sobota, 30 listopada 2013

Michael - Rozdział 14_epizod 1


Klucz
Michael wylądował na tarasie mieszkania Any i od razu wiedział, że stało się coś złego. Dookoła unosił się metaliczny zapach krwi i smród demonicznego śluzu.
Gabriel, który wylądował razem z nim, nie wahał się ani chwili, wyważył drzwi tarasowe i wpadł do środka.
– Ana! – krzyknął Michael, wbiegając tuż za nim. W dłoni archanioła błyszczał miecz. – Ana! – krzyknął raz jeszcze.
Gabriel ruszył w głąb mieszkania, Michael tymczasem pobiegł do sypialni. Pokój dziewczyny był pusty, nie licząc skłębionej pościeli.
– Michael! – zawołał Gabriel. – Koło drzwi!
Archanioł ruszył przez mieszkanie, z zaskoczeniem stwierdzając, że nigdzie nie widać śladów walki. Czemu więc tak cholernie śmierdziało demonami?
– Cholera! – krzyknął archanioł, podchodząc do Gabriela.
Ithuriel leżał na podłodze, jakiś metr od drzwi, jego ciało naszpikowane było długimi kolami, niczym skóra jeżozwierza. Archanioł miał otwarte oczy, usta rozchylone, język bezwładnie zwisał, pokryty pianą. Nie poruszał się, jego klatka piersiowa zastygła w połowie oddechu.
– Nie żyje? – jęknął Michael, padając na kolana obok Gabriela.
Drugi pośród archaniołów pokręcił głową.
– Żyje, choć jego serce bije bardzo powoli. Został sparaliżowany demonicznym jadem.
– Możesz go uleczyć? – zapytał archanioł. Gabriel był jednym z najlepszych uzdrowicieli, jakich widział świat. Ithuriel nie powinien umrzeć. Miał tyle planów. W Concorze czekało na niego dziecko.
– Nie tutaj – bąknął archanioł. – Muszę zabrać go do Concory.
Michael położył dłoń na czole Ithuriela. Było chłodne.
– Słyszy nas? – zapytał szeptem Gabriela.
Drugi z archaniołów pokiwał głową.
Michael pochylił się nad sparaliżowanym wojownikiem.
– Wyzdrowiejesz, słyszysz mnie przyjacielu – w głosie Michaela kryła się moc. – Gabriel zabierze cię do domu, a ja odpłacę się tej kreaturze – tego akurat Michael był absolutnie pewien. Nikt nie miał prawa napadać na jego przyjaciół. Uriel chciał wojny, będzie ją miał.
– Nathaniel! – krzyknął Michael, doskonale wiedząc, że aniołowie krążyli wokół mieszkania Any.
Anioł pojawił się w korytarzu nim Michael zdołał wypowiedzieć po raz drugi jego imię. W obu jego dłoniach błyszczały długie ostrza. Wzrok Nathaniela powędrował do leżącego Ithuriela. Gniew przetoczył się po pięknej twarzy mężczyzny.
– Czy on...?
– Żyje – opowiedział szybko Michael. – Ilu was jest? – głos archanioła przepełniała furia. Z jego najlepszego przyjaciela, demon zrobił sobie tarczę strzelniczą, a kobietę jego życia uprowadził do piekieł.
– Wystarczająco – odparł Nathaniel.
– Idziemy – zarządził Michael.
– Wiesz, gdzie jej szukać? – zapytał Nathaniel.
– Jest tylko jedno miejsce, do którego Uriel mógł ją zabrać i żałuję, że wcześniej się tego nie domyśliłem.
– Brama piekieł – Gabriel zazgrzytał zębami.
Michael potaknął.
– Tak, katakumby. Jeśli Uriel planuje otworzyć przejście pomiędzy światem demonów a ludzi, tylko tam mógł zabrać Anę.
– Dlaczego ją zabrał? – Nathaniel zmarszczył brwi. – Przecież musi zdawać sobie sprawę, że przyjdziesz po nią i to nie sam? Skoro chce twojej krwi, mógł to rozegrać trochę inaczej.
Michael opuścił głowę. Jego myśli były mroczne i pełne gniewu, a świadomość, że naraził Anę na tak wielkie niebezpieczeństwo, doprowadzała go do szaleństwa.
– Jesteście w błędzie – powiedział szeptem. – Urielowi nigdy nie chodziło o mnie. Był na tyle inteligentny, że zdawał sobie sprawę, że nie pochwyci mnie. Jednak owszem, chciał cząstki mnie – klucza, którym mógłby otworzyć bramę piekieł i ja mu go dałem, a konkretniej dałem go Anie. W tej jednej kwestii Uriel się nie pomylił, choć Ana nie musiała mnie o niego prosić, sam go jej dałem.
– Co ty mówisz, Michaelu!? – Gabriel chwycił przyjaciela za rękę. – Jak mogłeś dać jej...
Michael spojrzał mu w oczy i Gabriel pojął wszystko w jednej chwili.
– Byłeś z nią – niedowierzanie zamigotało w oczach archanioła.
– Jest moja! – odparł z naciskiem Michael.
– Byłeś z nią, zostawiłeś w niej swoje nasienie! – oburzył się Gabriel.
Nathaniel nic nie powiedział, z tajemniczym uśmiechem spoglądał na swoje buty.
– Tak, dałem jej cząstkę siebie – błękitne oczy archanioła ściemniały gwałtownie. – Ona należy do mnie, Gabrielu. Nie zapominaj o tym. Nie oddam jej Urielowi. Niestety, popełniłem błąd – głos Michaela przepełniał ból. – Nie doceniłem inteligencji upadłego.
– Może się mylisz – wtrącił się Nathaniel. – Może jednak chce cię wciągnąć w zasadzkę?
Michael pokręcił głową.
– Nie, Ana ma w sobie moc i wielki dar widzenia rzeczy, których inni nie widzą. Dając jej cząstkę siebie, sprawiłem, że stała się kluczem, którego Uriel potrzebuje.

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

1 komentarz:

  1. Co za zwrot akcji ;-) Szkoda, że Miriam jest sługusem Uriela.

    OdpowiedzUsuń