czwartek, 14 kwietnia 2016

Twierdza Wspomnień - Rozdział 26_epizod 1



Idąc na spotkanie z szambelanem, Cedric w myślach układał przemowę, usiłując zaplanować przebieg spotkania. Z oczywistych względów nie zamierzał zdradzać, jakie relacje połączyły go z Gerenisse. Urlisa nie powinno to interesować. Liczyły się fakty i tego zamierzał się trzymać. W bojowym nastroju wszedł do gabinetu lorda, zamierzając stanowczo przedstawić, jak się sprawy mają i na tym zakończyć dyskusję, jednak widok Melira, siedzącego w towarzystwie mędrca, zbił go całkowicie z tropu.
– No nareszcie – mruknął starzec. – Długo dałeś na siebie czekać, lordzie Cedricu. – Nagana była subtelna, ale wyraźnie wyczuwalna.
– Cóż poradzić, obowiązki. – Zajął miejsce naprzeciwko smoków, czekając, aż zasypią go gradem pytań.
Urlis sapnął nieco rozeźlony.
– Chłopcze, ty chyba nie zdajesz sobie sprawy, co się tutaj dzieje? Król wydał wojnę każdemu, kto usiłuje zniszczyć porządek w królestwie. Lada dzień armia z Farrander wyruszy na północ, a ty się dziwisz, że chcemy wiedzieć, co wyśpiewała ci zdrajczyni?
Na twarzy Cedrica pojawiły się ciemne plamy, mężczyzna zacisnął ręce w pięści, usiłując zapanować nad przepełniająca go furią.
– Nie wiedziałem, że już ją osądzono? – syknął.
Ostra uwaga młodszego lorda spowodowała, że Melir i Urlis spojrzeli po sobie wymownie.
– Jesteś dziwnie nie w humorze – zawyrokował szambelan. – Dziewka za bardzo zalazła ci za skórę, a może wprost przeciwnie?
Melir nic nie powiedział, ze spokojem przyglądał się druhowi.
Cedric rozparł się w fotelu. Gniew ciągle jeszcze malował się na jego twarzy, ale on starał się nad nim panować i ignorować kąśliwe uwagi.
– Urodziła się w złej rodzinie, tyle wiem na pewno. – Wolno cedził słowa, uważnie wypatrując reakcji towarzyszy. Od tego, co mówił mogła zależeć, przyszłość ukochanej. – Brat zdominował ją i matkę, zmuszając obie do posłuszeństwa.
– Spełniała jego zachcianki, brała udział w intrygach, zatem uczestniczyła w jego planach osłabienia potęgi korony. – Urlis nie wydawał się być przekonany słowami lorda.
– Niewolnika też można zmusić do wykonywania najpodlej szych zadań, ale czy zrobiłby to samo, gdyby miał wolną rękę? – Mięśnie na twarzy smoka zadrgały. Zdawał sobie sprawę, że jego głos stał się nico niższy. Siedzący naprzeciwko niego mężczyźni pewnością to zauważyli. Ich zdziwione spojrzenia tylko potwierdziły jego przypuszczenia.
– Zżyłeś się z nią. – zauważył Melir.
– Od wielu tygodni przebywa w moim domu. Miałem sporo czasu, by ją poznać.
– Zatem uważasz, że jest niewinna? – Siwe brwi Urlisa podjechały do góry. Starzec ewidentnie był zniesmaczony.
– Tego nie powiedziałem – syknął smok. – Była marionetką w rękach brata. Zmuszał ją do wielu podłych czynów. Sama jednak nigdy nie wystąpiła przeciwko żadnemu lordowi.
– Zakładając, że masz rację – szambelan machnął ręką, uznając, że wywód młodzieńca jest nieistotny. – Zdradziła coś ważnego w sprawie Lamisa?
Cedric skinął głową, a dwa smoki poruszyły się niespokojnie w fotelach.
– Kurell zawarł pakt ze spiskowcami z północy, tymi samymi, którzy buntują się przeciwko Jego Wysokości. Oddał im siostrę, jako przejaw swojej dobrej woli. – Słowa, które wypowiadał, układał w głowie, lecąc do Farrander. Ale nawet w tej chwili, chociaż znał je już na pamięć, burzyła się w nim krew na myśl, co kurell zrobił Gerenisse.
– Sprzedał dziewczynę smokom?! – Melir był oburzony tym, co usłyszał.
Cedric skinął głową.
– W zamian za co? – dociekał Urlis. – Co chciał zyskać, zadając się ze zdrajcami?
– Zdaniem Gerenisse, miejsce u boku nowego króla, kiedy Ariel będzie już martwy.
– Musimy go złapać i zabić – Urlis sapał rozeźlony. Twarz starego smoka zrobiła się czerwona z gniewu, a napięte żyły na jego szyi pulsowały niebezpiecznie. Melir zachował nieco więcej spokoju.
– Co na takim układzie mieli zyskać spiskowcy? – zapytał.
– Lamis obiecał sfinansować im uzbrojenie armii.
– Z czego taki gnojek miałby to zrobić?! – Szambelan był coraz bardziej rozwścieczony.
– A mało ukradł w Lahmar? – Cedric postukał palcem w poręcz fotela. – Skurczybyk wszystko doskonale zaplanował. Okradał królewski skarbiec przez lata, by potem oddać wszystko zdrajcom korony.
– Czy dziewczyna wiedziała, z kim kontaktował się jej brat? Podała jakieś nazwiska?
– Tylko jedno, Favien. – Smok wypowiedział imię jak największe plugastwo. – Dopadnę gnojka i wyrwę mu serce, a potem…
Nie zdołał dokończyć, gdyż Melir z głośnym rykiem zerwał się z miejsca.
– Nie! – Twarz lorda wyrażała ogromne wzburzenie. Mężczyzna miał ściągnięte barki, a jego tors unosił się gwałtownie. – Nic mu nie zrobisz. Zostawisz go mnie! Słyszysz?! – wrzasnął. Pogroził palcem Cedricowi. – Favien jest mój, tylko mój. To ja będę pławił się w jego krwi i deptał jego kości.
Niespodziewany wybuch hrabiego spowodował, że zarówno Cedric, jak i Urlis zamarli zaskoczeni.
– Czy jest coś, o czym nie wiem? – zapytał młodszy ze smoków. Nie pojmował zachowania przyjaciela. – Nie, żebym miał ochotę licytować się na pojedynek z jakimś gnojkiem.
– Właśnie, ja też chciałbym to wiedzieć? – Szambelan skwapliwie przyłączył się do pytania. Melir nadal krążył nerwowo po izbie, rzucając przyjaciołom niespokojne spojrzenia. Złość ani odrobinę mu nie mijała.
– Jak tylko uporam się ze sprawami w stolicy, ruszam na północ. – Hrabia wyrzucał z siebie kolejne słowa, wygrażając niewidzialnemu wrogiemu, jakby ten znajdował się w tym pomieszczeniu. – Dopadnę drania i rozszarpię na strzępy! To on skatował Helenę i porzucił na pustkowiu. Odpowie mi za to. Za każdą sekundę jej cierpienia, za każdą ranę, bliznę i łzę.
***
Więźnia przywleczono na salę sądową. Skutego łańcuchami rzucono na podłogę, nie przejmując się jego stanem, ranami i połamanymi kośćmi. Upadł z głuchym łoskotem. Nikt nie zadbał o właściwy przyodziewek zbrodniarza. Leżał na kamiennej podłodze u stóp króla i członków Rady Królewskiej w tym samym odzieniu, w którym przesłuchiwał go lord Melir. Koszulę miał w strzępach, a jej fragmenty poprzyklejały się do ran, tworząc brzydką masę krwi i strupów. Spodnie nie wyglądały lepiej. Pojmany nie miał butów na nogach. Brudne stopy z zaschniętą posoką i połamanymi palcami nie pozwalały mu stać o własnych siłach. Nie był w stanie nawet klęczeć, większość kości w została uszkodzona. Gdyby pozwolono mu przeobrazić się w smoka, uleczyłby się w ciągu kilku godzin, nikt jednak tego nie uczynił. Zdrajca nie miał żadnych przywilejów, a już z pewnością nie miał prawa do poszanowania jego smoczego wcielenia.
Przedstawiciele wielkich rodów zasiedli na specjalnym podwyższeniu, z bezpiecznej odległości przyglądając się temu, który odważył się podnieść rękę na króla i jego bliskich. Niektórzy spośród lordów z wielkim zaciekawieniem zerkali na pojmanego. Inni nie próbowali ukrywać odrazy, jaką czuli do leżącego.
Podobne emocje dało się wyczuć w tłumie gapiów, którzy przybyli zobaczyć sąd nad spiskowcem. Decyzją króla wpuszczono do sali tyle osób, ile tylko zdołało się zmieścić. Strażnicy oddzielali napierający tłum od miejsca, w którym leżał zdrajca, podobnie jak odgradzali tłuszczę od członków Rady i króla. Mimo tych wszystkich środków dało się słyszeć obelgi pod adresem pojmanego: Zdrajca! Zabić zbrodniarza! Niezadowolenie wśród gawiedzi narastało i gwardziści mieli coraz więcej pracy, by zapanować nad rozgniewanym tłumem.
Do sali wszedł Urlis i wszelkie głosy ustały jak ucięte nożem. Stary smok stanął przed trybunałem i królem. Skłonił się władcy i rozpoczął się proces.
– Wasza Wysokość, szanowni lordowie, zebraliśmy się tu dzisiaj, by osądzić czyny, których dopuścił się ten oto smoczy wybraniec. – Szambelan nie należał do młodzików, a dobre lata miał dawno za sobą, żeby zachować siły witalne, większość dnia spędzał w smoczej formie. Dziś jednak stał tu w swej ludzkiej postaci i chociaż jego twarz pokrywała gęsta sieć zmarszczek, a włosy straciły już intensywną barwę, głos pozostał silny. – Zwie się Guwes Garen i wielu z tutaj obecnych zna go jako członka gwardii królewskiej. Niestety, więzień należąc do oddziałów, które miały strzec króla i jego rodziny, w sposób szczególny przyczynił się do wydarzeń, które w ostatnim czasie miały miejsce w Farrander. – Smok kontynuował, wyliczając po kolei wszystkie przestępstwa, których dopuścił się zdrajca, począwszy od jego udziału w spisku, poprzez dwa nieudane zamachy na życie członków rodziny królewskiej, a skończywszy na podburzaniu mieszkańców stolicy przeciwko władcy i donoszeniu spiskowcom na północy o sprawach królestwa.
Przez cały ten czas Guwes leżał na podłodze i nie poruszał się. Nie starał się również powiedzieć nic na swoją obronę. Stojący nad nim wartownicy pilnowali, by nie przyszło mu do głowy nic głupiego.
Lord skończył mówić i ponowienie pokłonił się królowi. W izbie zapanował harmider, tłum głośno domagał się śmierci zbrodniarza. Okrzykom nie było końca, gwardziści musieli interweniować i co głośniejszych wyprowadzić z izby.
Król długo milczał, pozwalając rozgniewanej ciżbie wykrzyczeć swoją złość. Mina Jego Wysokości nie wyrażała żadnych uczuć, ale co uważniejsi obserwatorzy zauważyli, że dłonie władcy były zaciśnięte w pięści. Kiedy jednak monarcha przemówił, w sali zaległa cisza.
– Szanowni wybrańcy. – Król zabrał głos. – W wasze ręce składam los tego mężczyzny, który będąc smokiem i gwardzistą, usiłował zabić mojego syna i żonę. Mógłbym z łatwością wydać osąd i skazać go na śmierć, ale tego nie uczynię. Dziś to wy wydacie wyrok, oceniając występki, których się dopuścił.
Król zamilkł, a w izbie zapadła cisza. Ludzie spoglądali po sobie zdezorientowani. Co odważniejsi szeptali, wymieniając się uwagami. Władca stanowił prawo, a członkowie Rady winni mu doradzać. Nigdy dotąd nie zdarzyło się, by monarcha odmówił osądzenia więźnia. Dziś król Ariel przekazał tę powinność swoim doradcom, składając na ich ramiona ciężar wydania wyroku z jego wszystkimi konsekwencjami.
Jako pierwszy zabrał głos ten, który schwytał zdrajcę i wiedział o nim najwięcej.
– Pojmałem wojownika, kiedy spiskował w karczmie ze swoimi wspólnikami. Nigdy nie wyprał się swojej przynależności do zdrajców. – Melir nie miał oporów przed relacjonowaniem tamtych zdarzeń.
– Mówisz lordzie o wspólnikach zbrodni, gdzie zatem pozostali spiskowcy? – Hrabia Tomar włączył się do dyskusji. Lord Kurhel od niedawna zasiadał w Radzie, zamek, który dostał we władanie, należał dawniej do baron Lorde, poplecznika hrabiego Tollesto. Obecny lord był starszym człowiekiem i nie wsławił się nigdy w żądnej walce. Nie lubił rozlewu krwi i szczycił się pokojowym podejściem do wszystkich mieszkańców smoczej ziemi. To właśnie z tego powodu król oddał mu we władanie zamek Upsa, licząc, że spokojne usposobienie smoka zjedna mu mieszkańców północy.

Kochani, jako, że akcja najbliższych rozdziałów będzie toczyć się w Farrander, zaś Cedric i Melir zewrą szyki, dam wam możliwość spojrzenia na niektóre wydarzenia z rożnych perspektyw.  Proces zdrajcy, który właśnie się rozpoczyna, będzie mogli śledzić zarówno oczami Melira jak i smoka z Gelar. Życzę miłej lektury.

4 komentarze:

  1. Cedrik mocno bronił swej Gen przed obliczem Urlisa i Melira, ale gdy wskazał Faviena, to ten ostatni nie wytrzymał. Ciekawa jestem czy w końcu F. poniesie karę, czy mu obaj przebaczą. Co do rozprawy, to fajna rzecz oddać władzę w ręce Rady, tylko wydaje mi się, że Rada niezbyt na to zasłużyła, wystarczy posłuchać Tomara. Bardzo dziękuję za kolejny rozdział. Pozdrawiam,Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie to to spojrzenie jest niemal identyczne :D:D:D tak wiec czekam na rozwoj wypadkow na sali rozpraw no i jeszcze zostalo spotkanie Heleny w Zdradzie a tu spisek Bursy pod nieobecnosc Cedrika. Dziekuje Emis i buziolki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak naprawdę nie wiem co mam wypisywać w komentarzach piać z zachwytu upajać się każdyn następnym odcinkiem. Dawać znać że czytam bo nawet komentarze z komplementami mogą się znudzić. Ale czytam i będę czytać.Cudownie piszesz.:-)

    OdpowiedzUsuń