piątek, 18 października 2013

Gabriel - Rozdział 2_epizod 3


Gabriel otworzył drzwi, nie czekając, aż anioły służebne nacisną dzwonek. Noc była ciemna, przed domem archanioła nie paliła się żadna z latarni. Aniołowie nic nie mówiąc, weszli do domu Gabriela. Na drewnianych noszach, cicho pojękując, leżał młody mężczyzna. Gabriel wskazał dłonią jeden z korytarzy.
– Ostatnie drzwi na prawo – powiedział. – Połóżcie go na łóżku.
Aniołowie bez słowa ruszyli we wskazanym kierunku. W maleńkim pokoiku stało łóżko oraz stolik zastawiony bandażami czy innymi specyfikami. Ostrożnie przełożono ciało młodego anioła z noszy na łóżko. Gabriel stał po drugiej stronie, przyglądając się młodzieńcowi ze zmarszczonym czołem.
– Coś mu podaliście? – zapytał archanioł.
– Nic, mój panie – odpowiedział jeden z aniołów. – Przemyliśmy tylko jego rany, by nie wdała się infekcja.
Gabriel skinął głową.
– Idźcie już – powiedział, odsyłając anioły. Sam zaś podszedł do łóżka, ostrożnie odkrywając plecy anioła. Zmarszczył brwi przyglądając się krwawiącym ranom. Brzegi były postrzępione, fragmenty kości, ścięgien, mięśni i skóry zwisały w każdym kierunku. Gabriel dotknął ostrożnie skóry wokół rany. Była gorąca, zbyt gorąca. Anioł gorączkował. Cichy jęk wydobył się z jego ust. Gabriel położył dłoń na czole anioła, przymknął oczy. Z ust archanioła popłynęła pieśń, spokojna, melodyjna, kojąca. Oddech anioła stał się spokojniejszy. Ciało rannego zapadło w sen. Gabriel przestał śpiewać, dopiero kiedy upewnił się, że anioł nie obudzi się w trakcie procesu leczniczego. Archanioł przysunął do siebie stolik. Rozwinął skórzaną teczkę, wyjmując z niej potrzebne narzędzia. Ostrożnie zabrał się za usuwanie fragmentów kości. Poszarpane mięśnie należało pozszywać, brzegi ran oczyścić i złagodzić ich ostre linie.
Kilka godzin później Gabriel spojrzał na swoje dzieło. Plecy anioła nie wyglądały już tak przerażająco, choć sam fakt, że nie wystawały z nich skrzydła, bolał archanioła.

1 komentarz: