piątek, 29 listopada 2013

Gabriel - Rozdział 8_epizod 1



Zapach życia
Gabriel przeszedł przez zalaną słońcem sypialnię, nalał sobie filiżankę kawy i usiadł na przestronnym tarasie. W dole jak okiem sięgnąć widział tętniącą życiem Concorę.
Dom Gabriela, podobnie jak wszystkie domy archaniołów, wznosił się na wzgórzach otaczających miasto. Anioł upił łyk kawy i zmarszczył brwi. Kochał swój dom, ciszę jaka w nim panowała, ład i spokój.
Czemu, więc teraz nie potrafił się zrelaksować, a jego ulubione krzesło parzyło go w tyłek?
Westchnął. Odpowiedź była oczywista – Maria.
Zniechęcony odłożył filiżankę na bok. Co tym razem zrobił nie tak? Przecież chciał jej tylko pomóc? Była inna niż pierwotnie zakładał, wspaniała, kochająca, no i pachniała tak wybornie.
Chciał być jej księciem w lśniącej zbroi, który uwolni ją z rąk paskudnego potwora i zapewni, nowe, wygodniejsze życie.
Tymczasem po raz kolejny wyszło na to, że to on jest potworem, przed, którym Maria chciała chronić swoją córkę.
Zamiast słów podziękowania i uwielbienia, zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Czuł, że wrócili do punktu wyjścia, a przecież zdawało mu się, że nawiązała się już pomiędzy nimi jakaś nić porozumienia.
Czy Maria tego nie widziała?
Gabriel odstawił filiżankę na stolik. Słońce cudnie świeciło, otulając swym blaskiem ogrody Concory, pieszcząc ciepłymi promieniami pączki róż i azalii. Co w tej chwili robiła Maria? Siedziała w domu, nadal gniewając się na niego, czy może biegała po parku razem z Amelią goniąc gołębie?
Potrząsnął głową. Nie powinien o niej myśleć. Gdyby wcześniej wyrzucił ją z pamięci, nie przeżywałby teraz takich rozterek.
Ktoś przeszedł przez pokój i Gabriel oderwał się od chaotycznych myśli. Dorian – jeden z jego aniołów pomocniczych kręcił się po sypialni archanioła, odkładając uprane ubrania, chowając skarpety i wieszając koszule.
Wcale się nie śpieszył, cichutko nucąc pod nosem, schował do szafy ostatnią parę spodni, nim dostrzegł Gabriela siedzącego na tarasie. Anioł skłonił się lekko swemu panu i wrócił do pracy. Dorian był stosunkowo młodym aniołem, jednak jego ruchy były tak idealnie perfekcyjne, stonowane i flegmatyczne, że czasami sprawiał wrażenie, starszego od Gabriela i Michaela razem wziętych.
Anioł poukładał już wszystkie skarpetki według kolorów i struktury materiału, potem cichutko zamykając szufladę, odłożył kosz na podłogę. Dopiero, wtedy upewniwszy się, że wszystko w sypialni archanioła leży na swoim miejscu wyszedł na taras.
– Czy mogę jeszcze w czymś służyć, mój panie? – zapytał.
– Dziękuję Dorianie, ale aż nazbyt dokładnie wypełniasz swoje obowiązki – powiedział Gabriel.
Anioł skinął tylko głową.
– To dla mnie wielki zaszczyt, mogąc ci służyć – powiedział. – Zwłaszcza teraz, kiedy pojawiła się wybranka. – To jedno słowo wymówił wręcz z nabożnym szeptem.
Gabriel zmarszczył brwi.
– Nie mam pojęcia o czym mówisz, Dorianie? – rzucił archanioł.
– Ależ mój, panie – głos anioła przepełniała dumna. – Przecież to wspaniała nowina. Ja zawsze czułem... miałem przeczucie... że coś takiego się wydarzy.
Gabriel przymknął oczy, potem policzył do dziesięciu i, kiedy był już pewien, że nie krzyknie na swego sługę, powiedział:
– Zacznij od początku, Dorianie – dziwnym trafem miał wrażenie, że ominęły go jakieś istotne fragmenty tej rozmowy.
– Twoja koszula, panie – jęknął sługa. – Chciałem ją wyrzucić, była tak strasznie zachlapana krwią. – Dla pedantycznego Doriana, nawet kilka kropel krwi, zdawało się być odrażające.
– Potem, jednak poczułem ten zapach, taki cudowny i kuszący. – Rumieniec na moment zabarwił policzki anioła. – Nie było cię panie, nie wiedziałem, co robić, więc oddałem ją do analizy.
Gabriel zazgrzytał zębami. Miał ochotę zerwać się z krzesła i potrząsnąć sługą. Na koszuli była krew Marii, a ten głupiec oddał ją do analizy. Teraz wszyscy w królestwie niebieskim będą wiedzieć, że Gabriel zadaje się z ludzkimi kobietami. On tak cholernie przestrzegający przepisów starego prawa.
– Nie powinieneś był tego robić, bez mojej zgody – warknął gniewnie archanioł.
Anioł skulił się w sobie. Nie przywykł do karcenia przez potężnego archanioła.
– Przepraszam mój panie, ten zapach mnie odurzył... chciałem cię o wszystkim poinformować, ale, wtedy zadzwonił Hewerian.
Gabriel jęknął w myślach. Fantastycznie, po prostu fantastycznie. Ostatnim, czego potrzebował, był Hewerian – naczelny medyk i przewodniczący Instytutu Analiz wyśmiewał się z niego.
– Czego chciał? – zapytał Gabriel, choć w głębi duszy domyślał się, jaki ubaw musiał mieć Hewerian, analizując krew ludzkiej kobiety i łącząc ją z Gabrielem.
– Chciał ci pogratulować, panie – wyszeptał jednym tchem Dorian.
– Pogratulować? – Gabriel sapnął, nic nie rozumiejąc. Czyżby to był jakiś żart?
– Wybranki, mój panie – ciągnął niezrażony anioł. – Kazał ci przekazać, że cieszy się twoim szczęściem i, że krew wybranki jest całkowicie czysta i doskonale kompatybilna... – Dorian przerwał, rumieniąc się jeszcze intensywniej.
W pierwszej chwili Gabriel myślał, że się przesłyszał, kiedy, jednak służący po raz kolejny powtórzył, to samo słowo, dotarło do niego, że to wszystko była prawda.
Hewerian nie żartowałby sobie z niego. Sprawa płodności wśród aniołów była poważnym problemem i należało zrobić wszystko, by dbać o nowe pokolenia, czyli jednym słowem uskuteczniać powoływanie nowych istot anielskich do życia.
Do tej chwili Gabriel uważał, że w jego przypadku zostało już wszystko powiedziane, nie istniała odpowiednia dla niego anielica, dlatego też miał umrzeć bezpotomnie.
Jednak Maria.
Jęknął, zapadając się głębiej w fotel. Ukrył twarz w dłoniach. Czuł, że jego ciało się trzęsie i nic nie potrafił na to poradzić. Maria była wybranką. Niebiosa niech mają go w swojej opiece. Dla istot jego rasy wybranki były kimś wyjątkowym, nietykalnym. Należało je chronić i wielbić. Wszystko dlatego, że potrafiły zrobić coś, do czego nie była zdolna większość anielskich kobiet – dać potomstwo aniołowi. W ich kodzie DNA znajdował się pewien dodatkowy chromosom. Ten jeden maleńki element stawiał je na piedestale, wyróżniając z tłumu nic nieznaczących ludzi.
Maria była wybranką, Gabriel po raz kolejny powtórzył to samo zdanie w myślach. Jej krew! To dlatego tak upojnie pachniała, dlatego, nie potrafił się od niej odsunąć, dlatego miał wrażenie, że uzależnił się od niej.
Tak właśnie pachniało życie.
Dorian stał w progu, nie bardzo wiedząc, co powinien teraz zrobić. Gabriel odchrząknął lekko.
– Czy ktoś jeszcze o tym wie? – zapytał nieswoim głosem. – Ktoś, kto nie należy do mojego domu? – Dziwnym trafem, ale myśl, że inny anioł mógłby zbliżyć się do Marii, budziła w nim mordercze instynkty. To on pierwszy ją spotkał, była jego. Czyż nie tak?
Anioł potrząsnął głową.
– Nikomu nie powiedziałem – zapewnił gorąco. – Ale Thalia wie, słyszała moją rozmowę z Hewerianem.
Gabriel jęknął. No to miał przechlapane. Thalia nie da mu spokoju, póki nie wydusi z niego, kim jest ta kobieta i, kiedy Gabriel sprowadzi ją do Concory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz