niedziela, 17 listopada 2013

Michael - Rozdział 12_epizod 1


Pokaż swą twarz
Michael wylądował na dachu swojej posiadłości, zastanawiając się, co też powinien dalej robić. W ustach ciągle jeszcze czuł smak Anastazji, a pod palcami dotyk jej namiętnego ciała.
Po długiej dyskusji zgodził się zostawić ją samą w mieszkaniu, jednak nim wyszedł zadzwonił do Ithuriela, prosząc go o czuwanie nad dziewczyną.
Sam zaś poleciał do Concory, musiał pilnie zobaczyć się z Gabrielem i Nathanielem. Pierwszy, sporo wiedział o zakazanych obrzędach i tajemnych księgach, drugi był mistrzem szpiegostwa. Jeśli ktokolwiek mógł rozgryźć, kim jest Miriam, to tylko Nat.
Gabriel czekał na niego, na tarasie i ledwo Michael wylądował, archanioł zasypał go pytaniami.
Pierwszy pośród archaniołów, skrupulatnie odpowiadał na każde z nich, włączając w to dziwną rozmowę telefoniczną z Miriam, a skończywszy na ostatniej wizji Any. Pominął tylko fakt, że gdzieś pomiędzy jednym a drugim, wylądował z Aną w łóżku.
Nathaniel, który w międzyczasie również dotarł do wilii archanioła, słuchał relacji z ust przyjaciela, ledwie jednak rejestrując jego słowa, za to baczniej przyglądając się potarganemu ubraniu archanioła. Chciał coś powiedzieć, ale Michael zmierzył go wzrokiem, uciszając bezgłośnie.
Nathaniel uśmiechnął się pod nosem.
– Jeśli dobrze zrozumiałem, to przyjaciółka Any, twierdzi, że masz w posiadaniu klucz do pełni szczęścia? – zapytał Gabriel, z niedowierzaniem kręcąc głową.
– Słyszałeś kiedykolwiek o czymś podobnym? – zapytał Michael. – Może w starych księgach coś pisze na ten temat?
Gabriel wydął usta.
– Jedyny klucz, jaki przychodzi mi do głowy, to ten otwierający drzwi ze świata demonów, do świata ludzi.
– Raczej nie nazwałbym go kluczem do wiecznego szczęścia – prychnął Nathaniel.
– To zależy z czyjego punktu na to spojrzysz – pierwszy pośród archaniołów, przeczesał nerwowo włosy. – Popraw mnie jeśli się mylę, ale ten klucz, nie jest przecież materialną rzeczą?
– W księgach są zaledwie wzmianki na jego temat. Lucyfer upadł, stając się największym i pierwszym pośród demonów, w ślad za nim podążyli następni, skuszeni władzą oraz bogactwem – powiedział Gabriel, przywołując z pamięci historię, którą wszyscy aniołowie znali na wskroś.
– Zamknąłem go w piekle – warknął Michael, jak zawsze podirytowany, kiedy padało imię księcia ciemności. – Pokonałem Lucyfera, zepchnąłem jego sługi do piekieł i zapieczętowałem wejście własną krwią. Nikt go nie otworzy – gniew błyszczał w spojrzeniu archanioła.
Gabriel zmarszczył brwi, przez dłuższą chwilę milczał, analizując wszystko, co wiedzieli, nim w końcu przemówił:
– Urielowi chodzi o ciebie, to ty jesteś kluczem, którego on potrzebuje, nie dziewczyna. Zapieczętowałeś wejście do piekieł własną krwią, czyli tylko ty możesz je otworzyć.
– Nonsens – oburzył się archanioł.
– Gabriel ma rację – wtrącił się Nathaniel. – Pomyśl tylko, Uriel mógł w każdej chwili odejść, by przyłączyć się do demonów, zamiast tego, niszczył i plądrował nasze królestwo. Oczywistym było, że Rada zwróci na niego uwagę, oskarży go, a potem skaże. Tak poważne przestępstwa karane są śmiercią, a tylko jeden pośród archaniołów ma władzę, by wykonać boski wyrok śmierci.
– Ty Michaelu – Gabriel potaknął głową. – Urielowi cały czas chodziło o ciebie. Chciał się do ciebie zbliżyć, sprowokować cię, zdobyć twoją krew.
– Pojedynek... – szepnął Michael. Oczy archanioła ściemniały jak jesienne niebo. – Od początku chciał stoczyć ze mną walkę, chodziło mu o moją krew furia zamigotała w granatowych oczach archanioła.
– Miriam naciskając na Anę, by poprosiła ciebie o klucz, w rzeczywistości chciała, by dziewczyna zdobyła twoją krew – Nathaniel pstryknął palcami, zadowolony z poczynionego odkrycia.
Michael jednak nie dowierzał.
– Ana w swoich wizjach widzi Uriela nie mnie. To ją Uriel chce uwięzić... – Michael potarł twarz dłońmi. Kim w takim bądź razie jest Miriam?
Nathaniel wzruszył ramionami.
– To proste, jest demonem na usługach Uriela.

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz