sobota, 22 lutego 2014

Nathaniel - Rozdział 3_epizod 2




Maria weszła do pokoju w chwili, kiedy Gabriel odkładał słuchawkę telefonu na blat biurka. Mina archanioła nie wróżyła nic dobrego. Włosy miał rozwiane, usta zaciśnięte, a spojrzenie… ach, gdyby to spojrzenie mogło zabijać, wielu leżałoby teraz trupem.
Maria jednak lepiej znała swego męża. Gabriel, pomimo zewnętrznego chłodu i obojętności był nadzwyczaj troskliwym, czułym i kochającym mężczyzną. Sama przekonywała się o tym każdego dnia ich wspólnego życia. Ona i jej córeczka Amelia były rozpieszczane oraz hołubione przez wszystkich mieszkańców tego domu.
Nie znaczyło to, że ich związek nie przechodził trudnych chwil. W zasadzie od wielu miesięcy wisiał nad nimi mroczny cień, zagrażając ich rodzinnemu szczęściu.
Ten cień miał na imię Thomas. Maria nie lubiła o nim myśleć, nie lubiła nawet wypowiadać jego mienia na głos. Nigdy dotąd nie spotkała większego potwora i miała nadzieję, że nigdy nie spotka.
Gabriel uśmiechnął się do niej smutno, a potem przeszedł przez pokój, siadając na jednej z sof. Archanioł zwiesił smętnie głowę,.
„Czyli żadnych dobrych wieści” – przeszło Marii przez myśl.
Ostatnie kilka miesięcy, czyli od dnia, w którym Thomas porwał, a potem uwięził Amelię, ściągając do siebie podstępem Marię, aniołowie bez przerwy tropili wampira. Nawet nalot na jego dom, nie dał im upragnionej szansy na zgładzenie krwiopijcy.
Thomas jakimś koszmarnym zrządzeniem losu umknął Michaelowi. Dziś prawie każdy anioł poszukiwał wampira. Skrzydlaci wojownicy rozpierzchli się po świecie, przeczesując wszystkie podejrzane miejsca, wyszukując dziwnych zdarzeń i sytuacji, mogących świadczyć o obecności wampira.
Maria podeszła do swego archanioła, ostrożnie wsuwając ręce w jego ciemne, teraz odrobinę przydługie włosy.
– Martwisz się – powiedziała miękko.
Nic nie odpowiedział, potwierdzając jej najgorsze przeczucia.
– Co mówi Michael? – zapytała.
Gabriel wyciągnął przed siebie dłonie, obejmując ją w pasie, przytulając twarz do jej brzucha i dziecka. Ich dziecka.
– Michael nie zdobył dowodów, że Thomas jest w Kanadzie, może Nathanielowi pójdzie lepiej.
Przesunęła dłońmi po ciemnych włosach archanioła. Białe skrzydła sterczały tuż przed jej oczyma, wabiąc swym blaskiem, kusząc miękkością. Ciągnęło ją by ich dotknąć, ale w chwilach takich jak te, Gabriel nie lubił, kiedy je dotykano. Jedno muśnięcie wywoływało zbyt wiele emocji, by mógł sobie teraz z nimi poradzić.
Nie chciał rozmawiać z nią o wampirze. Co prawda nigdy jej tego wprost nie powiedział, ale widziała to w jego oczach. Jej anioł obwiniał się o Thomasa, o wszystko, co stało się tamtej nocy w willi krwiopijcy, choć oczywistym było, że to Maria sama wepchnęła się w łapy nieumarłego.
Rozumiała jego rozterki. Uważał, że gdyby powiedział jej wtedy, kim naprawdę jest Thomas, być może zostałby w domu i czekała, aż wróci do niej z Amelią. Nie rozumiał jednak, że najprawdopodobniej wcale nie przejęłaby się jego słowami, a napędzana troską o córkę, z pewnością i tak udałaby się do domu swego szefa.
Dla niej liczyło się tu i teraz. Liczył się Gabriel, Amelia i maleńki aniołek rosnący pod jej sercem. Nic ponadto. Jednak Gabriel nie myślał tak jak ona. Uważał, że nie osiągną pełni szczęścia, jeśli Thomas pozostanie na wolności. Być może chodziło mu o zemstę, dużo bardziej prawdopodobne było jednak to, że Gabriel lękał się, iż wampir rozniesie po świecie, z jakiego rodzaju kobietą związał się archanioł.
Maria nie winiła męża za tego typu myśli, sama spoglądała na swe życie nieco inaczej, jednak Gabriel nie pozwoliłby nikomu powiedzieć o niej złego słowa. Tak wiele dla niego znaczyła.
– Nathaniel poleciał do Francji – powiedział w końcu archanioł. Dłonie mężczyzny bezwiednie gładziły brzuch ukochanej.
– Kogo tak naprawdę szuka? – zapytała. – Wiedziała, że aniołowie szukali jakiejkolwiek osoby powiązanej z wampirem, jednak ich wysiłki jak dotąd nie przyniosły żadnego efektu. Wszystko dlatego, że podczas ataku na podmiejską rezydencję Thomasa, wojownicy niebios zabili wszystkie dzieci krwiopijcy.
– Być może ktoś przeżył – zaczął ostrożnie Gabriel. – Tylko Nat może ją znaleźć.
– Dlaczego? – zmarszczyła brwi.
– Była w posiadłości Thomasa, a Nat pozwolił jej odejść – w głosie anioła nie było złości, jak tego oczekiwała Maria, tylko dziwne zatroskanie.
– Kobieta?... wampirzyca…? Nathaniel ocalił jakąś wampirzycę?
Archanioł milczał, a w Marii obudziły się podejrzenia. Dlaczego anioł pozwolił odejść wampirzycy i jak to możliwe, że uczynił to właśnie Nathaniel? Jeden z niewielu aniołów, o którym szeptano, że bardziej kocha smak krwi na dłoniach, niż własne życie.



Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

5 komentarzy:

  1. witaj kochan podziwiam cie za to pisanie mam nadzieje ze ci to nie minie i bedziemy nadal mogli podziwiac twoją twórczość czekam z utęsknieniem na kolejne rozdziały nie tylko z aniołkami ale takze o marco i smakach normalnie kocham twoje pisanie. Rozdział jak zwylke super dziekuje ci bardzo pozdrwiam i zycze udanej niedzieli :) dorka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta nawet już Maria we o co chodzi. Rozdział jak zawsze świetny. Czekam na kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za kolejną anielską dawkę. Ciekawe co ten nasz niegrzeczny aniołek dowie się w Paryżu.
    Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  4. Gabriel się bardzo martwi . Ciekawa jestem co knuje Tomas... Dziękuję bardzo za Twój następny rozdział. Pozdrawiam cieplutko;) beatatarn

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że ta historia również pojawi się na wattpadzie bo jest świetna!!

    OdpowiedzUsuń