niedziela, 16 lutego 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 3_epizod 2





Wyrywała się rycerzom, kopiąc ich i okładając pięściami, obrzucając obelgami. Wtedy na ulicy wszystko potoczyło się tak szybko, że nie zdążył przyjrzeć się jej zbyt dokładnie. Wiedział, że była wysoka, ale dopiero teraz mógł przekonać się, że dorównywała wzrostem wojownikom króla. Była co prawda drobna, a jej palce zdecydowanie zbyt filigranowe, by należeć do tak silnej kobiety.
Król tylko chrząknął i wszelkie hałasy ustały. Rycerze stanęli na baczność i nawet dziewczyna uspokoiła się, speszona obecnością króla. Było jasne, że nigdy wcześniej nie widziała swego władcy.
Ariel położył dłonie płasko na stole. Na jego twarzy nie malowały się żadne emocje, nie znaczyło to jednak, że król nie przyglądał się bacznie dziewczynie. Władca Kirragonii miał opinię sprawiedliwego, ale nawet on nie pozwalał na awantury w swoim zamku.
– Rollo – król zwrócił się do dowódcy straży. – Dlaczego pojmaliście tę kobietę?
– Wasza Wysokość. – Rycerz wyprostował się. – Dziewkę tę schwytaliśmy na ulicach Farrander, kiedy uciekała ze skradzionym mieczem. Goniło ją dwóch kupców.
– Niczego nie ukradłam, głupcze! – krzyknęła dziewczyna, kopiąc rycerza w kostkę. Ciemne włosy wymknęły się spod kaptura, opadając na ramiona i policzek kobiety. – Miecz jest mój.
   Quinkel zmarszczył brwi. Kiedy wpadała w gniew, jej oczy stawały się jeszcze bardziej zielone niż wcześniej, a może mu się tylko przewidziało? Zerknął na monarchę, ciekaw jego reakcji na zachowanie dziewczyny. Aż dziw brał, że król nie kazał wtrącić jej do lochów. Za mniejsze przewinienia zamykano w więzieniu. Ariel tymczasem z poważną miną, choć trudno było nie zauważyć drgających kącików ust monarchy, pozwolił wykrzyczeć się dziewczynie. Kiedy w końcu zamilkła, król dał znak rycerzom, by ją puścili. Potem wstał i podszedł do kobiety.
Zmieszana, spuściła wzrok.
– Jak masz na imię? – zapytał Ariel. Nie uśmiechał się, ale Quinkel znał go na tyle, by wiedzieć, że dziewczyna zrobiła na nim wrażenie. Tylko dlaczego? Być może przypominała mu królową Elenę? Jak powiadano, władczyni smoków, choć w jej żyłach płynęło niewiele smoczej krwi, potrafiła od czasu do czasu pokazać ostre pazurki.
– Kharina, Wasza Wysokość – szepnęła dziewczyna.
– Jesteś z północy, prawda?
Skinęła tylko głową.
– Nie wyglądasz na chłopską córkę. – Król nie spuszczał z niej wzroku.
– Teraz to już bez znaczenia, Wasza Wysokość. – Spuściła wzrok na swoje buty.
– Twoja rodzina służyła Tollesto. – Głos króla nabrał ostrości.
– Nie! – wykrzyknęła, spoglądając hardo w oczy monarchy. – Mój ojciec gardził hrabią!
Ariel nic nie powiedział, wyciągnął tylko rękę przed siebie, prosząc o miecz dziewczyny. Obejrzał uważnie oręż, zamachnął nim w powietrzu, a potem, jak gdyby nigdy nic, budząc zdziwienie na twarzach rycerzy, oddał go dziewczynie.
– Ależ mój panie? – Rollo patrzył zdezorientowany to na władcę, to na dziewczynę.
– To ostrze dla kobiecej ręki. – Król na powrót zajął swe miejsce za stołem. – Dobrze wyważone, ale zdecydowanie za krótkie i zbyt lekkie dla mężczyzny. Po co kupcom kobieca broń?
Rycerze zmieszali się odrobinę, dziewczyna natomiast odetchnęła z ulgą.
– Dziękuję, Wasza Miłość – powiedziała, chowając miecz pod płaszcz. – Nie przybyłam tu, by kraść…
– No właśnie. – Władca splótł palce. – To kolejna kwestia, którą należałoby wyjaśnić. Powód, dla którego się tu znalazłaś.
Przełknęła nerwowo ślinę, szukając w myślach odpowiednich słów. Mężczyzna siedzący obok króla odwrócił głowę. Chmurne spojrzenie wbiło się w Kharinę. Serce zaczęło tłuc się jej w piersi. To był on. Mężczyzna… smok… który schwytał ją na ulicach Farrander. Zimne spojrzenie przewiercało ją na wylot, oskarżając i skazując za zbrodnie, których nie popełniła. Gardził nią, a co gorsza uważał, że miał do tego prawo, bo był z południa, a ona z północy. Jakże w tej chwili żałowała, że król, a nie on, podszedł do niej. Wbiłaby w niego swoje ostrze, ścierając z twarzy arogancki uśmiech.
– Dostałam się tu podstępem – powiedziała po dłuższej chwili. – Chciałam zobaczyć miasto mojego króla – dodała jeszcze, wcale nie przejmując się tym, że kłamie.
Władca przekrzywił lekko głowę. Nie uwierzył w jej słowa. Nikt bez ważnego powodu nie podejmuje takiej podróży.
– Czy wiedziałaś, że wydałem całkowity zakaz wstępu do Farrander mieszkańcom północnych ziem? – zapytał Ariel.
Dziewczyna przełknęła ślinę. Oczywiście, że wiedziała, wszyscy o tym wiedzieli. Smok siedzący obok króla zacisnął dłonie w pięści, zapewne wyobrażając sobie, że zaciska je na jej szyi.
– Nie wiedziałam, mój panie. Przybyłam tu, bo chciałam zacząć żyć od nowa – zawiesiła głos. – Po koszmarze, jaki przeżyła moja rodzina przez ludzi Tollesto, chciałam być w miejscu, które nie ma z nim nic wspólnego. – To nie do końca były kłamstwa. Tollesto faktycznie zniszczył jej rodzinę, ale za nic w świecie nie zamieszkałaby w miejscu, gdzie roiło się od smoków.
Król spojrzał na swego towarzysza. Ten tylko pokręcił głową, potwierdzając, że baron również nie uwierzył w jej słowa.
– Przykro mi, Kharino. – Król spojrzał jej prosto w oczy. – Ale prawo musi być prawem. Nie uczynię dla ciebie wyjątku. Uznaję cię za niewinną zarzucanej ci kradzieży, jednak twoja obecność tutaj łamie mój surowy rozkaz. Dlatego rycerze natychmiast odeskortują cię na dół.
– Co? – jęknęła, ale jeden z rycerzy już chwycił ją za ramię, ciągnąc do wyjścia. – Mój królu, proszę, nie! – krzyknęła, ale wojownicy zdążyli już wypchnąć ją na korytarz.
Kiedy drzwi zamknęły się za rozwścieczoną kobietą, Ariel spojrzał na barona.
– Uważasz, że kłamała? – Król rozparł się wygodnie w fotelu. – Ostrze z pewnością należało do niej. Jednak po co fatygowała się na zamek? Z północy długa droga do Farrander.
W baronie ciągle buzował gniew. Ledwie hamował się, by nie wybuchnąć. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna stała tutaj, przed obliczem swego króla i miała czelność wypowiadać same kłamstwa.
– Mój panie, nie powinieneś był jej puszczać wolno. Mogła być szpiegiem.
– Szpiegiem? – Ariel uśmiechnął się lekko. – Być może. Ale gdybym tak myślał, musiałbym uznać, że przybyła tu, by mnie zabić, co jak sam zauważyłeś, raczej by jej się nie udało, zważywszy, że miała przy sobie tylko ten mały mieczyk.
– A jeśli miała tylko powęszyć? Poszukać słabych punktów w obronie miasta, wokół ciebie, mój panie? – Nie podobało się mu, że Ariel tak łatwo zlekceważył dziewczynę. Była z północy, a stamtąd nigdy nie przychodziło nic dobrego.
– Drogi Quinkelu, jeśli jeszcze gdzieś na północy zbierają się niedobitki ludzi Tollesto, ktokolwiek planuje zrzucić mnie z tronu, raczej nie przysłałby na przeszpiegi kobiety o tak wyzywającej urodzie. – Oczy króla błyszczały, co świadczyło, że monarcha jest szczerze ubawiony. – Jest zbyt piękna i zbyt temperamentna, by mogła pozostać niezauważona.
Smok zazgrzytał zębami. Król miał rację, w dziesięciu tuzinach kobiet wypatrzyłby ją w mgnieniu oka, tak bardzo różniła się od innych niewiast. To właśnie irytowało go najbardziej – fakt, że sam nie potrafił przejść obok niej obojętnie.
Król tymczasem upił łyk wina i nadal przyglądał się baronowi.
– Przybyłeś dziś do mnie, by poinformować mnie o zbiegłym smoku, ukrywającym się na twoich ziemiach. Zamiast jednak rozmawiać o zdrajcach korony, skupiliśmy się na tej dziewczynie.
Quinkel drgnął, zaskoczony słowami króla.
– To ty, mój panie, kazałeś ją wprowadzić. – stwierdził smok.
– Rzeczywiście, ale nie wydawałeś się zbytnio zaskoczony, widząc ją pojmaną przez moich rycerzy.
– To ja pomogłem im ją pojmać, królu. – Pionowa zmarszczka pojawiła się na czole barona.
– Oczywiście. – Monarcha przekrzywił lekko głowę. – Nie zastanawia cię, drogi Quinkelu, kim naprawdę jest?
Baron drgnął, jak rażony piorunem.
– Czy to ważne? Złamała twój rozkaz, podstępem wdarła się do zamku.
– Oczywiście, ale kim jest? – Ariel pochylił się w stronę smoka. – Do jakiej rasy należy? Piękna niczym elfy, silna i temperamentna jak smoki, a jej oczy… Widziałeś je? Błyszczące niczym dwa szmaragdy, a klejnoty to w końcu specjalność krasnoludów.
– Może wszystkim po trochu? – wyrwało się baronowi, nim zdążył zapanować nad słowami.
Król roześmiał się tylko.
– Prawdopodobnie masz rację. Ale skoro już mówimy o krasnoludach, cieszę się, że mnie odwiedziłeś, Quinkelu. Mam bowiem dla ciebie zadanie.
Smok spiął się. Nie tego oczekiwał. Wszak miał już misję do spełnienia: złapać smoka i dostarczyć go do Farrander.
– Wasza Wysokość… – zaczął, ale król przerwał mu, unosząc dłoń do góry.
– To ważna sprawa, przyjacielu i tylko tobie mogę ją powierzyć. W naszych kopalniach źle się dzieje. Krasnoludy nagminnie wdają się w spory z kurellami. Ci zaś łamią prawo, zaniżając ceny kruszców, oszukując kupców, wyzyskując robotników.
Baron westchnął.
– Oczywiście, mój panie, zrobię co w mojej mocy. – Na przodków, niczego tak nie nienawidził, jak użerania się z krasnoludami oraz wysłuchiwania sprzeczek półelfów.
– Potrzebuję kogoś silnego, kto zna Smocze Góry i w razie czego nie zawaha się użyć siły, by zaprowadzić tam porządek.
Baron zacisnął dłoń na kielichu.
– Czy sytuacja wygląda, aż tak źle? – Zamieszki w górach nie wróżyły nic dobrego.
– Niestety. Przydzielę ci do pomocy tuzin rycerzy i paru smoczych wojowników, ale to ty będziesz musiał zaprowadzić tam porządek. – Ariel wzniósł kielich do góry. – Niniejszym nadaję ci tytuł namiestnika Smoczych Gór. Od teraz twoje słowo będzie stanowić tam prawo.
Quinkel również uniósł puchar.
– Dziękuję, mój panie, to zaszczyt, którego się nie spodziewałem. – Na boginię życia, pragnął jedynie godnie się zestarzeć w swoim własnym domu, spoglądając na piękny zachód słońca i grzejąc się przy trzaskającym ogniu. Włóczenie się po górach, odmrażanie tyłka w zimnych chatach i wysłuchiwanie pretensji skłóconych mieszkańców nie było szczytem jego marzeń.

8 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza. Fragment super, Ariel jak przystało na prawdziwego króla osądził ją sprawiedliwie, chociaż wyrzucać od razu z zamku? Baron jak zwykle zszokowany i wzburzony jej widokiem. A ta funkcja namiestnika, co oznacza? Czy Kharina gdzieś tam będzie?
    Jestem zachwycona. Emilko, wiem że już o to pytałam ale może napisałabyś specjalnie dla zapominalskich o Sadze Siódmego Lądu, bo Szmaragdowe Serce, to już któraś chyba cześć z kolei. Napisz nam o bohaterach trochę i o Smoczym Płomieniu.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ifo i kolejny epizod ;) Król postąpił sprawiedliwie, ale żeby od razu "do widzenia, wypad"..? Trochę mnie to zdziwiło.. A czy nadanie tytułu namiestnika Smoczych Gór sprawi, że Kharina spotka się z nim jeszcze...? Pozdrawiam, bella1232 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziekuje za nowy fragment :) Klimat Twojego opowiadania jest super az sie chce wiecej i wiecej :) Pozdrawiam zakewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za kolejny fragment :) Wspaniale czyta się Twoje opowiadanie, masz niesamowitą wyobraźnię. Mam wrażenie, że Kharina i Quinkel jeszcze się spotkają :D Barona na pewno przyciągną pewne szmaragdowe oczy ;)
    Pozdrawiam serdecznie i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :) Reneia

    OdpowiedzUsuń
  5. Eeeee.... Leżę. Boże jak ja to kocham . Przez cały dzień sprawdzałam czy nie dodałaś rozdziału. Naprawdę super !!! Nie mogę doczekać się następnego. Kiedy mogę się go spodziewać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z kalendarium u góry strony, rozdział 4 ukaże się w trzech częściach, w następujących terminach: 21 lutego, 24 lutego i 26 lutego

      Usuń
    2. Przepraszam nie zauważyłam :)

      Usuń
  6. Bardzo dziękuję za kolejny epizod-rozdział. Ariel bardzo sprawiedliwy monarcha osądził Kharinę ale zaraz za bramę ją wywalać. Namiestnik no no Baron dostał to o co wcale nie zabiegał i jaki zadowolony :-).
    Czekam na następne spotkanie naszej dwójki i pewnie iskry będą się sypać.
    Bardzo dziękuję Emi czekam na cd.
    Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń