Słońce
już dawno było na niebie, gdy Cedric postanowił opuścić warownię. Ciągle lękał
się, czy dobrze postępował, zostawiając Gen w zamku, w duszy jednak wiedział,
że nie miał innej możliwości. Przywoławszy swego zastępcę, udał się z nim na
mury.
–
Opiekuj się nią i miej oko na Bursę. – Uścisnął rękę zarządcy. Ubiegłego
wieczoru długo dyskutował z nim nad sytuacją w Gelar. Powiedział mu o
przysiędze, którą wymusił na zarządczyni.
–
Nie martw się panie, zadbam o nią – zapewnił go Nimra.
–
Dopilnuj, by Zakir nie odstępował mego ojca – przypomniał mu Cedric. – Nie
chcę, by czuł się samotny.
Młody
smok skinął głową.
–
Twoja pani zadba o starego lorda. – Chciał dodać coś jeszcze, ale dostrzegł
Gerenisse wbiegającą po kamiennych schodach.
Kobieta
podbiegła do Cedrica i bez słowa wtuliła się w jego ramiona.
–
Nie strasz swojego zarządcy, bo biedak jeszcze gotów uciec na kraniec Siódmego
Lądu – skarciła łagodnie swego smoka. Starała się zachować radosny wyraz
twarzy, ale marnie jej szło. Nie chciała by Cedric wyjeżdżał, nie miała jednak
pretekstu by go zatrzymać.
–
Wcale go nie straszę, tylko sugestywnie informuję, co mu grozi, jak cię nie
upilnuje – mruknął, całując ją w czoło.
Nimra
stojący obok zarumienił się po czubki uszu. Usilnie starał się patrzeć na boki,
byle nie zerkać na zażyłość lorda z jego ukochaną.
–
Zmusiłeś Bursę, by przysięgła, że nie spadnie mi włos z głowy, czym więc
jeszcze się martwisz?
–
To samo powiedziałem – wtrącił Nimra i zaraz pożałował, bo lord spojrzał na
niego tak groźnie, że miał ochotę schować się pod najbliższy kamień.
–
Nie doceniacie jej. – Cedric brzydził się staruchą i gdyby nie okoliczności,
bez wahania wyrwałby kobiecie serce. – To podstępna żmija, gotowa do
największych podłości.
–
Możliwe – wtrąciła się Gen. – Ale nie jestem byle gęsią. Potrafię się bronić,
nie zapominaj o tym.
–
Panienka będzie miała cały czas ochronę – zapewnił skwapliwie Nimra. – Już
wydałem odpowiednie dyspozycje. Nie zostanie sama ani przez chwilę.
–
Mam nadzieję. – Cedric nie wydawał się przekonany do zapewnień zarządcy. Znał
zarządczynię o wiele dłużej, poznał jej sztuczki i możliwości.
–
Jestem pewien, że twoje obawy, panie są bezpodstawne. – Nimra jeszcze raz
uścisnął rękę lorda. – Życzę dobrych wiatrów i do szybkiego powrotu –
powiedział, skinął głową Gen i oddalił się.
–
Nie jesteś przypadkiem dla niego zbyt surowy? – zapytała, jak tylko młody
mężczyzna zniknął im z oczu.
–
Przeciwnie – mruknął Cedric. – Nimra musi się nauczyć trzymać twardą ręką
mieszkańców Gelar. Im prędzej to zrozumie, tym lepiej. Zarządzanie tak wielkim
zamkiem to nie zabawa. W jego rękach spoczywa życie setek osób. Nie łatwo jest
utrzymać pokój pomiędzy rdzennymi mieszkańcami i przybyszami z północy. Nie ma
dnia, by nie dochodziło do zatargów. Dobry zarządca potrafi pogodzić interesy
wszystkich, rozwiązywać konflikty i planować konieczne prace na kilka lat
naprzód.
–
Sporo od niego wymagasz. – Pokręciła głową. – Jeśli on musi podołać tak wielu
zadaniom, do czego potrzebna ci Bursa?
Westchnął
ciężko. Nie chciał tego mówić, ale Bursa była mu potrzebna.
– W
Gelar od dawna nie ma hrabiny. Bursa zarządza domem, planuje posiłki, dogląda
mieszkańców, opiekuje się ciężarnymi kobietami, dopilnowuje zapasów na zimę.
– Dobrze,
już nie kończ! – warknęła, bo sama wzmianka o kobiecie przyprawiała ją o
mdłości. – Wiem, że w zamku musi być zarządczyni, ale dlaczego musi to być
Bursa? Każda inna służka nadałby się na jej miejsce.
Cedric
zaśmiał się głośno i objął ją jeszcze mocniej.
–
Wytrzymaj jeszcze trochę, a potem obiecuję, że pozbędę się jędzy.
–
Oby tylko w międzyczasie ona nie pozbyła się mnie – jęknęła. Wspięła się na
place i pocałowała go w usta. – Naprawdę musisz lecieć?
–
Sercem będę przy tobie – pogładził jej policzek – ale teraz już czas na mnie. –
Wszedł na kamienne flanki i zerkając raz jeszcze na stojącą za jego plecami
dziewczynę, mrugnął do niej.
–
Czekaj na mnie, piękna – zawołał, a chwilę później jego ciało zaczęło
przeobrażać się w smoka. Gerenisse zafascynowana patrzyła jak złocista skóra
jej ukochanego pokrywa się łuskami, cała postać rośnie i zmienia się w
przerażającą bestię. Jej bestię. Stwór mrugnął do niej i odleciał na zachód.
***
Był
w doskonałym nastroju udając się na spotkanie ze starą smoczycą. Wszystko szło
zgodnie z jego planem, chociaż jeszcze kilka dni temu miał obawy, czy uda się
mu odnaleźć siostrę. A tu proszę, taka niespodzianka. Nie dość, że bez
najmniejszego trudu dostał się do Gelar, to jeszcze kobieta pełniąca obowiązki
zamkowej zarządczyni nader chętnie chciała mu oddać Gerenisse. Nie wnikał w
powody, dla których starucha tak bardzo paliła się do pozbycia kurellki z
zamku, zakładał, że chodziło o zazdrość. Mógł wiele zarzucić siostrze, ale nie
to, że była brzydka. Jej krucha eteryczna uroda stawiała ją na równi z elfkami.
Przy niej toporna i żylasta smoczyca wyglądała niezgrabnie i staro.
Wszedł
na dziedziniec nie zwracając już uwagi na straże, zresztą oni również nie
zaprzątali sobie nim głowy. Widzieli go w towarzystwie Nimry i to wystarczyło,
by pozbyli się w stosunku do niego zastrzeżeń.
Starucha
czekała przy poidle dla koni. Skinął jej głową, ale ona nie raczyła
odpowiedzieć na powitanie.
–
Chodź za mną – rzekła cierpko, prowadząc go ku gospodarczym budynkom.
Zatrzymali się niedaleko zagrody dla świń. Lamis nie wiedział, czy chciała go
obrazić, każąc rozmawiać w pobliżu gnoju, czy uznała, że tu nikt ich nie
usłyszy.
–
Co możesz mi zaproponować? – Od razu przeszedł do sedna sprawy. W nosie go
kręciło od smrodu łajna, a donośne kwiki mierziły go jeszcze bardziej.
–
Mówiłeś, że interesuje cię kurellska dziwka – rzuciła ostro, nawet nie usiłując
się hamować ze swoją odrazą.
–
Faktycznie tak powiedziałem, a ty twierdziłaś, że masz tu jedną, której należy
się nauczka. – Kobieta prowadziła jakąś grę. Jeszcze nie wiedział jaką, ale
skoro chciała bawić się w zagadki, proszę bardzo.
–
Kochanka lorda Cedrica jest kurellką.
–
Tak? A skąd pewność, że ona faktycznie jest pół elfem pół krasnoludem? –
zapytał, w pamięci zaś odnotował, że siostra grzała łoże lordowi. Warto było o
tym pamiętać, taką informację zawsze można wykorzystać.
Starucha
prychnęła.
–
Wygląda jak elfia suka, ale jej uszy są za mało spiczaste. Mam dobry wzrok i
umiem rozpoznać bękarta.
–
To jeszcze o niczym nie świadczy. Może być tylko pół elfem, a gdzie jej
podobieństwo do kurdupli? – Szedł w zaparte. Nie zamierzał kupić pierwszej lepszej
kurwy. Smoczyca będzie musiała udowodnić, że chodzi właśnie o jego Gerenisse.
–
Uwielbia świecidełka i potrafi bezbłędnie oszacować każdy klejnot, tyle powinno
ci wystarczyć, ale powiem ci coś jeszcze. Widziałam list, z którego wynika, że
jest siostrą złotnika z Lahmar. – Zakończyła tryumfalnie.
Lamis
zagryzł wargi. Ręka pod płaszczem odruchowo zacisnęła się na ostrzu noża. Słowa
kobiety sprawiły, że najchętniej wbiłby ostrze w jej pierś. Powstrzymał się
jednak. Jeszcze przyjdzie czas na zemstę.
–
Skoro to kochanka lorda, raczej nie będzie zachwycony, gdy mu ją odbiorę? –
zapytał. Jeśli się nie mylił, kobieta miała jakiś zatarg z Gerenisse i chciała
jego rękoma zemścić się na rywalce, a może nawet na panu tego zamku, tylko że
Lamis nie był głupcem i nie zamierzał narażać się na gniew smoka.
–
Lord jest młody i głupi, szybko o niej zapomni. Dziś wyleciał do stolicy, masz
więc dogodną sytuację, by ją zabrać.
–
Nie tak szybko – Lamis pogroził jej palcem. – Najpierw muszę ją zobaczyć i
przekonać się, czy jest warta zachodu. Nie wezmę byle dziewuchy.
Kobieta
nie wyglądała na zachwyconą. Co jak co, ale prędzej wypije szczyny, niż by
miała zachwalać wygląd dziwki. Z radością zgoliłaby jej złote kudły i podrapała
śliczną buźkę.
–
Dobrze, pokaże ci ją, a potem dobijemy targu – westchnęła ciężko.
Udał,
że zaciera ręce. Sytuacja układała się nader korzystnie. Nie miał co prawda
pewności, czy faktycznie chodzi o Gerenisse, zwłaszcza że patrząc na
zarządczynię, każda kobieta zdawała się być piękna. Za jego siostrą przemawiało
urodzenie. Wyglądała na elfa, ale skoro smoczyca dostrzegła bez trudu inny
kształt jej uszu, mógł podejrzewać, że mówili o tej samej osobie.
–
Nie musisz mnie przedstawiać – ostrzegł ją. – Chcę tylko z daleka na zerknąć.
Będzie lepiej dla mnie i dla ciebie – zawiesił głos – by nikt nie łączył nas z
jej zniknięciem.
Uśmiechnęła
się chytrze.
–
Ja z pewnością nie przyznam się, że miałam coś wspólnego z jej ucieczką. Ty zaś
musisz zrobić to tak, by rozpłynęła się w powietrzu, a wszelki ślad po niej
wyparował.
–
To się da załatwić – zaśmiał się. Starucha raczej nie wiedziała, że Gen
rzeczywiście potrafiła znikać, a on zamierzał to wykorzystać.
Idąc
przez dziedziniec Nimra ciągle miał przed oczyma zażyłość, jaka łączyła lorda
Cedrica i jego brankę. Smok sprawiał wrażenie, jakby ktoś za karę kazał mu
wyjeżdżać, zaś ona najchętniej przykułaby go łańcuchami do murów. Możliwe, że
sama przykułaby się razem z nim. Zarządca uśmiechnął się na tę myśl. Tak, ta
dziewczyna miała temperament, godny prawdziwej smoczycy, dziw brał, że nią nie
była. Do hrabiego pasowała idealnie. Wielka szkoda, że była podejrzana o
zdradę.
Pokręcił
głową, przeganiając z głowy obraz zakochanej pary. Jako zarządca miał swoje
problemy. Cedric zostawił mu całkiem sporą listę zadań do wykonania. Najbliższe
dni zapowiadały się bardzo pracowicie, zwłaszcza że napomknął hrabiemu o białym
drewnie z Kalzedonii i teraz czekały go negocjacje z kupcem. Nie miał pojęcia,
ile Simal zażyczy sobie za dostawę surowca, musiał jednak wytargować jak
najlepszą cenę i to szybko, nim handlarz wyjedzie z Gelar. Szczęściem dostrzegł
kupca na dziedzińcu. Chciał niezwłocznie do niego podejść, ale dostrzegł
kraczącą u boku mężczyzny Bursę. Zaskoczyło go to. Nawet z daleka widział, że
zarządczyni i handlarz rozmawiali szeptem, co było szczególnie dziwne, bo
kobieta nie spoufalała się z nikim.
–
Co jest, do cholery? – mruknął do siebie. Od kiedy to starucha interesowała się
handlem? A może starała się pozyskać Simala do własnych celów? Jakie interesy
mogła prowadzić z kimś takim? Wątpił, czy w otoczeniu świń targowała się o cenę
drewna. Sprawa zaczynała śmierdzieć i bynajmniej nie miało to nic wspólnego z
trzodą chlewną. Będzie musiał przyjrzeć się uważnie poczynaniom smoczycy i
kupca. Nikomu, kto zadawał się ze staruchą nie można było ufać. A on nie
zamierzał popełnić tego błędu.
Nie jestem pewna czy Nimra poradzi sobie z Bursą i Lamisem, moim zdaniem los Gerenise jest przesądzony, chyba żeby stał się jakiś cud. Bardzo dziękuję za świetny rozdział. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńA ja tam w przeciwienstwie do Meg mysle, ze jej los nie jest przesadzony tym bardziej, ze Lamis mysli ze ona z nim pojdzie i jeszcze chce wykorzystac do jej znikniecia jej umiejetnosci....a ja tam mam nadzieje, ze Gerennise go niezle pogoni a Nimra odpowiednio sie Bursa zajmie i jak Cedryk wroci to bedzie juz pozamiatane:D No i nie zapominajmy o Tanisie ktory jak przeczyta pamietnik to go chyba krew zaleje i wtedy nie Bursy juz nic nie uratuje :D Dziekuje Emis i buziolki :***
OdpowiedzUsuńA ja tam w przeciwienstwie do Meg mysle, ze jej los nie jest przesadzony tym bardziej, ze Lamis mysli ze ona z nim pojdzie i jeszcze chce wykorzystac do jej znikniecia jej umiejetnosci....a ja tam mam nadzieje, ze Gerennise go niezle pogoni a Nimra odpowiednio sie Bursa zajmie i jak Cedryk wroci to bedzie juz pozamiatane:D No i nie zapominajmy o Tanisie ktory jak przeczyta pamietnik to go chyba krew zaleje i wtedy nie Bursy juz nic nie uratuje :D Dziekuje Emis i buziolki :***
OdpowiedzUsuń