wtorek, 1 października 2013

Michael - Rozdział 6_epizod 1



Złość piękności szkodzi
Cisnął kieliszkiem w stronę kominka, szkoło rozprysło się ochlapując marmurową obudowę.
Stojący pod oknem Nathaniel uśmiechnął się pod nosem. Setki lat czekał na taki wybuch gniewu u Michaela. Nigdy dotąd przyjaciel tak się nie zachowywał. Owszem, zawsze był skłonny do gniewu i popędliwy w swych ocenach, ale nigdy nie szalał tak jak teraz.
Zupełnie jakby jakiś diabeł w niego wstąpił. Michael miotał się po pokoju, wykrzykując rozmaite słowa i zwroty. Niestety większość tych półsłówek nijak miała się do siebie.
Nathaniel odchrząknął, próbując po raz kolejny wrócić na siebie uwagę Michaela.
– Czyli nadal nie wiesz, gdzie przebywa Uriel? – zapytał.
Michael posłał mu takie spojrzenie, że Nathaniel prawie pożałował, że się odezwał.
– Nic mi nie powiedziała – bąknął sfrustrowany archanioł.
– Powiedziała... – podchwycił anioł. – Znaczy się kobieta, tak?
Michael warknął, przeczesując długie włosy.
– Szpieguje dla niego... musi tak być – archanioł wyrzucił ramiona do góry. – Jakżeby inaczej wiedziała, to, co wie...
– Czyli ona coś wie?
– Nic nie wie – warknął zirytowany archanioł.
Nathaniel uniósł brwi do góry. Nic do cholery z tego nie rozumiał, potulnie jednak czekał, aż Michael go oświeci. Zresztą, sprawa z każdą chwilą, zdawała się być coraz ciekawsza.
Kiedy półgodziny później, archanioł nadal nie powiedział nic sensownego, Nathaniel zdecydował się ponownie odezwać.
– Ta anielica, co cię tak wpieniła ma na imię?
Michael zatrzymał się w miejscu, spoglądając na przyjaciela. Mięśnie na jego szczęce pulsowały niebezpiecznie.
– Jaka znowu anielica? – zirytował się archanioł.
Nathaniel westchnął, kręcąc z dezaprobatą głową.
– Ta, która spiskuje z Urielem.
Michael rozdziawił usta.
– Ona nie jest aniołem – powiedział cicho.
–Nie jest aniołem? – no teraz to Nathaniel był już zainteresowany na całego. – W takim razie, kim jest? Demonem? Harpią?
Mięśnie ramion Michaela napięły się niebezpiecznie.
– To bez znaczenia – uciął krótko.
Nathaniel sapnął z niedowierzaniem.
– Jest człowiekiem, prawda?
Michael milczał jak zaklęty.
Nathaniel roześmiał się głośno.
– A niech mnie. Nie mogę uwierzyć, że ludzka kobieta tak namieszała ci w głowie.
– Nigdzie mi nie namieszała – warknął Michael.
– Ale nie potrafisz sobie z nią poradzić?
– Bzdura – warknął archanioł. – Jest po prostu... po prostu...
– Zbyt ładna, a może zbyt kusząca? – zakpił anioł.
Michael posłał mu ostre spojrzenie.
– Jest człowiekiem, jest zbyt krucha, bym mógł przesłuchać ją w odpowiedni sposób.
– Oczywiście – zarechotał Nathaniel. – Zapomniałem już, że przez ostatnie tysiąc lat głaskałeś po rączkach wszystkich swoich więźniów.
Michael warknął.
– To nie tak jak myślisz!
– Naturalnie – kpił dalej Nathaniel. – Swoją drogą musi być naprawdę wyjątkowa, skoro tak wstrząsnęła twoim światem.
Michael już miał odpowiedzieć, ale zrezygnował. Cokolwiek by teraz powiedział, Nathaniel mu nie uwierzy i tylko utwierdzi się w swoich przekonaniach. Jak większość współczesnych aniołów Nat nie miał oporów przez kontaktami z ludźmi. Choć w jego przypadku, tyczyło się to głównie kobiet.
Zresztą, czego się tu było dziwić. Z tą jego burzą czarnych loków i kocimi oczami, każda kobieta, niezależnie od tego, kim była: demonem, harpią, czy człowiekiem marzyła, by zatopić pazurki w twardym ciele anioła. Michael znał go jednak lepiej. Pod uwodzicielską powłoczką, krył się twardy jak stal wojownik, zahartowany w bólu i własnym koszmarnym dzieciństwie.
– Wiesz, że nie ty jeden straciłeś głowę dla śmiertelniczki? – powiedział Nathaniel.
Michael popatrzył na niego z irytacją.
– Tak się składa, że ta konkretna kobieta jest prawdopodobnie szpiegiem Uriela, więc raczej moja fascynacja jej osobą, jak to pięknie nazwałeś, świadczy o mojej głupocie, a nie o poziomie inteligencji.
Nathaniel wzruszył ramionami.
– Co z tego? Jedno nie wyklucza drugiego?
Michael skrzyżował dłonie na piersi.
– Nie sypiam z podejrzanymi – powiedział ostro. – I nie zadaję się z ludźmi. Znasz mnie na tyle długo, że powinieneś wiedzieć, iż nie ma dla mnie nic ważniejszego niż utrzymanie czystość naszej anielskiej rasy.
Nathaniel uniósł brwi.
– Jak zwykle mylisz fakty. Kilka chwil w ramionach pięknej kobiety, podczas których ona targana spazmami rozkoszy, wykrzyczy ci jak pomogła Urielowi, wcale nie oznacza, że musisz się od razu z nią żenić.
Michael skrzywił się.
– Miałbym dotknąć śmiertelniczki? Nigdy.




Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz