środa, 2 października 2013

Michael - Rozdział 6_epizod 2




Ana kręciła się po domu, nie wiedząc, co też powinna teraz począć. Ciągle jeszcze była wzburzona po ostatniej wizycie anioła. Od nadmiaru emocji kręciło się jej w głowie. Gdyby nie była pewna swej poczytalności, zapewne uznałaby, że zwariowała.
Archanioł Michael we własnej osobie zaszczycił jej skromne progi. Prawie prychnęła myśląc o tym. Gdyby opowiedziała o tym znajomym, pewnie kazaliby jej iść do lekarza i przebadać głowę.
A jednak to była prawda. Najważniejszy pośród archaniołów był w jej mieszkaniu. Jakby tego było mało, kręcił się po nim wściekły niczym osa, zarzucając jej, że pracowała dla innego anioła – dla Uriela.
Ana nie wiedziała, czy powinna śmiać się z całej tej historii, czy płakać, nad idiotycznym zbiegiem okoliczności. Michael zarzucił jej nie tylko szpiegostwo, ale również to, że pomogła Urielowi w ucieczce.
Usiadła na kanapie, ukrywając twarz w dłoniach.
„To jakiś obłęd” – przemknęło jej przez myśl. Do wczoraj nie wiedziała, że istnieją prawdziwe anioły. Potem zobaczyła je w parku. Jednego pokonanego, drugiego próbującego wykonać boski wyrok. Skąd miała wiedzieć, że są prawdziwi, i na domiar złego, że są archaniołami?
Przecież nie mieli tego wytatuowane na czole?
Syknęła podirytowana.
Potem obudziła się z gigantycznym bólem głowy i lukami w pamięci, nawet przez chwilę nie podejrzewając, że niebieskoskrzydły archanioł myszkował w jej wspomnieniach, próbując usunąć z nich siebie, szczęściem nie udało mu się to.
A potem pyszałkowaty dupek zjawił się u niej, oskarżając ją o to, że ukryła gdzieś Uriela.
Im dłużej o tym myślała, tym bardziej czuła się skołowana. Nie potrafiła odpowiedzieć na żadne z pytań archanioła, nie mówiąc już o tym, że nie miała pojęcia, dlaczego uparł się właśnie ją podejrzewać, o wszystkie te „zbrodnie”.
Jej jedynym przestępstwem były fakt, że tamtego feralnego dnia zobaczyła spadającego anioła i pobiegła go ratować. Gdyby wiedziała jak to się skończy, nigdy w życiu nie poszłaby do tego cholernego parku.
Podirytowana na całego sięgnęła po telefon, wybierając numer Miriam. Jeśli ktokolwiek mógł ją wysłuchać i doradzić, co też powinna teraz zrobić, to była Miriam. Przyjaciółka od lat fascynowała się tarotem, przepowiedniami i różnymi innymi zjawiskami nadprzyrodzonymi.

Dziewczyna odebrała już po drugim sygnale.
– Cześć Ana – rzuciła pogodnie. – Co tam?
Ana milczała chwilę. Chociaż Miriam mogła zaufać, to i tak obawiała się wyśmiania.
– Coś się stało? Ana? – w głosie Miriam pojawiło się napięcie.
– Nie wiem, od czego zacząć – powiedziała w końcu Ana.
Miriam westchnęła.
Może od początku? To zwykle ułatwia sprawę.
– No dobra – Ana wciągnęła głęboko powietrze. Raz kozie śmierć. – Wczoraj w parku, zobaczyłam anioły...
Cisza.
Tym razem to Ana przeraziła się nie na żarty.
– Miriam jesteś tam?
– Dużo ich było? – odezwała się Miriam. Jej głos stał się nagle śmiertelnie poważny.
Ana przełknęła ślinę.
– Wierzysz mi? – zapytała.
– Oczywiście, dużo ich widziałaś? – naciskała Miriam.
Ana zawahała się.
– Najpierw jednego, potem pojawił się drugi.
– Opowiedz – zażądała.
– No dobra, tylko się nie śmiej, okej?
Cisza.
Ana policzyła do trzech i zaczęła opowiadać.
– Zobaczyłam anioła spadającego z nieba. Był ranny, miał połamane skrzydła. Upadł w parku. Pobiegłam w jego stronę, a potem pojawił się ten drugi – zawahała się przez moment. – Myślę, że chciał dobić tego rannego.
– Widzieli cię? – zapytała Miriam.
– Tak – odpowiedziała automatycznie.
– Czy ktoś widział jak z nimi rozmawiasz? – zapytała. – Ludzie, przechodnie, gapie? Ktoś zwrócił na was uwagę?
– Nie, chyba nie – co prawda w parku zawsze pełno było ludzi, ale nie sądziła, by ktoś zwrócił na nich uwagę.
– Co mówili? – zapytała Miriam.
– Ten ranny nic nie powiedział, za to ten drugi, ten z niebieskimi skrzydłami, wściekł się na mnie.
– Michael – w głosie Miriam pojawiła się odraza. – On często wpada w gniew.
– Skąd wiesz, że to był archanioł Michael? – zapytała Ana. Miriam odpowiedziała automatycznie.
– Przecież wiesz, jakie mam zainteresowania. Znam imiona wszystkich archaniołów, wiem jakie żywioły im odpowiadają, jakie role pełnią. Michael jest zabójcą, egzekutorem. Więc jeśli ktoś próbował zabić innego anioła, to mógł to być tylko Michael.
– Jest aż tak niebezpieczny? – zapytała Ana, coraz bardziej przerażona.
– Bardziej niż ci się wydaje – Miriam syknęła. – Dla Michaela ludzkie życie nie ma żadnej wartości. On gardzi ludźmi.
– Ale mi nic nie zrobił – bąknęła Ana. No może poza zaniesieniem do domu, położeniem do łóżka i wymazaniem siebie z pamięci. Nie powiedziała tego jednak na głos. Jakoś to wydarzenie zdawało się być za bardzo intymne, by dzielić się nim z Miriam.
Przyjaciółka zamyśliła się.
– Wiesz oni nie lubią być oglądani. Są gotowi zabić za to, by ludzie nie wiedzieli o ich istnieniu. To trochę zaskakujące, że ich zobaczyłaś i to właśnie wczoraj. Jesteś pewna, że nigdy wcześniej nie widziałaś anioła? – głos Miriam był dziwnie napięty.
Ana przymknęła oczy.
– Przecież ci mówiłam, że nie. Wczoraj był pierwszy raz.
– Co było potem – naciskała Miriam.
– Nic, chyba straciłam przytomność w parku, a potem obudziłam się w swoim mieszkaniu.
– Uśpił cię mentalnie – powiedziała z odrazą. – To takie do nich podobne. Grzebać w naszych umysłach.
– Co teraz mam zrobić? – zapytała Ana. Póki co, nie miała zamiaru wspominać Miriam o tym, że Michael odwiedził ją dziś osobiście. O dziwacznym koszmarze również nie miała ochoty gadać.
– Skoro Michael wypuścił cię z parku żywą, to w zasadzie możesz zapomnieć o całej sprawie. Gdyby było inaczej i archanioł miał wobec ciebie jakieś obiekcje lub podejrzenia, nie dałby ci żyć w spokoju. Prędzej zamieniłby twoje życie w piekło, niż zrezygnował z odkrycia prawdy.
– Super – westchnęła Ana. No to miała przechlapane. Jeśli Miriam choć odrobinę znała się na aniołach, to Michael nie odpuści i wkrótce znowu się tu pojawi.
Nie wiedzieć czemu, ta myśl wcale nie wydała się jej taka odpychająca.

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz