poniedziałek, 4 listopada 2013

Michael - Rozdział 10_epizod 2


Jeden z aniołów, siedzący beztrosko na parapecie, zsunął nogi z marmurowego blatu i ruszył ku niej. Był wyższy niż Michael, jego oczy błyszczały psotą, a falujące włosy aż prosiły się, by wsunąć w nie palce. Anioł podszedł do niej, a potem ignorując gniewne błyski w oczach Michaela, chwycił jej dłoń w swoje ręce i złożył na niej delikatny pocałunek.
– Nathaniel – przedstawił się niskim głosem. Możesz mówić mi Nat.
Michael zmierzył anioła gniewnym spojrzeniem, ten jednak nic nie powiedział, tylko obrócił się na pięcie i powrócił do swego miejsca na parapecie.
Ana była speszona.
Michael wkurzony.
Pozostała dwójka nie ruszyła się z miejsc, a ich twarze nie wyrażały żadnych uczuć. "Nie powinien był jej tu przywozić", nagle przeszło mu przez myśl. Żaden z jego przyjaciół nie zaakceptuje jej taką, jaką była: beztroską, wyszczekaną, wyzwoloną kobietą.
– Nie przedstawisz mnie – głos Any był tak cichy, że ledwie ją usłyszał.
Odchrząknął.
– Oczywiście. Archanioł Gabriel – wskazał na siedzącego po prawej stronie ciemnowłosego mężczyznę, archanioł Ithuriel – powiedział, skłaniając się ku aniołowi po lewej. – To jest Anastazja.
– Witajcie – powiedziała, spoglądając im prosto w oczy. Tylko Ithuriel odpowiedział jej lekkim uśmiechem. Twarz archanioła Gabriela pozostała niewzruszona.
Michael poprowadził Anę, ku sofie, sam zaś zajął miejsce u jej boku.
Usiadła, jeszcze bardziej zmieszana obecnością archaniołów.
– Rozumiem, że jesteś już absolutnie pewien, że ona nie jest szpiegiem Uriela – jako pierwszy odezwał się Gabriel. Głos archanioła był równie obojętny, co jego twarz.
Ana zadrżała, nagle zdając sobie sprawę, że siedzi w jednym pokoju z trzema potężnymi archaniołami. Mogli ją skrzywdzić, torturować, zabić. Jedyny, który budził jej zaufanie, to anioł siedzący beztrosko na parapecie.
Michael spiął się.
Tak – powiedział przez zęby. – Anastazja nie szpieguje dla Uriela, choć może nam wiele o nim powiedzieć. Wizje, których doświadcza przelewa na "papier". Czytałem je – spojrzał w oczy Gabriela. – Są przerażające.
– Co dokładnie widziałaś? – zapytał archanioł imieniem Ithuriel.
Ana drgnęła, zdając sobie sprawę, że mężczyzna skierował pytanie bezpośrednio do niej.
– On... otacza się demonami – zaczęła ostrożnie.
– Jesteś pewna, że to demony? – dopytywał się Ithuriel.
Zmieszała się. W sumie to nie wiedziała jak nazwać kreatury, które widziała we śnie. Od razu założyła, że to demony, co jeśli się myliła?
– Wystraszyły cię? – zapytał anioł siedzący na parapecie. Jego głos był dziwnie pieszczotliwy.
– Tak – bąknęła.
– Miały rogi, czerwone ślepia, gadzie ogony, łuski, pazury zamiast dłoni i rozdwojony język? – Nathaniel przyglądał się jej badawczo.
Pokiwała głową.
– A więc z pewnością widziałaś demony – powiedział anioł. Lekki wietrzyk targał jego przydługimi włosami.
– Nie ma powodu wątpić w słowa Anastazji – Michael zabrał głos. Ostrym spojrzeniem zgromił Nathaniela. – Uriel zjednoczył swe siły z demonami. Nie mamy pojęcia gdzie obecnie przebywa, choć możemy zakładać, że jest głęboko pod ziemią. Nie wiemy też, co planuje.
Gabriel zmarszczył brwi.
– Nie widzisz jego kryjówki? — archanioł po raz pierwszy odezwał się do niej.
Ana przełknęła ślinę.
– Widzę go, ale nie rozpoznaję miejsca, w którym się ukrywa. Widziałam długie, wykute w skale tunele, ogromną grotę... może jaskinię, stał w niej tron zrobiony z czaszek i piór.
Ithuriel i Gabriel spojrzeli po sobie.
– Anielskie kości – powiedział archanioł Ithuriel. – Zbezcześcił święte kości.
– Odrażające – dodał Gabriel.
– Co jeszcze widziałaś? – dopytywał się Nathaniel.
– Kamienny ołtarz – nie dodała jednak, że to ona była do niego przywiązana.
– Jak często pojawiają się wizje? – naciskał Gabriel.
Ana zmieszała się. „Co miała powiedzieć? Że przez cały czas czuje się z upadłym aniołem związana? Że ledwo zamknie oczy, widzi go? Że wystarczy, iż położy dłonie na klawiaturze a słowa i obrazy, same pojawiają się w jej głowie?”
– Bardzo często – bąknęła.
Gabriel przyjrzał się jej badawczo.
– Powinna zostać tutaj i na bieżąco przekazywać nam swoje wizje, może w końcu zrozumiemy, co też Uriel planuje – archanioł zwrócił się do Michaela.
– Popieram – dodał Ithuriel. – Musimy mieć ją przez cały czas na oku.
Michael milczał, intensywnie nad czymś się zastanawiając. Ana chwyciła go za rękę.
– Nie mogę tu zostać – jęknęła, spoglądając na niego błagalnie.
Michael westchnął.
– Oni mają rację. Tu jesteś bezpieczna i kiedy wizje się pojawiają, któryś z nas zawsze będzie przy tobie.
Przyjrzała się uważnie każdemu spośród aniołów. Gdyby tu została, nie miałaby nic do gadania. Musiałby wypełniać ich rozkazy. A na to nie miała najmniejszej ochoty. Gniew stopniowo wypełniał jej serce.
Nie ważne, co sobie o niej pomyślą, bez znaczenia, czy się obrażą, musiała im to powiedzieć.
– To bardzo piękne miejsce, ale to nie mój świat. Nie czułabym się tu komfortowo, szczególnie, kiedy wszyscy będziecie krążyć wokół mnie i co chwilę sprawdzać, czy dostałam olśnienia. Nie potrafię powiedzieć, kiedy pojawi się kolejna wizja, wiem jednak, że w tym miejscu, przy was, nie będę umiała się skupić...
Ithuriel zagryzł wargi, Nathaniel uciekł spojrzeniem za okno, próbując zamaskować uśmiech cisnący się mu na usta. Tylko Gabriel mierzył ją ostro wzrokiem.
– Gardzisz naszym towarzystwem? – syknął archanioł, jednak to Michael odpowiedział za dziewczynę.
– Uspokój się Gabrielu, może Ana ma rację. To nie jej świat. Przytłaczamy ją.
– Powinna być posłuszna – naciskał Gabriel.
– Bardziej bym stawiał na komfort pracy – wtrącił się Nathaniel, stając w obronie dziewczyny. – Jeśli ją zestresujemy, możliwe, że nie ujrzy już żadnej wizji.
Gabriel prychnął gniewnie.
Michael natomiast spojrzał na Anastazję.
– Dobrze, odwiozę cię do domu. Bądź jednak świadoma, że musisz regularnie się z nami kontaktować.
Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
– Dziękuję.
– Nie dziękuj mi – przerwał jej archanioł. – Jeden z nas, zawsze będzie kręcił się w pobliżu twego domu. Nie uwolnisz się od nas, dopóki Uriel nie zostanie zgładzony.

Redakcja tekstu - Sylwia Ścieżka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz