sobota, 7 września 2013

Mroczny Dotyk - Rozdział 17_epizod 1



Rhea pojawiła się w pokoju, chwilę po tym jak słońce rozpoczęło swoją wędrówkę po niebie. Rolety w oknach były szczelnie zasunięte, okiennice od zewnątrz zamknięte. Wszystko po to by, uchronić od słońca wampirzycę.
Ze złością wypisaną na twarzy, bogini stanęła przy łóżku, spoglądając na splecione ze sobą dwa ciała: dozorcy demona Zarazy i strażniczki Miecza Przeznaczenia.
Dziewczyna powinna umrzeć od jego dotyku, obrócić się w pył za sprawą Zarazy. Nic z tych rzeczy się nie wydarzyło. Miast odoru śmierci, w powietrzu unosił się słodki zapach seksu i rozkoszy. Biodro obok biodra, małe stopy wampirzycy wsunięte gdzieś pomiędzy kolanami wojownika, jasne piersi napierające na złocistą skórę torsu Torina.
Rhea zacisnęła gniewnie usta. Czy faktycznie dziewczyna była aż tak wyjątkowa? Czy może cała ta chorobotwórcza gadka, była niczym więcej jak wymówką wojownika, by unikać ludzi? Korciło Rheę, by pochylić się i dotknąć nagiej skóry mężczyzny. Była tak idealnie gładka, połyskliwa, mieniąca się złotem. Wołała ją, kusiła.
Bogini oblizała usta, dłoń bezwiednie powędrowała do nagiego biodra wojownika, palce mrowiły ją, wyczekując rozkoszy, nawet Konflikt przebudził się w umyśle królowej, chichocząc cichutko i tańcząc w jej głowie.
Rhea zamarła, dłoń prawie muskała skórę wojownika.
No dalej, dotknij go zarechotał demon w jej głowie. Poczuj moc jego ciała... tylko go dotknij.
Rhea wyprostowała się gwałtownie, dłoń opadła do boku. „Zamknij się” warknęła do demona. Żaden z was nie będzie mi rozkazywał.
Demon roześmiał się głośno. Tak ci się tylko wydaje, królowo. Chciałabyś mieć władzę nad wszystkim, co cię otacza, a nie potrafisz zapanować nad wampirzycą i jej kochankiem, demon szydził coraz jawniej. W Rheii zaczęła budzić się furia. Nic nie możesz im zrobić... nawet dotknąć...
Rhea zacisnęła usta w wąską linię.
„I tu się mylisz”, syknęła do demona. „Zarazy owszem nie powinnam dotykać, ale z dziewczyną mogę zrobić, co zechcę: pojmać, uwięzić, wyciągnąć z niej wszystko, co będzie miało dla mnie jakąkolwiek wartość, by na koniec wystawić ją na słońce”.
Chichot demona ponownie rozległ się w jej głowie.
Tak ci się tylko wydaje, szepnął stwór.
Rhea zazgrzytała zębami. Wyciągnęła dłoń przed siebie, kierując ją na śpiącą kobietę. Niewidzialny łańcuch natychmiast oplótł ciało wampirzycy, wyrywając ją z objęć mężczyzny.
Torin otworzył oczy w chwili, w której do jego uszu dotarł zgrzyt łańcuchów. Coś jakby srebrna nić opadła na Wiktorię, oplatając ją niczym rybę w sieci. Chwilę później zapach palonej skóry wypełnił powietrze, a spętane ciało kochanki wysunęło się z ramion wojownika, unosząc w powietrze. Dziewczyna jednak ani drgnęła, w końcu był dzień, a ona zapadła w wampiryczny sen. W miejscu, gdzie łańcuch dotykał jej skóry, utworzyły się już głębokie rany, krew kapała na skłębioną pościel.
- Wiktoria - krzyknął Torin, zrywając się z łóżka i rzucając w kierunku dziewczyny, jednak ostry ton Rhei zatrzymał go w miejscu.
- Za późno - syknęła królowa.
- Co jej zrobiłaś! - warknął. - Puść ją!
- Wampirzyca należy teraz do mnie - wycedziła królowa przez zęby. - Zrobię z nią, co zechcę. A tobie jeśli będziesz grzeczny, może pozwolę popatrzeć jak umiera na słońcu - to mówiąc Rhea pstryknęła palcami i chwilę później zniknęła, zabierając ze sobą ciało Wiktorii.
- Nie! - krzyknął wojownik, rzucając się w ślad za dziewczyną, ale jego dłonie złapały tylko powietrze. - Podstępna żmijo zapłacisz mi za to - warknął za boginią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz