piątek, 29 listopada 2013

Gabriel - Rozdział 8_epizod 2



Malos obracał w dłoniach skórzany bicz, jego spojrzenie po raz kolejny uciekło do archanioła. Gabriel klęczał przed nim na podłodze. Był nagi, złocista skóra idealnie harmonizowała się z bielą jego skrzydeł.
Młody anioł zagryzł wargi. Jakże go w tej chwili nienawidził. Zacisnął mocniej dłoń na drewnianej rączce bicza. Rzemienie łagodnie zakołysały się w powietrzu. Zdziwił się, kiedy Gabriel poprosił go, by wymierzył mu karę. Archanioł nie chciał co prawda powiedzieć, jaki grzech tym razem popełnił, ale on swoje wiedział.
Służący szeptali po kątach różne rzeczy, on co prawda nic sobie nie robił z tej bezowocnej paplaniny, nie mógł, jednak nie zauważyć jakim szacunkiem odnosili się do archanioła. Wszystko to powodowało, że jeszcze bardziej nie cierpiał Gabriela.
Uniósł bicz do góry i uderzył. Rzemienie ze świstem przeszyły powietrze, spadając na plecy archanioła, łamiąc lotki jego skrzydeł, zostawiając krwawe ślady na skórze. Gabriel skrzywił się nieznacznie, nic jednak nie powiedział. Malos uderzył ponownie, potem kolejny raz i jeszcze raz. Z każdym kolejnym smagnięciem  plecy archanioła zmieniały się w krwawą miazgę, a ze skrzydeł sypały się pióra. Powinien czuć rozkosz i zadowolenie, że wreszcie mógł potraktować Gabriela, tak jak on sam został potraktowany przez jego wojowników – niestety nic podobnego nie doświadczył. Z każdym kolejny smagnięciem opuszczał go gniew. Już nie czuł przepełniającej go furii, tylko współczucie i żal. Wcześniej myślał, że archanioł ma wszystko, teraz uważał, że nie było bardziej nieszczęśliwego i żałosnego anioła w Concorze.
Odrzucił bicz na bok.
Archanioł odwrócił głowę, spoglądając na niego ze zdziwieniem. W oczach Gabriela błyszczały łzy. Cierpiał, dopiero teraz Malos spostrzegł jak kurczowo zaciskał dłonie na materacu.
– Dlaczego... przerwałeś...? – jęknął archanioł.
Anioł pokręcił głową. Gabriel ledwie miał siłę utrzymać się w pionie, z jego pleców lała się krew, on jednak ciągle nie miał dość.
– Musisz bardzo siebie nienawidzić – powiedział Malos.
Gabriel drgnął, nic jednak nie powiedział.
– Żal mi ciebie – w głosie młodego anioła pojawiło się obrzydzenie. – Los dał ci szansę, jakiej inni aniołowie, mogą nigdy nie dostąpić, a ty nawet to potrafisz sprowadzić do grzechu. – Malos obrócił się i odszedł zostawiając osłupiałego Gabriela.
– Poczekaj! – krzyknął za nim archanioł. – Nie odchodź... nie zostawiaj mnie... – Głos mu się rwał, ciało ostatkiem sił trzymało się w pionie.
Malos zatrzymał się z ręką na klamce.
– Nie odejdę, nie obawiaj się. Nie mam dokąd odejść.
– Dziękuję – jęknął Gabriel, upadając na materac.
Malos zagryzł wargi. Nie chciał patrzeć na archanioła, nie chciał mu współczuć, pragnął go tylko nienawidzić. Nie potrafił jednak.
Zgrzytając zębami podszedł do archanioła, chwycił go za ramiona i szarpnął do góry. Gabriel był od niego sporo wyższy i cięższy, dopiero, więc za drugim razem, udało się mu unieść ciało anioła.
Archanioł podparł się dłońmi, pozwalając, by Malos podniósł go do pionu.
– Nie chcę ci pomagać – syknął Malos przez zęby.
– Wiem – wychrypiał Gabriel. – Mimo wszystko dziękuję.
Malos prychnął.
– Gdzieś mam twoje podziękowania. Jesteś najbardziej popierdolonym aniołem, jakiego miałem możliwość spotkać.
Gabriel nic nie powiedział. Całkowicie zgadzał się z młodym aniołem. Był szurnięty, każdy kto znał go lepiej, przekonywał się o tym naocznie.
Minęło sporo czasu, nim Malosowi, udało się zaciągnąć go do sypialni. Gabriel upadł bezwładnie na łóżko, nie miał nawet siły złościć się na siebie, że zniszczył jedwabną narzutę. Thalia pewnie da mu popalić jak to zobaczy.
Malos stał nad nim, zaciskając dłonie w pięści. Gniew powrócił.
– Powiesz mi w końcu, dlaczego to robisz? – zapytał.
Gabriel jęknął. Najchętniej zwinąłby się w kłębek, nie był jednak w stanie tego zrobić.
– Idź już – powiedział archanioł.
– Odrzuciła cię – stwierdził Malos.
Gabriel przymknął oczy. Chciał, by anioł już sobie poszedł, ale anioł nie miał wcale takiego zamiaru.
– Ona nie wiem kim jestem – jęknął archanioł.
– To akurat najmniejszy problem, nie uważasz? – prychnął Malos. – Dużo ważniejsze jest, czy chce mieć z tobą cokolwiek wspólnego?
– Nie – Gabriel zadrżał. Maria nie chciała go znać.
– W takim bądź razie oddaj ją innemu aniołowi, takiemu, który doceni jak bardzo jest wyjątkowa.
Gabriel warknął, chciał zerwać się z łóżka, ale nie udało mu się.
– Nikt jej nie dotknie! – zacharczał. – Jest moja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz