wtorek, 10 września 2013

Mroczny Dotyk - Rozdział 17_epizod 3



Nagie ciało wampirzycy zwisało przykute do ściany. Metalowe obręcze zaciskały się wokół jej stóp, szyi i nadgarstków. Rhea nie zadała sobie trudu, by narzucić na ciało dziewczyny odzież, pozwalając by słudzy oraz podlegli królowej wojownicy mogli oglądać nagość dziewczyny.
Nikt jednak nie odważył się dotknąć wampirzycy. Rhea była wystarczająco zazdrosna o swą urodę, by zabić każdego, kto w jej obecności spróbowałby podziwiać piękno innej kobiety.
Tylko Galen nie miał oporów przez zbliżeniem się do Wiktorii.
Uniósł głowę wampirzycy przyglądając się z uwagą idealnym rysom twarzy. Nic dziwnego, że jej nie rozpoznał. Wampiryzm zmienił jej oblicze, wygładził rysy, dodał jej blasku i powabu, tak właściwego dla nieumarłych.
Nie zmieniało to jednak faktu, że ciągle miał do czynienia z tamtą, małą dziewczynką.
Dotknął dłonią miejsca w którym powinno bić jej serce i jak się tego można było spodziewać nic nie poczuł.
Taka zimna.
Obrysował dłonią zarys jej pięknych piersi. Wiele kobiet sprzedałoby duszę, by mieć takie ciało jak ona.
Taka piękna.
Galen westchnął, a potem skierował swe spojrzenie na miecz wyryty na jej ramieniu. Atrament błyszczał pod skórą, ostrze wijąc się, oplatało ramię kobiety, kończąc ostrym sztychem tuż przed nadgarstkiem. Sam miecz był najpiękniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek Galen widział. Całe ostrze pokrywały misterne znaki, przebijając się przez skórę wampirzycy i błyszcząc na jej powierzchni niczym drobinki diamentów. Rękojeść miecza znajdująca się na samym szczycie ramienia, miała odrobinę ciemniejszy kolor, jakby oblano ją kroplami krwi. Nią również zdobiły znaki i symbole.
Galen przesunął palcem wzdłuż tatuażu.
- Idealny - szepnął.
- I wkrótce będzie mój - rzekła Rhea, wchodząc do komnaty. Królowa zatrzymała się przed dziewczyną, przyglądając się jej z nieskrywaną złością. Białą suknię, która zwykła nosić, zamieniła na czarną.
Galen pokłonił się jej nieznacznie.
- Pani - powiedział.
- Jakieś pomysły? - rzuciła królowa. - Powiesz mi jak wyciągnąć z niej ostrze, czy sama mam poćwiczyć?
Galen potrząsnął głową.
- Póki jest martwa nie odda nam miecza - powiedział spokojnie wojownik. Szczęściem dla nich słońce wkrótce zajdzie.
Rhea uniosła idealną brew.
- Nie planowałam pytać jej o zgodę i nie mam zamiaru stać tu w nieskończoność. I tak już zmarnowałam pół dnia, wysłuchując narzekań bogiń oraz bogów. Czas się zabawić.
- Po zmroku...
- Nie - ucięła ostro dyskusję Rhea. - Nie będę czekać - królowa uniosła dłoń, kierując ją na spętaną kobietę. Smuga światła wystrzeliła z jej dłoni, uderzając w wampirzycę. Kości Wiki chrupnęły, skóra rozdarła się z trzaskiem, krew trysnęła ochlapując wszystko dookoła.
Wampirzyca jednak w żaden sposób nie zareagowała na ten akt napaści. Nie mogła, była martwa.
Rhea zmarszczyła brwi. Ramię dziewczyny było rozdarte aż po sam nadgarstek. Królowa podeszła do niej, przyglądając się swemu dziełu. Krew gęstą strugą ściekała na podłogę, porozrywane tkanki i mięśnie, sterczały w każdym kierunku.
- Na wszystkie demony! - syknęła królowa, chwytając za poszarpane ramię i zaglądając do wnętrza. Jej palce przez chwilę grzebały w mięśniach dziewczyny, rozrywając je jeszcze bardziej. - Gdzie on do diabła jest! - wrzasnęła. - Galen!
Wojownik stanął obok królowej, również zaglądając do wnętrza rany. Jego mina nie wyrażała nic. Galen wiedział, że w ten sposób nie zdobędzie się miecza. Setki lat temu, sam tego próbował. Bezskutecznie.
- Próbujesz mnie oszukać? - syknęła do niego królowa.
Galen odwrócił się, spoglądając lekko zdezorientowany na królową.
- Nie śmiałbym...
- Jeśli miecz nie istnieje? - zawiesiła znacząco głos. - Obedrę cię ze skrzydeł i wyrzucę z Tytanii — zagroziła mu.
Galen zagryzł wargi. Rhea nie rzucała gróźb na wiatr. Mogła zakuć go w kajdany, uwięzić a potem wyrzucić klucz i zapomnieć o jego istnieniu. Mogła też go zabić...
- Miecz jest w dziewczynie - powiedział. - Jestem tego pewien.
- Jak go wyciągnąć? - naciskała królowa.
Korciło go, by powiedzieć „nie wiem”, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Nie zamierzał podzielić losu wampirzycy i zawisnąć tuż obok niej, przykuty do ściany.
- Myślę, że powinniśmy zaczekać aż wróci do życia. Może jeśli wtedy użyjesz na niej swojej mocy, odda ci wtedy miecz – powiedział, siląc się na spokojny ton.
Królowa westchnęła zniecierpliwiona.
- Dobrze, poczekam jeszcze trochę - prychnęła.
- Możesz się nie kłopotać - gniewny ton Kronosa wypełnił przestrzeń, chwilę później postać króla ukazała się w komnacie.
Rhea syknęła, zaciskając dłonie w pięści.
- Wynoś się stąd! - warknęła. - To moja komnata.
- Czyżby? - król zignorował jej urażony ton i skupił swój wzrok na nieprzytomnej wampirzycy. - Próbujesz dobrać się do artefaktu za moimi plecami?
- Nie oddam ci go! - syknęła królowa.
- To się jeszcze okaże - Kronos wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny. Moc wystrzeliła spomiędzy jego palców, uderzając w martwe ciało. Iskry skwierczały na ramieniu Wiktorii, paląc jej skórę i mięśnie. Miecz jednak pozostał tam gdzie był. Ukryty głęboko w ciele wampirzycy.
Kronos zmarszczył brwi.
- To bezcelowe - powiedział Galen za późno zdając sobie sprawę, że w obecności Kronosa nie powinien zabierać głosu.
Król obrócił się gwałtownie. Jego oczy ciskały gromy.
- Mówiłeś coś? – wycedził przez zęby. - Czy tylko jakaś natrętna mucha przeleciała mi koło ucha.
Galen pokręcił głową, nie wypowiadając już ani słowa.
- Jakim prawem w ogóle śmiesz przebywać w moim królestwie? - bóg ciągnął coraz bardziej zirytowany.-  Nie zezwalałem na twój pobyt w niebiosach, ani tym bardziej na to, byś plątał się po korytarzach mojego pałacu i donosił mojej żonie-suce - to mówiąc król pstryknął palcami i podłoga natychmiast rozstąpiła się pod wojownikiem, wyrzucając go z niebios.
Rhea warknęła.
- On należy do mnie i nie podlega twoim rozkazom – krzyknęła. - Zrób to raz jeszcze, a dobiorę się do twoich Lordów i uczynię z nich pieski pokojowe.
- Nie irytuj mnie kobieto, a może zapomnę, że chciałaś ukraść mi artefakt sprzed nosa.
- On jest mój! - zaskrzeczała, rzucając się na Kronosa i ciskając w niego kulą ognia.
Bóg bez najmniejszego trudu odsunął się, a rozpędzona kula uderzyła w ścianę, rozpryskując energię we wszystkie strony.
Torin odskoczył do tyłu, uderzając głowa o niski sufit szklanego korytarzyka. Szczęściem dla niego ściana wytrzymała kulę mocy bogini, w przeciwnym razie upiekłaby go żywcem. Dzięki bogom ściany pałacu Tytanów, były w stanie wytrzymać kapryśne zachowanie swych władców.
Dozorca Zarazy zazgrzytał zębami na nowo przysuwając się do ściany. Pałac Tytanów, który wcześniej należał do Greków, został tak zbudowany, że wokół wszystkich komnat i sal audiencyjnych, wił się skomplikowany system tajnych korytarzy. Wąskich tuneli, pozwalających swobodnie przemieszczać się po pałacu, podsłuchiwać i podglądać wszystko, co działo się w komnatach. Ściany korytarzy zdawały się być szklane, idealnie nadając się do podglądania, samemu zaś pozostając niezauważonym.
Wiele godzin spędził błąkając się po tajnych korytarzach, nim w końcu udało się mu znaleźć ten właściwy i dotrzeć do komnat królowej.
Gniew wypełnił jego myśli, kiedy spostrzegł, co Rhea zrobiła Wiktorii. Przykuła ją jak zwykłego psa do ściany. Nagą. Nie zadała sobie nawet trudu by ją okryć. Każdy służący Rheii mógł do woli cieszyć oko wdziękami wampirzycy.
Torin zagryzł wargi. Rhea zapłaci mu za to.
Jak by tego było mało. Galen ośmielił się dotknąć dziewczynę, ścisnąć jej piękną pierś, obleśnymi palcami. Torin planował zabić go za to.
A potem królowa zaczęła ją torturować, rozrywając ramię Wiki na strzępy.
Zaraza przebudził się jak tylko poczuł zapach krwi.
Ukarz! syknął demon. Ukarz! Ukarz!
„Nie martw się”, warknął wojownik. „Ukarzemy ich”.
Moja... śmierć... moja...
„Nie twoja, tylko moja”, zgromił go w myślach wojownik. Demon natychmiast rozszalał się w jego głowie, warcząc i sycząc wściekle.
„No dobrze”, westchnął Torin... „nasza. Ona jest nasza. Zadowolony?”
Nasza powtórzył jak echo demon. Nasza.
Teraz najważniejsze było uwolnić Wiktorię i zabrać ją z tego piekła. Potem, kiedy już upewni się, że wszystko z nią w porządku, wróci tu i wyrówna rachunki z Rheą. O tak, królowa bogów zapłaci mu za każdą kroplę krwi upuszczoną z ciała jego kobiety.
Torin ponownie skupił się na tym, co działo się w komnacie. Rhea nadal zażarcie kłóciła się z Kronosem, awanturując i przekrzykując o prawo do dziewczyny. Pociski mocy, raz po raz przelatywały przez pokój, niszcząc meble, obrazy i firany.
Żaden z bogów nie zamierzał ustąpić pola. Miecz przeznaczenia zapewniłby każdemu z nich jeszcze większą władzę. Ostrze, które pozwala nie tylko przewidzieć przyszłość, ale również dowolnie ją kształtować, to potężna broń.
Nic dziwnego, że Rhea i Kronos tak o nią walczyli.
Tymczasem słońce powoli kryło się za horyzontem i zmierzch zapadał nad Tytanią.
Gdy tylko ostatnie promienie zgasły, oczy wampirzycy otwarły się gwałtownie. Jej twarz przeszył grymas bólu i wściekłości, gdy dostrzegła swoją nagość, kajdany i rozdarte ramię. Jej oczy momentalnie wypełniły się czerwienią, kły wydłużyły, a paznokcie przybrały kształt szponów.
Warknęła, przyciągając do siebie uwagę króla i królowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz