niedziela, 20 października 2013

Michael - Rozdział 8_epizod 2




Ana wkładała właśnie brudne naczynia do zlewu, gdy zadzwonił telefon. Szybko wytarła dłonie i złapała za komórkę.
– Tak, słucham? – rzuciła.
–Ana, tu Miriam.
– Cześć – odpowiedziała automatycznie.
Po drugiej stronie panowała przez chwilę krępująca cisza, nim Miriam zdecydowała się odezwać.
– Wiesz, chciałam cię przeprosić.
Ana zamrugała zaskoczona.
– Dlaczego? Przecież nic nie zrobiłaś?
– Chodzi mi o tę sprawę z aniołami... – zaczęła Miriam. – Wypytywałaś mnie, a ja...
– Och, daj spokój – przerwała jej Ana. – Przecież to nic ważnego. Takie tam pogaduchy o aniołach. Kto w dzisiejszych czasach w nie wierzy?
Miriam ponownie zamilkła.
– Dużo o tym myślałam, czytałam – powiedziała po chwili. – Być może jest kilka spraw, o których powinnaś wiedzieć – jej głos stał się nagle strasznie poważny.
– Dobra, teraz to mnie przestraszyłaś i zaciekawiłaś – powiedziała Ana.
– Przejrzałam wszystkie moje zapiski o aniołach i generalnie przyjmuje się, że jeśli ktoś nagle dostępuje zaszczytu widzenia aniołów, oznacza to zawsze ogromne zmiany w jego życiu, na lepsze lub na gorsze.
– Jak mam to rozumieć? – Ana zmarszczyła brwi. – Zobaczyłam anioły, czyli wkrótce umrę, czy coś takiego? Powinnam zacząć się bać?
– Jak zwykle przesadzasz – rzuciła Miriam.
– Sama zaczęłaś – odgryzła się Ana.
– Chodziło mi o coś innego – Miriam ściszyła głos do szeptu. – Czeka cię jakby nowy rozdział w twoim życiu, może spotkać cię, być może coś bardzo szczególnego, jeśli tylko pozwolisz się temu porwać.
– Porwać? – Ana zdziwiła się. – Czyli co, jak następnym razem zjawi się tu jakiś anioł, to mam mu pozwolić porwać się w ramiona i wynieść na błękitną chmurkę? – nie wiedzieć czemu Anę przeszył rozkoszny dreszcz, gdy wyobraziła sobie tego konkretnego anioła, z błękitnymi oczami, unoszącego ją w przestworza.
– Och, głupoty gadasz – zirytowała się Miriam. – Mówię tylko, że anioły mogą być zapowiedzią szczęścia, lub...
– Totalnego pecha – Ana weszła jej w słowo. – Z moim fartem, obstawiam drugi wariant.
Po drugiej stronie zapadła cisza i Ana była prawie pewna, że Miriam właśnie gryzie słuchawkę ze złości.
– Potrafisz być naprawdę totalnie nieznośna – powiedziała w końcu przyjaciółka.
– Okej, przepraszam. Czyli co twoim zdaniem powinnam zrobić? – powiedziała, choć w głębi duszy chciało się jej śmiać. Gdyby nie koszmarne sny i dręczące ją myśli o Urielu, mogłaby uznać, że nie musi nic z tym zrobić.
– Piszą, że jeśli archanioł raz stanął na twojej drodze, wkrótce znowu się pojawi, chyba że... – Miriam zawiesiła głos.
– Chyba, że co? – niecierpliwiła się Ana.
– Chyba, że powód dla którego ukazał ci się za pierwszym razem, przestał już mieć dla niego znaczenie. Wtedy go już nie spotkasz.
No to kanał, pomyślała Ana. Dla Michaela, Uriel miał ogromne znaczenie. Jakby tego było mało, on uparł się podejrzewać ją o współpracę z upadłym archaniołem. Choć z drugiej strony nie widziała go już ponad dobę, może więc zapomniał o niej, może złapał Uriela?
– Załóżmy, choć tylko hipotetycznie, że znowu go spotkam. Co wtedy? Co powinnam zrobić? – oprócz rzucenia się mu w ramiona, lub rzucenia w niego doniczką. Ciągle nie mogła się zdecydować, czy Michael bardziej ją irytuje, czy pociąga.
– Powinnaś – Miriam zaczęła mówić szeptem. – Zmusić go, by ofiarował ci coś dobrowolnie w darze.
– Po co? – zaciekawiła się Ana, ignorując zupełnie fakt, że Michael nie miał żadnego powodu, by dawać jej cokolwiek.
– Nie ważne co, prezent od archanioła, to taki jakby... klucz do szczęścia.
– Klucz do szczęścia? – Ana prawie prychnęła. – Nie obraź się kochana, ale to są już czyste bajki.
– Nie bądź naiwna – zirytowała się Miriam. – Archanioł to zawsze archanioł. Moc jest jego drugą naturą. Jeśli mówię, że może dać ci klucz, to jest to prawda. Zdobądź go, a będziesz szczęśliwa.
Ana spoważniała natychmiast.
– Ty na serio z tym kluczem? – zapytała.
– Oczywiście – Miriam nie ustępowała. – Uproś Michaela aby dał ci prezent, aby dał ci klucz. Wtedy skończą się wszystkie twoje kłopoty, a ty już nigdy więcej go nie zobaczysz.
Ana zagryzła wargi. Pomysł był dobry i głupi jednocześnie. Chciała uwolnić się od Uriela, przestać o nim pisać, śnić. Ale czy faktycznie chciała zapomnieć? Przymknęła oczy. Archanioł o chmurnym spojrzeniu jak na zawołanie stanął jej przed oczyma. Czy naprawdę chciała o nim zapomnieć? Tembr jego głosu? Sposób, w jaki zmieniały się jego oczy, kiedy wpadał w gniew? Jego piękne usta, silne ramiona?




Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz