suknię, a jej jasne włosy powiewały na wietrze. Spojrzenie miała rozmarzone, usta leciutko rozchylone. Wzrokiem śledziła córkę, goniącą za małym puchatym króliczkiem.
Zarówno dziecko, jak i kobieta wyglądały na szczęśliwe. Gerenisse poczuła ukłucie w sercu na myśl, jak brutalnie zdeptano przyszłość tej rodziny.
– Co ty sobie myślisz! – Z cichym warkotem Bursa zatrzymała się przed hrabiną. Zarządczyni oparła ręce na pulchnych biodrach i rzucając wściekłe spojrzenie, syczała na kobietę.
Brwi pani zamku podjechały do góry.
– Chyba się zapominasz, Burso – powiedziała, usilnie starając się nadać głosowi silne brzmienie. – Jestem tu panią i to ty musisz mnie słuchać, a nie je cię.
– Czyżby! – warkot wydobył się z piersi kobiety. Jej twarz stała się jeszcze bardziej czerwona. Smoczyca poruszyła się nieznacznie, jakby chciała rzucić się na hrabinę, jednak świadomość, że w ogrodzie przebywało jeszcze sporo innych osób, skutecznie ją powstrzymała. – Zapominasz, co mogę ci zrobić? – syknęła przez zęby.
Hrabina wzruszyła ramionami. Ruch ten był z pozoru niedbały, jednak wprawne oko z łatwością dostrzegło w nim nerwowość.
– Otaczają mnie przyjaciele i bliscy, jesteś w błędzie, jeśli wydaje ci się, że możesz mnie skrzywdzić.
– Ciebie? Myślisz, że ktokolwiek przejmie się tobą? – złośliwy uśmiech wpełznął na wargi kobiety, jej głos zmienił się w jadowity szept. – Ona to co innego – dodała, przenosząc spojrzenie na jasnowłosą dziewczynkę uparcie ganiającą za białym króliczkiem.
Z twarzy hrabiny w jednej chwili odpłynęły wszelkie kolory.
– Nie waż się – wychrypiała, zrywając się z miejsca, stając twarzą w twarz z Bursą. – Spróbuj tylko dotknąć Cecylię, a zobaczysz... zobaczysz...
Zarządczyni uśmiechnęła się z politowaniem.
– On przyjdzie do ciebie dziś w nocy, masz go przyjąć i obsłużyć. W przeciwnym razie twoje dziecko zginie – rzekła cynicznie.
Hrabina nie słuchała już dalszych słów kobiety, podbiegła do córeczki i łapiąc ją w objęcia, uniosła do góry. Dziecko zaniosło się radosnym, śmiechem.
– Mamusiu, Tobi ciągle ucieka – zaszczebiotała, tuląc się do matki, nie dostrzegając jej ledwie skrywanych łez.
Gerenisse również z trudem oddychała. Nigdy wcześniej nie miała ochoty skrzywdzić nikogo, dopóki nie spotkała Bursy. A teraz chciała to zrobić. Ręce świerzbiły ją, by uderzyć kobietę, by zetrzeć ten jadowity uśmieszek z jej ust. Nim zdołała wymyślić, jaka śmierć byłaby odpowiednia dla kogoś tak podłego, obrazy zaczęły się zmieniać i dziewczyna przeniosła się w kolejne miejsce.
Nie była już w ogrodzie, tylko w zamku. Izba, w której się znajdowała, tonęła w mroku. Wszystkie okiennice były zamknięte i tylko gdzieniegdzie paliły się świece. Mimo to bez trudu rozpoznała twarze osób zgromadzonych w sypialni: służących, rycerzy, dwórek. Pośrodku izby klęczała hrabina Gelar i zanosząc się głośnym szlochem, tuliła do piersi drobne ciało córki. Rozpaczliwy krzyk matki wypełniał całe pomieszczenie, kalecząc również duszę Gerenisse. Ledwie chwilę zajęło dziewczynie zrozumienie sytuacji. Bezwładne ciało oznaczać mogło tylko jedno – śmierć dziewczynki, śmierć siostry Cedrica, spełnienie groźby zarządczyni. Potwierdzenie swych domysłów ujrzała w twarzach obecnych. Wszyscy w izbie płakali, nawet Tanis, choć on stał pod oknem i niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w żonę.
„Zabiła ją” – przeszło Gerenisse przez myśl. – „Zabiła, tak jak obiecała.” Karząc hrabinę za nieposłuszeństwo. Udowadniając jej, kto jest panem sytuacji.”
Zaczęła płakać równie rzewnie, jak mieszkańcy Gelar, choć nie zdawała sobie z tego sprawy, dopóki ciepła dłoń Cedrica nie dotknęła jej policzka. W jednej chwili wróciła do rzeczywistości.
– Uspokój się, jestem przy tobie – silny głos smoka zamiast ją uspokoić, wywołał kolejną falę łez.
– Zabiła ją… na bogów… zrobiła to… – łkała, wyrzucając z siebie pojedyncze słowa.
– O czym ty mówisz? – dociekał. Starał się nie trząść dziewczyną, choć prawda była taka, że miał wielką ochotę to zrobić. Ciągle była w transie i gadała od rzeczy.
– Była tylko dzieckiem… a ona ją zabiła – ciągnęła bez ładu i składu.
– Gerenisse?! – huknął, nie wytrzymując już tej dziwnej mowy. Zamrugała raz i drugi, koncentrując na nim spojrzenie.
– Nie krzycz na mnie! – odszczeknęła się ostro.
– Miałaś wizję, wygadywałaś dziwne rzeczy – stwierdził już nieco łagodniej. – Musisz mi wyjaśnić, co widziałaś. – Głos smoka na powrót stał się spokojny, a jego palce zaczęły gładzić jej plecy. Dziewczyna jęknęła. Nie zdawała sobie nawet sprawy, że trzymał ją tak kurczowo. Oparła czoło o tors mężczyzny. Pod dłońmi wyraźnie czuła równe bicie jego serca. Czy będzie tak samo uderzało, kiedy powie mu, że Bursa zabiła jego siostrę?
– Gen? Proszę? Zaczynasz mnie przerażać.
– Powiem – wydusiła w końcu. Ciągle tuliła się do niego, nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy. – Jak zwykle towarzyszyłam twojej matce, a ona pokazywała mi swoje wspomnienia. Tym razem…
– Tym razem?! – warknął smok, odsuwając od siebie kobietę. – Jak wiele miałaś takich spotkań?
– To nie takie proste jak ci się. – Starała się mówić powoli, ale i tak była świadoma, że smok stojący przed nią jest wściekły.
– Mów! – zażądał. Twarz mężczyzny była poważna do bólu i Gerenisse wiedziała, że tym razem jej nie odpuści, a ona nie zdoła zbyć go byle jaką historyjką.
Przełknęła ślinę, zdecydowała się opuścić pierwszą część historii i zacząć od końca. Od tego, co najbardziej go zaboli.
– Zobaczyłam twoją matkę klęczącą w komnacie. Otaczali ją dworzanie, służący i zbrojni. Zanosiła się płaczem, tuląc do piersi martwą córkę. Twoją siostrę, Cedricu. – Jeśli chciała go zszokować, udało się jej. Mężczyzna wyglądał na równie zaskoczonego co przerażonego.
– Ja, nigdy nie miałem siostry... – zaczął, ale przerwała mu, kładąc palec na jego ustach.
– Cecylia umarła, bo twoja matka nie była posłuszna.

8 komentarzy:

  1. W takim miejscu skończyłaś? Mam nadzieję, że Cedik(dobrze, że zdążył na czas) wreszcie dowie się wszystkiego. I kiedy ta wstrętna Bursa przestanie motać. Bardzo dziękuję za bardzo ciekawy fragment. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbliższe rozdziały będą bardzo ciekawe. Wiele się wydarzy, a Cedric ujrzy swoich rodziców w nowym świetle. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Nie wiem, co się Bursie, za to co zrobiła, należy, brak mi pomysłów normalnie, adekwatnych do jej poczynań ;/ Ale powinna dostać za swoje i to zdecydowanie bardziej niż porządnie ;/;/ liczę tutaj na Twoją wspaniałą wyobraźnię Emiś :*

    Ale...nie rozumiem czemu ona wciąż przebywa na zamku ;/ i do tego jest tam zarządczynią ;/ Gdzie oni wszyscy mają oczy, o rozumnie nie wspominając ;/ Bardzo ciekawi mnie, co tam się jeszcze zadziało.

    I zgadzam się z Meg, dobrze że Cedric się pojawił, może teraz razem zajmą się wyjaśnianiem zagadkowej historii matki smoka, bo naprawdę ten wątek jest bardzo ciekawy.

    Dzięki Emiś za super fragment, buziole Koralgolka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie, każdego można zastraszyć, a ta wiedźma robi to doskonale. Nim sprawa się wyjaśni, jeszcze parę razy cię zaskoczę. Zamiast ubywać zagadek, ich liczba zacznie rosnąć.

      Usuń
  3. Dzieki Emi to jeden z najciekawszych watków nie mam watpliwosci ze Gerenisse jeszcze bedzie miała sporo do wyjasnienia zanim ta historia w pełni wyjdzie na jaw nie wydaje mi sie zeby tak latwo mozna bylo to udowodnic Bursie gdyz juz wtedy prawda wyszla by na jaw musialo tam byc cos wiecej milego dnia blanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, sprawa Bursy jest kluczowa w tej historii. W tym zakresie będę jeszcze długo trzymać was w napięciu.

      Usuń
  4. Q takim miejscu skończyć to tortura prawie w stylu Bursy :P Dziękuję Emiś I buzi :****

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tam, oj tam. Czasem muszę się z wami podroczyć. Obiecuję, że warto będzie poczekać na kolejne części.

    OdpowiedzUsuń