piątek, 21 lutego 2014

Szmaragdowe Serce - Rozdział 4_epizod 1




Droga powrotna na dół była istnym koszmarem. Razem z gromadą innych osób zmuszonych opuścić Farrander wepchnięto ją do windy. Strażnik zatrzasnął furtę, nie zaszczycając jej nawet jednym ciepłym spojrzeniem. Choć nieco wcześniej, kiedy jechała na górę z Badusem ślinił się na jej widok, teraz uparcie ją ignorował.
Wcisnęła się w najdalszy kąt windy, z dala od protestujących ludzi i krasnoludów. Nie chciała mieć nic wspólnego z tą rozkrzyczaną hołotą. Czuła się wystarczająco upokorzona zajściem z rycerzami i Badusem. Jakby tego było mało, spotkała króla i wrednego, czarnego smoka. Dokładnie tego samego, który doprowadził do jej uwięzienia.
Owszem, wiedziała, że odrobinę przesadza, w końcu wyszła z całej tej historii praktycznie bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Z honorem jednak było już nieco gorzej. Czuła się urażona bezpodstawnymi oskarżeniami oraz zarzutami ze strony króla i smoka. Choć prawda była taka, że król Ariel okazał jej łaskę, a drugi smok nie raczył się do niej nawet odezwać.
Winda osiadła na kamiennym podeście, a wartownik stojący na dole szybko otworzył drzwi, wypuszczając rozeźlonych podróżnych. Smok z kamienną twarzą przyglądał się wyrzuconym, nie interesowały go ich zapewnienia czy protesty. Takich jak oni, przybywających z dziwnymi sprawami do Farrander, było wielu. Większość z nich nigdy nie docierała na szczyt. Resztę, której udało się oszukać lub wprowadzić w błąd wartowników, wyrzucano zazwyczaj jeszcze tego samego dnia.  Miasto było pilnie strzeżone również od wewnątrz, z tego powodu każde podejrzane zachowanie ściągało uwagę straży miejskiej.
W tłumie gawiedzi czujne oko smoka prawie natychmiast dostrzegło Kharinę. Mężczyzna uśmiechnął się do niej kpiąco.
– Już wracasz? – zarechotał. – Czyżby nie znalazł się żaden chętny do ożenku?
Posłała mu gniewne spojrzenie.
– Nie twoja sprawa, gadzino – warknęła, mijając go.
Smok coś jeszcze odpowiedział, ale nie słuchała już jego bełkotu, martwiąc się raczej dalszą podróżą, niż docinkami mężczyzny. Nadal nie wiedziała, czy kamień był w zamku. Jeśli tam był – zaprzepaściła właśnie jedyną szansę, by go odzyskać. Jeśli nie – musiała zastanowić się, gdzie jeszcze mogła go szukać. Możliwości nie miała za wiele.
Co więc miała począć? Poddać się? Zrezygnować? Potrząsnęła głową. Nie ma mowy, musi odnaleźć szmaragd, od tego zależy jej życie.
Nie wiedząc, co dalej robić, usiadła na kamieniu leżącym na skraju drogi i ukryła twarz w dłoniach. „Myśl, myśl, myśl” – nakazała sobie. Musi być jakieś wyjście, jakieś rozwiązanie, jednak znalezienie go wcale nie jest takie proste, kiedy przepełnia cię gniew.
– Przeklęte smoki – warknęła. Gdyby nie były tak dumne i aroganckie, gdyby nie kierowała nimi pycha, wszystko mogłoby być inaczej.
Musiała jednak przyznać, że król zaskoczył ją swoim wyglądem i zachowaniem. Spodziewała się kogoś starszego, a tymczasem władca Kirragonii był całkiem młodym mężczyzną. Jak na smoka, oczywiście, gdyż ich wiek zawsze trudno było ustalić.
Ariel an Serrikle nie przypominał żadnego ze znanych jej mężczyzn. Wątpiła, by bez wyraźnej przyczyny wpadał w gniew, jak to się zdarzało innym smokom. Wysłuchał jej, musiała mu to oddać, choć nie potrafiła stwierdzić, czy faktycznie przejmował się jej losem, czy może tylko interesowało go bezpieczeństwo zamku? Musiał być mądry, skoro bez trudu odgadł, że miecz należał do niej, ale też szalenie ograniczony, gdyż wypędził ją z Farrander. Ponownie ogarnęła ją złość na mężczyzn i paskudny świat, w którym kobiety nic nie znaczyły. Jawna niesprawiedliwość.
Zacisnęła dłonie w pięści. Nie zamierzała się oszukiwać, doskonale wiedziała, że jej furia tak naprawdę była skierowana na czarnego smoka siedzącego obok króla. Mężczyzna unikał patrzenia w jej stronę, jakby jej osoba budziła w nim odrazę. Widziała, jak marszczył czoło i zaciskał gniewnie szczęki.
Nie chciał mieć z nią nic wspólnego, udawał wręcz, że jej nie zna. „Wstrętny gad” – przeszło jej przez myśl. Nienawidziła takich, co uważali się za lepszych od innych, a ten mężczyzna właśnie taki był. Wystarczyło jedno spojrzenie na jego twarz, kiedy król zapytał ją, czy jest z północy. Smok wyraźnie był zniesmaczony, co znaczyło tylko tyle, że sam musiał być południowcem, przeklętym gadem z drugiego końca smoczej ziemi. Tępym, zapatrzonym w siebie egoistą, dla którego wszyscy, którzy urodzili się na północy, musieli być mordercami i zdrajcami. 
Przez ostatnie setki lat słyszała wiele podobnych oszczerstw. Nikt spośród tych, co rzucali oskarżenia, nie zastanowił się, czy przypadkiem Kharina i jej rodzina nie byli również ofiarami Tollesto. Łatwiej było uznać wszystkich mieszkańców północnych ziem za niebezpiecznych, niż zainteresować się ich losem. Mężczyznę siedzącego przy królewskim stole interesowały tylko jego własne sprawy.
Zatopiona w myślach nie zauważyła podejścia starej kobiety. Kobieta-krasnolud liczyła sporo lat, jej włosy były całkiem białe, a dłonie i policzki pomarszczone niczym wyschnięty owoc. Staruszka usiadła obok i nie przejmując się gniewną miną dziewczyny, zaczęła ją zagadywać.
– To takie niesprawiedliwe – powiedziała.  – Smoki są takie okrutne, wpuszczając do zamku tylko wybrańców.
Kharina wzruszyła ramionami.
– Wstrętne gady – mruknęła w odpowiedzi.
– Tak, tak. – Krasnoludzica pokiwała głową. – Wpuszczają tylko swoich. Gdybyś była smokiem, nikt nie ośmieliłby się cię wyrzucić, a tak – proszę bardzo. Nawet tak piękna dziewczyna jak ty nic dla nich nie znaczy.
Kharina zagryzła wargi; słowa staruszki drażniły ją. Nie miała ochoty rozmawiać o smokach, ani tym bardziej zastanawiać się, co by było, gdyby mogła przemienić się w smoka. Już same takie rozważania budziły w niej złość. 
– Szkoda czasu na takie głupoty – mruknęła, podnosząc się, ale kobieta chwyciła ją za rękę.
– Poczekaj – powiedziała, ściszając głos do szeptu. – Wiem, po co przybyłaś do Farrander, ale tego tam nie znajdziesz.
Kharina spięła się.
– Co ty możesz wiedzieć! – rzuciła gniewnie, wyszarpując dłoń.
Kobieta-krasnolud wzruszyła ramionami.
– Może i nic, wiem jednak, że po bitwie w Dolinie Ciszy król nakazał wszelkie łupy złożyć do magazynów w Smoczych Górach.
Zatrzymała się, dłonie odruchowo zacisnęły się w pięści, jednak serce jak oszalałe już tłukło się w piersi.
– Nie pamiętam, bym z tobą rozmawiała – powiedziała, ostrożnie dobierając słowa.
Starucha uśmiechnęła się, ukazując krzywe zęby.
– Byłam w tamtej gospodzie, słyszałam, jak wypytywałaś Rohlina.
– Nic nie wiesz – warknęła dziewczyna.
– Być może, ale z resztą wyrzuconych wyruszam zaraz do Lahmar. – Krasnoludzica wskazała głową na pasmo gór przed nimi. – Idziemy do przełęczy, a potem do miasta krasnoludów.
– Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?  – syknęła dziewczyna. – Karczmarz również twierdził, że mi pomoże, a wylądowałam przez niego jako dziwka w burdelu.
Stara kobieta wstała, otrzepując ubranie.
– Wcale nie powiedziałam, że ci pomogę. Idę w góry, a ty możesz się do nas przyłączyć, nic więcej.
Kharina zagryzła wargi, zastanawiając się, co też powinna teraz zrobić. Spojrzała raz jeszcze w kierunku zamku. Jeśli był tam jej kamień, straciła go bezpowrotnie. Chyba że faktycznie przewieziono go do Lahmar, wówczas ciągle jeszcze miała szansę odzyskać szmaragd, a wraz z nim skradzione życie.
– Zgoda, jadę z wami – zdecydowała, sięgając po swoje rzeczy.

7 komentarzy:

  1. Wreszcie się doczekałam. Rozdział jak zawsze wspaniały i pełny wrażeń. Z niecierpliwością czekam na następny.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyraźnie Kharinie wpadł czarny smok w oko gdyż nie może o nim zapomnieć. Pewnie znowu się spotkają tam gdzie pójdzie z krasnoludzicą. Bardzo dziękuję za wspaniały rozdział. Pozdrawiam serdecznie, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że Kharinie spodobał się czarny smok i nie może o nim zapomnieć . Dzięki wielkie za Twoją niesamowitą pracę. Ten rozdział podobał mi się oczywiście tak samo jak te poprzednie. Pozdrawiam cieplutko. Beata;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kharina czasami w swoich przemyśleniach i nienawiści do smoków przypomina mi Kazię Szczukę też tak samo pluje jadzikiem.Jak już jej emocje opadły to sprawiedliwość Ariela do niej dotarła i ups zonk trochę zdziwiona była, ale i tak czarny smok zaprząta jej myśli. Ciekawa jestem ich ponownego spotkania. Dziękuję za kolejny fragment i czekam na cd. Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś czuję że w tych góra będzie gorąco, bo jak rozumiem Kharina spotka się z baronem. Załozę się, że będzie to niecodzienne spotkanie. Dzięki za twoją pracę, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Emilia, jak zwykle wciągający fragment! Szkoda, że taki krótki. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń między Khariną a baronem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział. Tak sobie myślę, ze baron wywarł na Kharinie jednak bardzo silne wrażenie, inaczej by o nim nie rozmyślała...Czyżby szykowało się spotkanie w górach? Podejrzewam, że tak. Pozdrawiam serdecznie Mona:)

    OdpowiedzUsuń