czwartek, 3 października 2013

Gabriel - Rozdział 1_epizod 1


Święta krew
Obracał w palcach złote pióro, przyglądając się więźniowi spod przymkniętych powiek. Lista pytań powoli formowała się w jego głowie. Gabriel zmarszczył brwi. Wykroczenie anioła było poważne, choć, z drugiej strony było, to jego pierwsze przewinienie. Kartotekę miał zupełnie czystą. Nie widniała w niej ani jedna nagana wpisana przez opiekuna wyższego szczebla.
Niestety, nie oznaczało to, że Gabriel łagodnie potraktuje młodego winowajcę. Dawniej być może byłby ostrożniejszy w swych osądach. Ale czasy się zmieniły i dziś coraz więcej młodych łamało prawo, zadając się z niższymi rasami: ludźmi, demonami, wampirami czy harpiami.
Gabriel stukał palcem w blat biurka, ledwie rejestrując słowa Bazadiela – opiekuna duchowego Malosa. Sam anioł nie wykazał nawet odrobiny skruchy. Przeciwnie, stał z dumnie uniesioną głową, szczycąc się swoim czynem.
Bazadiel mówił i mówił, przedstawiając życie swego podopiecznego, jakby był samym świętym Piotrem, minimalizując jego udział w całym tym haniebnym zdarzeniu.
Gabriel powoli miał dość. Tej paplaniny, bezczelnego uśmiechu więźnia i gapiów szepczących po kątach.
Wytrzymał jednak cierpliwie do końca i, kiedy tylko Bazadiel zaczerpnął tchu, szykując się do dalszej przemowy, Gabriel przerwał mu.
– Myślę, że już wystarczy – powiedział chłodnym głosem.
Bazadiel zmarszczył brwi, chciał jeszcze zaprotestować, ale widząc zimne spojrzenie Gabriela, szybko zamknął usta.
Archanioł spojrzał na więźnia.
– Wysłuchaliśmy słów oskarżyciela i obrońcy, ale na najważniejsze pytania ciągle nie otrzymaliśmy odpowiedzi. – Głos archanioła niósł się po sali, wzbudzając postrach wśród zebranych.  Początek przemowy Gabriela nie wróżył niczego dobrego.
Mina Malosa straciła odrobinę ze swej hardości. Być może anioł nagle zdał sobie sprawę, że mimo nienagannej opinii nie wywinie się od kary. Każdy inny sędzia anielski, uniewinniłby go. Miał jednak pecha, bo w sprawę zaangażował się archanioł.
Gabriel był zimny. Gabriel nie znał litości. Gabriel nie bał się wydawać kontrowersyjnych wyroków.
– Należy pamiętać, że w ostatnich czasach młodzi aniołowie coraz chętniej szukają mocnych wrażeń w zakazanych kręgach, wiążąc się z harpiami, spiskując z demonami, pijąc krew wampirów, czy spoufalając się z ludźmi. — Szmer trwogi przetoczył się wśród zebranych. Tak, Gabriel Bezlitosny zabrał głos.
– Rada Archaniołów nie będzie tolerować więcej takich występków, każde, nawet najmniejsze wykroczenie przeciw starym prawom będzie surowo karane.
Malos spojrzał niepewnie na swego opiekuna, Gabriel kontynuował swoją przemowę.
– Czy oskarżony chce coś powiedzieć, nim sędziowie ogłoszą wyrok? – Ciemne oczy wbiły się w anioła.
Malos przełknął ślinę. Raz jeszcze spojrzał na Bazadiela, nie widząc jednak u niego ratunku, zdecydował się przemówić do Wysokiej Rady.
– Tak... – zaczął niepewnie. – Chcę coś powiedzieć.
Gabriel uniósł brwi do góry. Robiło się coraz ciekawiej. Kto, by pomyślał, że taki młokos ma w sobie dość odwagi, by przemówić przed Radą.
– W takim razie słuchamy – powiedział archanioł, a siedzący wokół niego aniołowie zgodnie potaknęli głowami.
Wyrok już dawno zapadł, choć Gabriel zwlekał z jego ogłoszeniem. Rada już po wstępnych przesłuchaniach więźnia i świadków zdecydowała, że ten występek należy surowo ukarać. Sam proces był tylko formalnością dla gapiów.
– Ja... – zaczął Malos  niepewnie, oglądając się za siebie, szukając w tłumie znajomych twarzy, przyjaciół, rodziny.
– Dalej, dalej chłopcze – ponaglił go jeden z członków Rady. – Nie mamy całego dnia.
Malos spojrzał na sędziów. Jego dłonie zacisnęły się w pięści.
– Chcę tylko powiedzieć, że nie żałuję. Gdybym mógł, zrobiłbym to raz jeszcze – powiedział, a jego głos odbił się echem od ścian.
Wśród widzów rozbrzmiały szmery zaskoczenia i przerażenia. Jak Rada zareaguje na tak bezczelną postawę więźnia?
Sędziowie spojrzeli po sobie zdegustowani. Spodziewali się tego, choć nie podejrzewali, że Malos tak otwarcie przyzna się do swoich skłonności.
– Twoje przyznanie się do winy jest już bez znaczenia – powiedział Gabriel. Pionowa bruzda na jego czole świadczyła, że archanioł jest naprawdę zirytowany.
– Ja nie przyznaję się do winy – powiedział Malos, gdy zdał sobie sprawę, że jego los został już i tak przypieczętowany. Nie miał nic do stracenia. – To wy jesteście w błędzie, a nasze prawo jest przestarzałe. Czystość anielskiej rasy to bzdura, przeżytek. Jeśli nie zaczniemy mieszać swojej krwi z innymi rasami, wkrótce wszyscy wymrzemy.
– Dość! – przerwał mu ostro Gabriel. Mięśnie na twarzy archanioła drgały nerwowo. Początkowa wrzawa, jaka nastąpiła po wyznaniu Malosa, przerodziła się w martwą cisze, gdy archanioł Gabriel wpadł we wściekłość.
– Twoje uczynki są zbyt haniebne, by móc o nich dłużej rozprawiać na forum publicznym – zagrzmiał archanioł. – Twoja postawa i zachowanie mogą mieć zły wpływ na młode pokolenia, dlatego kara, którą ci wymierzymy, musi być surowa.
Gabriel nabrał powietrza, uwielbiał ten moment, chwilę, kiedy miał ogłosić wyrok. Ostatni raz spojrzał na twarze innych sędziów i nie widząc w nich sprzeciwu ogłosił:
– Malosie, synu Talona, za złamanie jednego z naszych najświętszych praw i zmieszanie anielskiej krwi z krwią harpii, w celu stworzenia nowego życia, Wysoka Rada skazuje cię na sto lat pozbawienia mocy anielskich i wszelkich przywilejów oraz na publiczne obdarcie ze skrzydeł.
Szum niedowierzania przetoczył się wśród zebranych. Niektóre spośród anielic wybuchnęły szlochem, a inni kręcili tylko głowami. Sto lat pozbawienia mocy anielskich, to bardzo ciężka kara. Anioł pozbawiony swoich mocy, stawał się prawie śmiertelnikiem. Nie mając mocy, nie był w stanie latać, formować broni, tworzyć odzieży, czy żywności. Przemieszczanie się na własnych stopach, dla tak uprzywilejowanej anielskiej rasy, stanowiło największą hańbę.
– Wyrok zostanie wykonany dziś w samo południe – powiedział archanioł, zamykając rozprawę.

1 komentarz:

  1. Gabriel nie zna co to litość. Ciekawa jestem kobiety, która obudzi w nim empatię.

    OdpowiedzUsuń